Poziom długu publicznego w przyszłym roku będzie zależał od wpływów z prywatyzacji, pozycji złotego i sytuacji na rynkach światowych - powiedział PAP główny ekonomista BRE Banku Ryszard Petru. Odniósł się w ten sposób do wtorkowych prognoz rządu i NBP dotyczących relacji długu publicznego do PKB.

Według przyjętej we wtorek przez rząd "Strategii zarządzania długiem sektora finansów publicznych w latach 2010-2012", w latach 2010-2012 relacja długu publicznego do PKB ma się utrzymywać blisko progu 55 proc., ale nie powinna go przekroczyć. Tymczasem NBP opublikował raport, w którym szacuje, że dług publiczny w 2010 r. przekroczy poziom 55 proc., zbliżając się do konstytucyjnego progu 60 proc. PKB.

Petru przychyla się do prognozy rządowej i uważa, że dług publiczny w przyszłym roku nie powinien przekroczyć poziomu 55 proc. PKB.

"Oczywiście można założyć, że nie będzie chętnych na spółki przeznaczone do prywatyzacji, złoty się będzie osłabiał, a sytuacja na rynkach światowych będzie fatalna. Wtedy dług publiczny najprawdopodobniej przekroczy 60 proc. PKB. Ale według mnie to wyjątkowo czarny scenariusz, który raczej się nie sprawdzi" - powiedział ekonomista.

Odnosząc się do przyjętego przez rząd projektu budżetu na 2010 r., Petru powiedział, że wykonanie tego planu na pewno będzie wymagało od rządu dużej dyscypliny. Według niego dane makroekonomiczne na przyszły rok będą jednak lepsze niż projekt zakłada. "Rząd bardzo ostrożnie oszacował przyszłoroczny poziom PKB i inflacji. Moim zdaniem, można też liczyć na część zysku z NBP, którego rząd nie uwzględnia. Reasumując, jeżeli przyszły rok przyniesie jakieś niespodzianki dla budżetu, to według mnie będą raczej miłe" - powiedział.

Zgodnie z zaakceptowanym we wtorek przez Radę Ministrów projektem przyszłorocznego budżetu, dochody w 2010 r. wyniosą 248 mld 868 mln 601 tys. zł, a wydatki nie więcej niż 301 mld 82 mln 817 tys. zł. Deficyt nie przekroczy 52 mld 214 mln 216 tys. zł. Projekt przewiduje, że przychody z prywatyzacji wyniosą ok. 25 mld zł.