Europosłanka, była komisarz ds. polityki regionalnej Danuta Huebner przestrzega, że jeśli unijny budżet na lata 2014-20 będzie niższy niż obecny, to Unia Europejska skaże się na marginalizację. "Polityka spójności nie stoi w sprzeczności z innowacyjnością" - powiedziała Huebner PAP.

Polska Agencja Prasowa dotarła w zeszłym tygodniu do projektu dokumentu reformy unijnego budżetu, w którym polityka rolna czy regionalna ustępują nowym priorytetom takim jak zmiany klimatyczne, energia i innowacyjność. Komisja Europejska chce też, żeby kraje członkowskie wzięły na siebie część tradycyjnych wydatków, m.in. na rolnictwo, i dopuszcza, by mogły one współfinansować dopłaty bezpośrednie dla rolników z krajowych budżetów.

"Myślę, że jest jedno wielkie nieporozumienie, jeżeli ktoś chce wmówić - w szczególności nam, Polakom - że polityka spójności nie jest polityką inwestowania w nowoczesność, innowacyjność, konkurencyjność gospodarki" - podkreśliła Huebner.

Jej zdaniem, polityka spójności w Polsce inwestuje właśnie w to, czego naszemu krajowi bardzo potrzeba, czyli w infrastrukturę, innowacyjność i przedsiębiorczość. Wspiera bowiem przedsiębiorstwa - zwłaszcza małe i średnie - które chcą stosować nowe technologie; wspiera transport sprzyjający środowisku i wszystko to, co wiąże się z przeciwdziałaniem zmianom klimatycznym i efektywnością energetyczną, w tym inwestycje w energię odnawialną.

Budżet UE na lata 2007-13 - mimo że negocjowany w okresie prosperity - uzgodniony została poziomie niż 1 proc. unijnego PKB

"Przeciwstawianie polityki spójności inwestycjom w innowacyjność nie ma żadnego uzasadnienia. Takie tezy mogą formułować tylko ludzie, którzy nie pochylili się nad informacjami dotyczącymi tego, czym jest dzisiaj unijna polityka spójności" - uważa europosłanka.

Na pytanie o szanse na utrzymanie obecnego poziomu unijnego budżetu w przyszłej perspektywie finansowej odpowiedziała, że "nie przesądzałaby, że losem Unii Europejskiej po 2013 roku jest mały budżet".

Budżet UE na lata 2007-13 - mimo że negocjowany w okresie prosperity - uzgodniony została poziomie niż 1 proc. unijnego PKB.

"Myślę, że nikt takiej odpowiedzialności na siebie nie weźmie"

Huebner zwróciła uwagę, że negocjacje budżetowe czekają nas mniej więcej za dwa lata, czyli w czasie polskiej prezydencji. "Będziemy w takiej sytuacji, kiedy świadomość wielkich przemian strukturalnych, jakich gospodarka europejska potrzebuje, wielkich wspólnych, europejskich inwestycji w bardzo różnych dziedzinach: transport, sieci energetyczne, efektywność energetyczna, energia odnawialna czy inwestycje w innowacyjność - będą mieli także i nasi decydenci" - przewiduje była komisarz.

"Będzie to wyzwaniem tak poważnym, nie będziemy myśleć jak ograniczyć europejski budżet, ale jak zwiększyć efektywność tego budżetu na poziomie co najmniej 1 proc. unijnego produktu brutto" - dodała.

Huebner podkreśliła, że każdy, kto będzie dążył do zmniejszenia unijnego budżetu, będzie musiał ponieść odpowiedzialność za zmniejszenie zdolności do konkurowania Unii Europejskiej w globalnym świecie. ". Jestem przekonana, że kiedy zaczną się dyskusje nad budżetem, to najpierw zdecydujemy, co chcemy wspólnie robić" - powiedziała.

Europosłanka wyraziła przy tym przekonanie, że państwa członkowskie będą musiały robić razem coraz więcej, bo inaczej Unia Europejska przestanie się liczyć na arenie międzynarodowej. "Nowe centra w gospodarce globalnej wywierają coraz większą presję na Europę i zjednoczona Europa, która ma wspólną politykę energetyczną; Europa, która ma dobrze rozwiniętą infrastrukturę, która ma przedsiębiorstwa zdolne stawić czoła globalnej konkurencji - tylko taka Europa będzie się w świecie liczyć" - argumentuje Huebner.



"Myślę, że nawet Niemcy ze swoim potencjałem gospodarczym wyjdą z kryzysu z ogromną potrzebą wielkiej restrukturyzacji gospodarki"

W jej ocenie, budżet mniejszy niż obecny, jest budżetem, który "będzie skazywał Europę na rosnącą marginalizację w świecie globalnym". "Dziś raczej mobilizowałabym tych wszystkich, którzy rozumieją, jaki jest interes Europy w długim okresie, mobilizowałabym wszystkich do przekonywania tych, którzy myślą, że można mieć więcej Europy za mniej pieniędzy, że są w błędzie" - powiedziała była komisarz.

Na uwagę, że może nie wszystkie państwa członkowskie chcą więcej Europy, zauważyła, że wszystkie one chciały traktatu reformującego Unię Europejską (do wejścia w życie Traktatu Lizbońskiego brakuje dziś jedynie podpisu prezydenta Czech Vaclava Klausa pod dokumentem ratyfikacyjnym-PAP), a nowy traktat daje właśnie więcej Europy, dając m.in. szanse na wspólną politykę energetyczną.

"Myślę, że nawet Niemcy ze swoim potencjałem gospodarczym wyjdą z kryzysu z ogromną potrzebą wielkiej restrukturyzacji gospodarki, z ogromną potrzebą działania na rzecz silniejszej Unii Europejskiej, bo my wszyscy razem - te całe 500 mln obywateli UE - to mniej niż 7 proc. ludności świata" - podkreśliła Huebner. Zwróciła przy tym uwagę, że Europejczyków będzie coraz mniej, bo i w Chinach, i Indiach, i Ameryce Południowej oraz w Afryce będzie coraz więcej ludzi, którzy "też chcą żyć coraz lepiej".

"Oni wszyscy rozwijają się dużo, dużo szybciej nie tylko pod względem liczby ludności, ale także jeśli chodzi o dobrobyt. I o ile Europa się nie zmobilizuje, nie zjednoczy, nie przeznaczy - poprzez swój budżet - dostatecznej ilości środków na wspólne inwestycje, to skaże się na marginalizację" - ostrzegła była komisarz ds. polityki regionalnej UE.