Republikański kandydat na prezydenta USA, senator John McCain skrytykował dziś Zarząd Rezerwy Federalnej (Fed) za ratowanie prywatnych banków przed bankructwem i wezwał do rezygnacji szefa Komisji Kontroli Giełdy (SEC).

W przemówieniu w Green Bay w stanie Wisconsin McCain nie odniósł się bezpośrednio do zapowiedzi rządu, że wspólnie z Kongresem opracuje plan ratowania systemu finansowego kosztem kilkuset miliardów dolarów, ale sugerował, że ma do niego krytyczny stosunek, mówiąc, iż Fed - amerykański bank centralny - nie powinien się tym zajmować.

"Fed powinien wrócić do swojego głównego zadania, jakim jest odpowiedzialne kierowanie podażą pieniądza i inflacją. Musi się wycofać z poręczania (za bankrutujące banki)" - powiedział.

Podkreślił, że rząd powinien prowadzić politykę wzmacniania dolara, co wywołało aplauz widowni.

"Silny dolar przyczyni się do obniżenia cen energii i żywności. Pobudzi trwały wzrost gospodarki i ponownie ją rozrusza" - oświadczył.

Zapowiedział, że jako prezydent będzie pilnował, aby jego przyszły minister skarbu prowadził politykę rozważnego i selektywnego gwarantowania kredytów, według określonych kryteriów - których jednak nie sprecyzował.

Obserwatorzy zauważają, że krytyka ratowania banków mieści się w ogólnej taktyce wyborczej McCaina, który stara się dystansować od administracji prezydenta Busha i grając na populistycznej nucie, piętnować Wall Street i jej protektorów.

"Nie możemy mieć tylko planu dla Wall Street, musimy go mieć także dla Main Street"

W USA słychać wiele krytycznych głosów podkreślających, że rząd ratuje banki i cały system finansowy, ale nie przedstawił programu pomocy dla zwykłych Amerykanów. Oni tymczasem tracą domy - w wyniku niemożności spłacania kredytów hipotecznych - oraz oszczędności ulokowane na giełdzie w funduszach zbiorowych.

Zwrócił na to uwagę demokratyczny kandydat do Białego Domu, senator Barack Obama.

"Nie możemy mieć tylko planu dla Wall Street, musimy go mieć także dla Main Street (ang.: główna ulica - symbol "przeciętnych Amerykanów"). Jestem zadowolony, że rząd zadziałał szybko i zajął się kryzysem, który grozi niektórym naszym największym bankom i korporacjom. Kryzys zagraża jednak także rodzinom, ludziom pracy i właścicielom domów od miesięcy i Waszyngton zrobił o wiele za mało, aby im pomóc" - powiedział senator z Illinois.

Czarnoskóry kandydat poparł plan rządu, ale podkreślił, że nie może on oznaczać dalszego bogacenia się szefów wielkich banków i korporacji, którzy są współodpowiedzialni za kryzys, a zwykle, mimo bankructw swoich firm, dzięki akcjom rządu "lądują na złotych spadochronach" w postaci wielomilionowych odpraw.

Zaznaczył też, że plan ratowania banków kosztem podatników musi być "tymczasowy" i gwarantować, że w razie odzyskania rentowności przez firmy przejęte przez rząd - jak AIG - "wszyscy muszą dzielić się zyskami, które stabilizacja przyniesie".

Dodał również, że plan naprawy powinien być "częścią globalnie skoordynowanego wysiłku podjętego wraz z naszymi partnerami z G-20", czyli z innymi krajami wysoko rozwiniętymi i wschodzącymi rynkami, które są najbardziej związane z gospodarką USA.

Wystąpienia McCaina i Obamy komentatorzy odczytują w kontekście ich kampanii prezydenckich, w których chcą się najlepiej zaprezentować jako przyszli przywódcy kraju i obrońcy poszkodowanych kryzysem.

Plan ratowania przez rząd systemu finansowego - podkreśla się jednocześnie - jest konieczny, aby przywrócić zaufanie inwestorów dla gospodarki USA.

Jego osłabienie - zauważają eksperci - grozi m.in. wyprzedażą lub zaprzestaniem zakupów amerykańskich obligacji skarbowych przez takie kraje jak Chiny, dzięki którym USA mogą dalej spłacać swoje długi.