Zbyt mało czasu i pieniędzy - w ten sposób wicepremier Grzegorz Schetyna tłumaczy, dlaczego część projektów, które miały powstać na Euro 2012, nie zostanie zrealizowana. "Nie będzie wszystkiego, nie będzie 100 proc., ale będziemy na tyle przygotowani, żeby te mistrzostwa przeprowadzić" - zapewnił.

W środę Komisja Wspólna Rządu i Samorządu Terytorialnego pozytywnie zaopiniowała projekt nowelizacji rozporządzenia w sprawie wykazu przedsięwzięć Euro 2012. Wynika z niego, że niektóre projekty, które miały zostać zrealizowane do mistrzostw nie powstaną lub zostaną odłożone w czasie. Np. w Warszawie powstanie jedynie Stadion Narodowy, a nie - jak wcześniej przewidywano - Narodowe Centrum Sportu, w skład którego miała wchodzić m.in. hala widowiskowo-sportowa na kilkanaście tysięcy widzów, basen i boisko treningowe do hokeja na trawie.

"Robimy wszystko w miarę możliwości według tego, co założyliśmy. Stadiony są najważniejsze, bo one są niezbędne, żeby się odbyło Euro" - powiedział dziennikarzom po posiedzeniu komisji Schetyna.

Jak tłumaczył, spółka Narodowe Centrum Sportu ma plan na zagospodarowanie terenu wokół przyszłego Stadionu Narodowego, ale - jak podkreślił - teraz najważniejsze jest wybudowanie obiektu, na którym będą rozgrywane mecze. "Wszystko, co dodatkowe, wszystko, co było w planie NCS, czyli hala i inne inwestycje mogą poczekać. Tak jak powiedziałem: czas i pieniądze; priorytety są jednoznaczne - areny, na których będą rozgrywane mecze" - zaznaczył wicepremier.

"Do roku 2012 w otoczeniu Stadionu Narodowego w Warszawie powstaną tereny z małą architekturą"

Pytany, czy jest pewne, że planowane obiekty Narodowego Centrum Sportu powstaną, odpowiedział, że najpierw musi zostać zbudowana podstawowa baza do rozegrania meczów mistrzostw, a po 2012 r., w zależności od możliwości finansowych NCS, plan budowy kolejnych obiektów będzie kontynuowany.

Rzecznik ministerstwa sportu Małgorzata Pełechaty w specjalnym komunikacie przesłanym PAP napisała, że teren wokół Stadionu Narodowego zostanie zagospodarowany po 2012 roku jako inwestycja, która nie będzie pochłaniała środków publicznych, a jednocześnie zapewni maksymalne wykorzystanie istniejącego wówczas już obiektu sportowego.

"Do roku 2012 w otoczeniu Stadionu Narodowego w Warszawie powstaną tereny z małą architekturą przystosowane do spełnienia wytycznych UEFA oraz niezbędna infrastruktura komunikacyjna - drogi, przystanek PKP i terminal kolejowy" - oświadczyła Pełechaty.

Schetyna podkreślał, że nie za wszystkie zmiany dotyczące inwestycji na Euro odpowiada rząd

Resort sportu przypomniał jednocześnie, że pierwotna decyzja o budowie kompleksu sportowego NCS została podjęta w listopadzie 2006 roku, jeszcze przed przyznaniem Polsce organizacji Euro.

Schetyna podkreślał, że nie za wszystkie zmiany dotyczące inwestycji na Euro odpowiada rząd, bo w wielu przypadkach decyzje o odłożeniu jakiegoś projektu podjęło miasto. Tak jest np. w Poznaniu, gdzie do mistrzostw w 2012 roku nie powstanie pętla tramwajowa przy wschodniej stacji kolejowej. Początkowo planowano tam parking i punkt przesiadkowy dla gości przyjeżdżających do miasta samochodami.

Jednak większym zawodem dla kibiców będzie przełożenie przebudowy poznańskiej hali widowiskowo-sportowej Arena, w której miała być strefa dla fanów. Według nowych planów tę funkcję będą spełniać Międzynarodowe Targi Poznańskie.



Czas, możliwości budżetowe, światowy kryzys finansowy "zweryfikują każdą inwestycję"

"Jeżeli miasto decyduje, że strefy kibiców będą na terenie targów, a nie w innej, nowej wybudowanej hali, ponieważ nie ma pieniędzy na zbudowanie nowej hali, to my możemy tylko przyjąć to tłumaczenie, to wyjaśnienie i opisać to w korespondencji z UEFA" - oświadczył Schetyna.

Zaznaczył, przy tym, że takie zmiany nie sparaliżują projektu Euro 2012. Jak dodał, czas, możliwości budżetowe, światowy kryzys finansowy "zweryfikują każdą inwestycję". Wicepremier ocenił, że "najwięcej na barkach" mają miasta.

Prezydent Poznania Ryszard Grobelny podkreślał w rozmowie z dziennikarzami, że jedynym powodem zmian planów są pieniądze. "Był plan robiony dwa lata temu, kiedy miasta miały dużo większe dochody, niż mają dzisiaj, przed zmianami ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, które bardzo zmniejszyły dochody gmin" - mówił Grobelny.

W Katowicach zamiast budowy nowego dworca kolejowego powstanie "Wielofunkcyjne, Zintegrowane Centrum Komunikacyjno-Handlowe"

Zapewnił jednocześnie, że plany budowy, czy modernizacji podstawowej infrastruktury potrzebnej, by kibice mogli dotrzeć na stadion i mieli gdzie dopingować drużyny, będą realizowane. "Nikt z nas (prezydentów miast - PAP) nie zrezygnuje z tych inwestycji, które są niezbędne do realizacji tej imprezy" - oświadczył.

Z kolei prezydent Gdańska Paweł Adamowicz podkreślił, że w jego mieście 95 proc. inwestycji związanych z Euro jest i będzie realizowanych. W Gdańsku zrezygnowano np. z budowy nowego kolektora sanitarnego, argumentując tym, że istniejący układ sieci kanalizacyjnej jest w stanie przyjąć zwiększoną ilość ścieków ze stadionu Arena Bałtycka. Zmieniona została również koncepcja budowy parkingów i połączeń komunikacyjnych pomiędzy nimi a stadionem.

"Powierzchnia parkingu może być mniejsza, to są zmiany kosmetyczne" - przekonywał dziennikarzy Adamowicz. Zapewnił, że mniejszy parking dla kibiców w Gdańsku będzie zgodny z przepisami UEFA. Zapowiedział również, że gdy kryzys się zakończy zostanie on rozbudowany.

W Katowicach zamiast budowy nowego dworca kolejowego powstanie "Wielofunkcyjne, Zintegrowane Centrum Komunikacyjno-Handlowe".

"Dworzec zostanie tam gdzie jest, ale na mniejszym obszarze"

"Dworzec zostanie tam gdzie jest, ale na mniejszym obszarze, a niezależnie od tego, w miejscu gdzie jest teraz duży dworzec autobusowy, powstanie duże centrum handlowo-usługowe" - powiedział dziennikarzom prezydent Katowic Piotr Uszok.

Zaznaczył, że w przeciwieństwie do kilku innych miast, które dostały środki ze skarbu państwa na modernizację dworców, w jego mieście to zadanie będzie realizowana ze środków pochodzących od inwestorów zagranicznych.

Uszok tłumaczył, że jego miasto również dotyka kryzys, ale dzięki polityce finansowej poprzednich lat Katowice mają nadwyżkę finansową, którą mogą wykorzystać teraz.