Sieci handlujące odzieżą bronią się przed kryzysem, ale wielu producentów tekstyliów jest na granicy bankructwa. Główny powód to import z Azji.
Firmy produkujące wyroby tekstylne i odzież coraz bardziej chylą się ku upadkowi. Jak pokazują dane z raportu ryzyka branżowego przygotowanego przez Dun & Bradstreet, prawie 30 proc. wytwórców znajduje się w bardzo złej kondycji finansowej. W słabej jest kolejne ponad 40 proc. firm. Do tego rośnie średni termin płatności zobowiązań krótkoterminowych.

Będą kłopoty z płatnościami

– W sierpniu najwięcej przeterminowanych płatności przypadało na okres do 90 dni, a jeszcze w kwietniu okres ten wynosił 30 dni. Spodziewać się więc należy kolejnych kłopotów, które niewątpliwie nadejdą – ostrzega Tomasz Starzyk z Dun & Bradstreet.
Spośród ponad 3 tys. firm produkcyjnych już dziś w stan likwidacji postawione jest 328 przedsiębiorstw, a w upadłości znajduje się 139.
Zła sytuacja wynika przede wszystkim z zalewającego nie tylko Polskę, ale całą Europę, importu taniej odzieży tekstylnej z Chin, Indii i Turcji.
Także sklepy odzieżowe skarżą się na sięgający 10–15 proc. spadek zainteresowania. Jednak, jak tłumaczą analitycy Dun & Bradstreet, są one elastyczne i szybciej reagują na zmiany rynkowe, co pozwala im się bronić przed kryzysem. Chcąc przetrwać, zaopatrują się właśnie w tańszy towar z Dalekiego Wschodu.
– Sieci odzieżowe funkcjonują w dużym oderwaniu od krajowych producentów. W przypadku firm sprzedających markowe tekstylia tylko nieduża część asortymentu jest możliwa do wyprodukowania w Polsce. Wynika to z braku odpowiedniego parku maszynowego, dostępności surowców, wiedzy i doświadczenia krajowych wytwórców – zaznacza Piotr Kujawiński, prezes zarządu spółki Redan, właściciela m.in. marki Troll, Top Secret.
Dlatego słabą kondycję w tej branży ma tylko niecałe 10 proc. firm z branży. Dobrą może natomiast pochwalić się blisko 60 proc. firm handlowych.
Dobrze sobie radzi np. spółka NG2 rozwijająca w kraju sieci z obuwiem pod markami CCC, Boti i Quazi. Jak pokazuje raport handlowy Dun & Bradstreet, firma, która w 2008 roku wygenerowała ponad 91 mln zł zysku netto, nie zwalnia tempa także w tym roku. W I kw. jej sprzedaż całkowita sięgnęła 167 mln zł, co pozwoliło na blisko 5 mln zł zysku netto.

Trwają inwestycje

Dobre wyniki finansowe zachęciły firmę do zaplanowania inwestycji na 190 mln zł w rozwój sieci sklepów oraz budowę magazynu wysokiego składowania. Pieniądze mają być pozyskane z emisji akcji.
– Spółka jest w bardzo dobrej kondycji finansowej i płynnościowej. Dług netto jest na poziomie poniżej jednorocznego zysku, co oznacza, że bieżącą działalność możemy bez problemu finansować kredytami bankowymi. Potrzebujemy jednak elastyczności w dostępie do kapitału – tłumaczy Dariusz Miłek, prezes zarządu NG2.
Dobrze sobie na rynku wciąż też radzi LPP, właściciel między innymi marki Reserved, Cropp oraz House. Jak wyjaśnia Tomasz Starzyk, w ostatnim pełnym roku obrachunkowym przedsiębiorstwo w sprawozdaniu finansowym wykazało sprzedaż na poziomie 1,6 mld zł, co pozwoliło na zysk ponad 172 mln zł netto.