Standardowa oferta kredytów walutowych nadal jest bardzo droga, ale zaczynają się pojawiać promocje. Jeśli klient ma duże dochody i przeniesie wszystkie swoje operacje na banku-kredytodawcy, to może liczyć na obniżenie marży nawet o połowę.
Przeglądając standardowa ofertę kredytów walutowych, zarówno w euro jak i we frankach, można odnieść wrażenie, że marże pobierane przez niektóre banki mają charakter zaporowy i ich zadaniem jest zniechęcanie tego rodzaju pożyczek. Jest jednak coraz więcej instytucji finansowych, które wprowadzają promocje kredytów walutowych.
– Banki nie mają teraz problemu ze zdobyciem walut i refinansowaniem kredytów. Najczęściej środki dostarcza spółka-matka, a jeśli jej nie ma, to zawsze można pożyczyć walutę w NBP – mówi Elwir Świętochowski, dealer walutowy z Rabobanku.
Dlatego coraz częściej pojawiają się promocje, poprawiające opłacalność pożyczek hipotecznych w walucie obcej. Pośrednicy podkreślają, że nie należy liczyć na to, że kredytem walutowym sfinansujemy zakup całej nieruchomości.
– W większości banków oferty kredytów na 100 proc. wartości nieruchomości mają chyba charakter marketingowych. W praktyce trzeba mieć udział własny w wysokości 10-20 proc. kosztów całej inwestycji, aby dostać kredyt walutowy – mówi Karol Wilczko z Comperii.
W tej chwili nie więcej niż 30 proc. udzielanych kredytów hipotecznych to pożyczki walutowe. Większość z nich to kredyty w euro. Przy szwajcarskim franku obowiązują bowiem najwyższe marże kredytowe – średnio 6,13 proc. Marże przy kredytach w euro to najczęściej 4,89 proc. a przy pożyczkach złotowych niewiele ponad 3 proc. Z tego powodu w niektórych bankach nadal zwykły kredyt w polskiej walucie jest tańszy niż kredyt walutowy.
– W PKO BP można uzyskać kredyt złotowy z niższym oprocentowaniem niż przy pożyczce walutowej. Marże stosowane przez bank przy kredytach frankowych są czasem zabójcze – twierdzi Karol Wilczko.
Generalnie jednak raty kredytów walutowych, przy średnich marżach są zdecydowanie niższe niż kredytów złotowych (poza programem Rodzina na Swoim w pierwszych 8 latach). W tej chwili kredyty w euro udziela 11 instytucji finansowych, a we frankach 8 banków. Według ekspertów najłatwiej w tej chwili otrzymać kredyt walutowy w tych instytucjach, które mają zapewnione finansowanie od spółek-matek. Dlatego stosunkowo łatwo wziąć kredyt walutowy w Deutsche Banku, DnB Nord i Nordei. Ta najbardziej atrakcyjna oferta jest jednak skierowana do osób bardzo zamożnych. W Deutsche Banku, aby skorzystać z najniższego oprocentowania, trzeba zagwarantować miesięczne wpływy na rachunek w wysokości 12 tys. zł. Jednak już czteroosobowa rodzina o dochodach w wysokości 5,2 tys. zł, która zadeklaruje przekazywanie tych pieniędzy na konto w DB, może otrzymać 300 tys. zł pożyczki na 30 lat przy oprocentowaniu w wysokości ok. 4 proc. (euro) lub 4,3 proc. (frank szwajcarski). Podobne zasady obowiązują w innych bankach
– Klienci, którzy zdecydują się na przekazywanie swoich wynagrodzeń na konto osobiste w naszym banku, mogą uzyskać lepsze warunki kredytu, czyli niższą – mówi Joanna Krawczyk-Golba z Nordea Bank Polska.
Jeśli zależy nam przede wszystkim na wysokości kredytu, to pożyczka w złotych jest zwykle o 20-30 proc wyższa niż przy kredycie walutowym. Ta różnica wynika ze stosowania przy obliczaniu zdolności kredytowej zaleceń Komisji Nadzoru Finansowego.