Przedsiębiorcy telekomunikacyjni nawet nie próbują starać się o unijne pieniądze na budowę lokalnych sieci internetowych. Powód: opracowane przez ministerialnych urzędników wymagania są zbyt rygorystyczne.
Unia Europejska przeznaczyła na łatanie białych internetowych plam w Polsce setki milionów euro. Pieniądze są dostępne na różne cele i umiejscowione w różnych programach pomocowych. Środki na budowę sieci lokalnych służących do dostarczania internetu do komputera klienta – 200 mln euro – ulokowano w Działaniu 8.4 Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka. Jak wylicza Fundacja Wspomagania Wsi, środki wystarczyłyby na dofinansowanie tysiąca przedsięwzięć. Tymczasem na razie dostało je dziewięć firm.
Pierwszy nabór chętnych prowadzony wiosną tego roku okazał się kompletną porażką, bo według map dostępności internetu opracowanych przez urzędników MSWiA na podstawie informacji przekazanych przez operatorów, w Polsce nie było białych plam. Na dodatek mapy były wówczas tajne. Gdy ów absurd opisał DGP, a w ślad za nami inne media, MSWiA zaczęło weryfikować mapy i je odtajniło.
– Inwentaryzacja zasobów internetowych na podstawie informacji uzyskanych od operatorów nie ma sensu. Nikt nie jest zainteresowany mówieniem prawdy. Te informacje trzeba weryfikować – uważa Piotr Rutkowski z firmy doradczej Rotel.
Przedsiębiorcy telekomunikacyjni dodają, że na mapach są gminy i miejscowości uznawane za pokryte internetem, a tymczasem w rzeczywistości jest on dostępny tylko w części obszarów.
Mimo odtajnienia map i ich częściowej weryfikacji w trwającym właśnie drugim naborze wniosków nadal nie ma chętnych. Dlaczego? Bo stworzone przez ministerialnych urzędników wymagania są absurdalne.
– Od chętnych wymaga się przedstawienia studium wykonalności projektu. Przy średniej wartości projektu na poziomie 400 tys. zł takie studium może kosztować do 8 tys. zł i będzie fikcją. Porządne studium to wydatek 50–100 tys. zł – mówi Jerzy Kwieciński z Europejskiego Centrum Przedsiębiorczości.
A przedsiębiorcy podpowiadają urzędnikom, że powinien wystarczyć biznesplan, który jest wymagany w innych programach.
Inny absurd: za młodego przedsiębiorcę uznaje się firmę działająca do roku. Tylko taka firma może starać się o środki z Działania 8.4. W Unii młodym przedsiębiorcą jest firma nie starsza niż sześć lat. Na dodatek taka starsza firma może dostać pomoc w wysokości 85 proc. wartości inwestycji, a nasz młodziak – 50 proc.



Sztywne są też wymogi dotyczące samej sieci. Trzeba ją szczegółowo opisać we wnioski i określić, jaka technologia będzie stosowana.
– To uniemożliwia późniejszą modyfikację sieci, a modyfikacja rozumiana jako przebudowa, czy zmiana technologii jest czymś normalnym w telekomunikacji. Wymusza ją konkurencja i postęp techniczny – wyjaśnia Piotr Rutkowski.
Z pieniędzy z Działania 8.4 beneficjent nie może sfinansować budowy tzw. przedostatniej mili, czyli sieci dosyłowej, która łączy sieci lokalne z sieciami szkieletowymi. Budowa sieci szkieletowych finansowane jest z innych środków UE i będą one gotowe dopiero za kilka lat.
– Dlaczego część środków nie może iść na podłączenie do sieci szkieletowych? – pyta Kamil Kurek z Krajowej Izby Komunikacji Ethernetowej.
Dodaje, że koszt takiego podłączenia to od 200 tys. do 1 mln zł.
Urzędnicy MSWiA, którzy z praktykami zetknęli się na spotkaniu zorganizowanym przez Mazowieckie Stowarzyszenie Gmin na Rzecz Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego i Fundację Wspomagania Wsi dostali darmową lekcję, jak buduje się sieci telekomunikacyjne. Karolina Rataj z Departamentu Społeczeństwa Informacyjnego MSWiA obiecała uczestnikom spotkania, że w nowym naborze, który w Działaniu 8.4 ma ruszyć z początkiem 2010 roku, postarają się uwzględnić postulaty zgodne z prawem. Zasygnalizowali, że wymóg sporządzania studium wykonalności być może zniknie w tym roku.
50 tys. zł to minimalny koszt wykonania studium wykonalności projektu lokalnej sieci internetowej