Jako przedwczesną i nieprzemyślaną lider Prawicy Rzeczpospolitej Marek Jurek określił dziś zapowiedź premiera Donalda Tuska o wprowadzeniu w Polsce euro w 2011 roku.

"Polska jest ciągle kilkanaście lat z tyłu nawet za słabszymi ekonomiami zachodniej części Unii Europejskiej i stoimy przed wyzwaniem polityki szybkiego wzrostu" - podkreślił dziś na konferencji prasowej w Gdańsku Marek Jurek.

Jak dodał, "rezygnacja z takiego elementu jak własna narodowa waluta jest rezygnacją z czegoś, co może być dźwignią i oparciem dla konkurencyjności naszych przedsiębiorstw".

Premier Donald Tusk zadeklarował w środę, że jego rząd zrobi wszystko, aby do połowy 2011 r. przygotować Polskę do wprowadzenia euro, tak aby Komisja Europejska mogła jeszcze w tym samym roku podjąć decyzję o wejściu Polski do strefy euro.

"Dyskusja o wprowadzeniu euro w Polsce powinna rozpocząć się najwcześniej po 2020 r."

Jurek uważa, że dyskusja o ewentualnym wprowadzeniu euro w Polsce powinna rozpocząć się najwcześniej po 2020 r., kiedy to nasz kraj ma szansę dorównać poziomem cywilizacyjnym do państw zachodniej Europy.

Zdaniem lidera Prawicy Rzeczpospolitej, wprowadzenie wspólnej waluty w każdym kraju UE, nawet tych najbardziej rozwiniętych jak Niemcy i Francji, doprowadziło do podwyższenia kosztów życia, co oznacza, że w Polsce wzrost cen będzie jeszcze bardziej dotkliwy.

Jurek jest jednocześnie przeciwny referendum ws. wejścia Polski do strefy euro, ponieważ - jak wyjaśnił - nie organizuje się referendum w sprawie "interesu publicznego".