Wszystkie polskie miasta – gospodarze piłkarskich mistrzostw Europy w 2012 roku – są narażone na przerwy w dostawach prądu. W najgorszej sytuacji jest Poznań, a inwestycje mające ochronić Wrocław są na początkowym etapie.
Warszawa, Poznań, Wrocław i Gdańsk należą do najbardziej narażonych na przerwy w dostawach prądu aglomeracji. Zwłaszcza latem, czyli w porze rozgrywek, bo wtedy wzrasta pobór mocy napędzany przez klimatyzatory, a jej dostępność maleje, bo w tej porze roku elektrociepłownie zmniejszają produkcję. Nie grozi nam raczej to, że zabraknie prądu, ale ze względu na stan linii przesyłowych mogą być problemy z jego dostarczaniem.

System nie podoła

– Ze względu na kilkunastoprocentowy wzrost poboru mocy podczas przygotowywania i organizacji Euro 2012 istnieje realne ryzyko wystąpienia awarii systemowych w miastach, w których nie udałoby się poprawić układów zasilania – mówi Dariusz Chomka z PSE Operator.
Jego zdaniem wszystkie miasta przygotowujące się do roli gospodarzy rozgrywek wymagają rozbudowy systemów zasilania.
Z raportu NIK o restrukturyzacji elektroenergetyki i stanie bezpieczeństwa sieci energetycznych wynika, że w 2008 roku tylko 55 proc. linii przesyłowych 220 KV miało mniej niż 40 lat. Niewiele nowsze są linie 400 KV. Średni czas ich użytkowania wynosi 27 lat, a 7 proc. pracuje ponad 40 lat.
Po to, żeby zapewnić bezpieczeństwo dostaw do aglomeracji szczecińskiej, wrocławskiej, warszawskiej, gdańskiej i poznańskiej oraz wyprowadzić prąd z elektrowni, które mają powstać do 2015 roku, PSE Operator musi zainwestować prawie 12 mld zł.

Poznań ma kłopot

Najbardziej narażone na przerwy w zasilaniu podczas mistrzostw są Poznań i Wrocław. Inwestycje poprawiające bezpieczeństwo tych miast zostały wpisane na listę przedsięwzięć związanych z Euro 2012. Ma to przyspieszyć budowanie sieci, co trwa latami z powodu barier prawnych. Poprawa bezpieczeństwa Poznania ma kosztować 517 mln zł, a Wrocławia ponad 328 mln zł. Większość prac związanych z rozbudową systemu zasilania Poznania została już wykonana. Dwie główne linie energetyczne są wybudowane odpowiednio w 94 proc. i 78 proc.
– Jeśli nie uda się oddać do użytkowania linii Ostrów–Plewiska, to w 2012 roku nie pomogą nawet umowy awaryjne. Nie będzie czym przesłać energii, a elektrociepłownia Karolin nie będzie w stanie pokryć zapotrzebowania – twierdzi Dariusz Chomka.
Linia miała być oddana do użytku w 2005 roku, ale inwestycja stanęła w gminie Kórnik. Powód: brak planu zagospodarowania przestrzennego gminy i protesty mieszkańców. Po wpisaniu inwestycji na listę Euro 2012 decyzje wydaje wojewoda wielkopolski, co powinno przyspieszyć prace.
Problem zasilania Poznania nie zniknie, bo inspektor budowlany uchylił prawo PSE Operator do użytkowania jednej z linii zasilających Poznań. Spółka zaskarżyła tę decyzję.
W przypadku Wrocławia prace nad unowocześnieniem sieci są o wiele mniej zaawansowane. W połowie roku wynosi około 17 proc., chociaż rozbudowa systemu zasilania jak dotąd postępuje bez większych problemów.
Warszawa wymaga inwestycji, których nie da się zrealizować w kilka lat, nawet w trybie przygotowań do Euro, ale tu sieć przesyłowa jest wystarczająca, jeśli nie okaże się, że gwałtownie rośnie zapotrzebowanie na energię.

Kryzys pomaga energetykom

Rok temu popyt na energię był tak duży, że rezerwy mocy spadały poniżej uznawanej za bezpieczną granicy 10 proc. Energetycy wskazywali, że utrzymanie się wzrostu popytu będzie oznaczało, iż w 2012 roku wystąpią problemy z dostawami. Kryzys odsunął problem braku mocy. Mimo że tylko do 2010 roku trzeba będzie zmodernizować bloki o mocy około 2300 MW, a przynajmniej w dużych elektrowniach do 2012 roku przybędzie tylko około 1800 MW, to zdaniem energetyków prądu na Euro 2012 nie zabraknie.
– Spodziewamy się, że popyt na prąd zacznie rosnąć w 2010 roku, ale niezbyt szybko. W 2012 roku mocy nie będzie brakowało. Od oceny popytu będzie zależało, kto i kiedy będzie zaczynał inwestycje – mówi przedstawiciel jednej z firm energetycznych.
PSE Operator ocenia, że w 2012 roku będzie miał do dyspozycji moce większe od potrzeb odbiorców.
– Problemy mogą dotyczyć obszarów kraju ze słabym układem zasilania i tam zawieramy umowy na awaryjne dostawy prądu z elektrociepłowni. W razie zagrożenia możemy też liczyć na import – mówi Dariusz Chomka.
Kiedy kryzys się skończy, problem braku mocy może szybko powrócić. Według NIK w sześciu firmach dysponujących 54 proc. krajowej mocy średni wiek bloków wynosił 35 lat, a 25 z 98 bloków ma ponad 40 lat.