Stagnacja na rynku depozytów detalicznych i poprawiająca się sytuacja firm skłonią banki do większej konkurencji o środki przedsiębiorstw. Na koniec roku szykuje się wojna odsetkowa
– Chcemy zwiększyć udział w rynku depozytów dla firm. III kwartał był zachęcający, wolumeny i dynamiki wzrosły bardziej, niż oczekiwaliśmy – mówił wczoraj Zbigniew Jagiełło dziennikarzom przy okazji publikowania wyników za III kwartał.
Jego zdaniem polepszająca się sytuacja gospodarcza, wyrażona rosnącymi prognozami wzrostu PKB dla Polski, będzie oznaczać korzystne warunki dla ściągania korporacyjnych depozytów z rynku. Na koniec III kwartału PKO BP zwiększył udział depozytów korporacyjnych o 35,4 proc. w ujęciu rocznym, a w przypadku małych i średnich firm o 10,2 proc.
– Na szczęście konkurencja nie jest na razie tak duża, żeby wymuszała agresywną politykę cenową – mówił Jarosław Myjak, odpowiedzialny za bankowość korporacyjną w PKO BP.
Choć z informacji DGP wynika, że już dziś banki oferują za depozyty oprocentowanie wyliczane na podstawie stawki WIBOR o odpowiednim terminie i marży, która teraz wynosi ok. 1 proc., a przed kryzysem nie przekraczała 0,3–0,4 proc. Najbardziej aktywne w zbieraniu depozytów od firm są mniejsze banki, takie jak Polbank czy Millennium.
Niewykluczone, że ta sytuacja się zmieni na korzyść firm chcących oszczędzać – gospodarka najgorsze ma za sobą, zyski firm powinny stopniowo rosnąć, a skłonność do inwestowania do czasu wyraźniejszego wyklarowania się sytuacji gospodarczej pozostanie niska.
– Sytuacja firm jest lepsza, niż spodziewaliśmy się jeszcze na początku roku. Wyniki sektora przedsiębiorstw publikowane przez GUS były lepsze od oczekiwanych. Sytuacja jest inna, niż była w trakcie kryzysu z początku dekady – mówi Andrzej Halesiak, dyrektor biura analiz ekonomicznych w Banku BPH.
Teraz depozyty firm dzięki przyspieszającej gospodarce mogą rosnąć szybciej i banki się na to przygotowują. Ale oprócz zwiększenia liczby depozytów, stanowiących podstawę dla rozwoju akcji kredytowej, w ten sposób mogą próbować także budować bazę klientów pod przyszłą akcję kredytową.
– Najpierw oferuje się atrakcyjny depozyt, a w sytuacji kiedy kurek z kredytami się otworzy mocniej, banki będą miały dużą bazę klientów, których będą znały i będą mogły zaoferować im kredyty – mówi Andrzej Halesiak.
Do tego dochodzi dodatkowa korzyść dla banku, który w prosty sposób może mocno poprawić swoją sytuację depozytową. Od jednej instytucji – firmy, ministerstwa czy jednostki samorządowej – można uzyskać duże kwoty, idące nawet w setki milionów złotych. Żeby podobną kwotę ściągnąć z rynku detalicznego, trzeba do wpłacenia pieniędzy skłonić tysiące klientów.
Drugim ważnym elementem decydującym o tym, że bankom może bardziej zależeć na depozytach firm, jest stagnacja na rynku depozytów detalicznych – od maja nominalnie wzrosły one o 6 mld zł, podczas gdy jesienią 2008 roku powiększały się o 10 mld zł miesięcznie.
– Dochody ludności nie rosną tak szybko jak wcześniej i coraz silniejsza jest konkurencja ze strony funduszy inwestycyjnych – mówi Andrzej Halesiak.