Koszty, jakie ponosi student w obcym mieście, wynoszą około 1000 zł i jest to minimum. Do tego dochodzą wydatki na ubrania, bilety do domu czy czesne na prywatnej uczelni.
W najbliższych dniach rusza kolejny rok akademicki. Ile miesięcznie potrzebuje student, aby przeżyć w obcym mieście? Według szacunków GP, którymi objęto najważniejsze ośrodki akademickie w Polsce - kwota waha się od około 890 zł (minimum w Łodzi) do prawie 1,5 tys. zł w stolicy. Są to jednak wyliczenia, zawierające tylko podstawowe wydatki.

Wyżywienie i dach nad głową

Student musi gdzieś mieszkać i coś jeść. Z ofert akademików nie mogą jednak skorzystać wszyscy.
- Liczba chętnych do zakwaterowania w domach studenckich Uniwersytetu Wrocławskiego corocznie dwukrotnie przewyższa liczbę miejsc w domach studenckich - podaje Uniwersytet Wrocławski. To samo deklaruje Uniwersytet Jagielloński.
Średnia cena miejsca w pokoju dwuosobowym wynosi ok. 290 zł. Jeśli student chce mieszkać sam lub wynajmować pokój w mieszkaniu studenckim - cena sięga nawet 1 tys. zł w tym roku akademickim.
Wyżywienie nie jest problemem, nawet jeśli ktoś nie potrafi gotować. Stołówki na uczelniach mają bogatą ofertę. Biorąc cały zestaw obiadowy (zupa, drugie danie, kompot) można zaoszczędzić parę złotych. Cena takiego obiadu to średnio ok. 300 zł miesięcznie. Skorzystać można również z oferty abonamentowej, dzięki czemu ciepły posiłek będzie jeszcze tańszy. Nawet gdy brak uczelnianej jadłodajni - jest alternatywa.
- Politechnika Gdańska nie posiada własnej stołówki, ale obiady można dostać w klubach studenckich - informuje Jarosław Gilewicz, przewodniczący Samorządu Studentów PG.
Pozostałe posiłki można przygotować samemu - dobrze gospodarując pieniędzmi, wystarczy około 10 zł dziennie.

Czas wolny

Nie samą nauka żyje student. Kino lub teatr to średnio 23 zł. Na to drugie niewielu może sobie jednak pozwolić, szczególnie w Warszawie, gdzie ceny sięgają nawet 80 zł za bilet. Korzystniej wygląda to w Lublinie czy Bydgoszczy, gdzie takie wyjście kosztuje kolejno 10-20 i 14-18 zł.
Dla niektórych obowiązkowe jest wyjście do klubu studenckiego. Przy założeniu, że wychodzi się raz w tygodniu i wypija około dwóch 0,5 l piw - kosztuje to miesięcznie nawet 72 zł w Warszawie. Nie jest to jednak regułą - wiele zależy charakteru miejsca.
- Cena w klubach studenckich Politechniki Łódzkiej to 3,70-4,50 zł. Drożej jest, gdy chodzi o lokale w Łodzi - ok. 6 zł - tłumaczy Hubert Gęsiarz z Samorządu Studentów Politechniki Łódzkiej.

Ponadprogramowe wydatki

W podstawę wydatków wliczyć należy jeszcze bilet miesięczny lub 30-dniowy. Co ciekawe - mimo niedawnej podwyżki - najtańszy jest w stolicy - 39 zł.
- Była to pierwsza podwyżka od siedmiu lat. W tym czasie koszty funkcjonowania komunikacji wzrosły kilkakrotnie - podkreśla Igor Krajno, rzecznik stołecznego ZTM.
Średnia cena za bilet w dziesięciu wybranych przez GP miastach wynosi 46,20 zł. Wynik zawyża Gdańsk (55 zł) i Szczecin (69 zł).
Tyle podstawy, ale na podstawie zwykle się nie kończy.
Student wydaje przecież jeszcze pieniądze na książki lub ksero. Ceny nie są małe, a brak podstaw do nauki może skutkować kolejnymi wydatkami - na poprawki czy warunki (na szczęście jest to kwota jednorazowa i raczej nieplanowana).
Do tego dochodzą koszty związane z zakupem ubrań czy ewentualne czesne. Miesięczna kwota wydatków może więc śmiało przekroczyć 2 tys. zł. A nie uwzględniono jeszcze wyjazdu weekendowego - od czasu do czasu.
Skąd wziąć takie środki? W większości przypadków źródłem są rodzice. Często jednak nie obywa się bez kredytu studenckiego (600 zł miesięcznie). Studenci w trudnej sytuacji materialnej mogą liczyć na stypendia socjalne, mieszkaniowe i na wyżywienie, a najlepsi na stypendia naukowe czy sportowe. Nie zmienia to jednak faktu, że student musi radzić sobie sam. W takim wypadku jedynym wyjściem jest znalezienie pracy i próba pogodzenia jej ze studiami.
Student musi gdzieś mieszkać i coś jeść. Z ofert akademików nie mogą jednak skorzystać wszyscy. / DGP