KNF sprawdzi, czy banki nie manipulują kursami walut przy udzielaniu i spłacie kredytów walutowych. Różnica między kursem, po jakim bank przeliczył nam kredyt w momencie jego udzielania, a kursem jego spłaty sięga nawet 9 proc.
Spread, czyli różnica między kursem, po jakim bank pożyczył nam pieniądze, a kursem, po jakim go spłacamy, wynosi często kilkanaście groszy.
- Jeśli bierzemy kredyt we frankach szwajcarskich w wysokości 300 tys. złotych i mamy go spłacać przez 30 lat, a spread wynosi 4 proc., to w ciągu całego okresu kredytowania kredytobiorca zapłaci ponad 20 tys. złotych tylko za wymianę walut - wylicza Mateusz Ostrowski z Open Finance.

Dodatkowa marża banku

Są bardzo duże różnice między poszczególnymi bankami, jeśli chodzi o wysokość tego spreadu. Nie ulega wątpliwości, że ta różnica to dodatkowa marża banku. Zdecydowanie największy spread obowiązuje, gdy bierzemy kredyt walutowy w Dom Banku i Metrobanku. Sięga on 9 proc.
Część klientów w ogóle nie zdaje sobie sprawy, jak duże znaczenie dla kosztu obsługi kredytu ma jego wysokość. Niestety, ta różnica w ostatnich latach zwiększa się.
- Jeśli patrzymy tylko na wysokość spreadu, to rzeczywiście jesteśmy najdrożsi na rynku, ale liczą się też inne koszty. Naszych klientów informujemy o tym, jaka jest wysokość spreadu - mówi Paweł Kubisz z Dom Banku.
Jednak dzwoniąc na infolinie tego banku, można się dowiedzieć, że wysokość spreadu to tylko 3 proc. Dlatego Komisja Nadzoru Finansowego będzie chciała prawdopodobnie wprowadzić obowiązek informowania klientów o kursach walut, po jakich kredyt jest udzielany i spłacany. W tej chwili niemal wszystkie kredyty hipoteczne udzielane są we franku szwajcarskim. Sprawa dotyczy więc bardzo wielu osób. Im większa jest różnica pomiędzy kursem, po jakim udzielono nam kredytu, a kursem jego spłaty, tym zysk banku jest oczywiście większy.
- Przy niskich marżach związanych z oprocentowaniem kredytów hipotecznych banki szukają innych źródeł dochodu z tego typu kredytów - twierdzi Mateusz Ostrowski.
Zdaniem ekspertów banki stosują różne metody, jak chociażby to, że często zmieniają kursy walut - nawet kilka razy dziennie.
Ostatecznie nawet świadomy klient ma problemy z ustaleniem, po jakim kursie dokonana została spłata jego kredytu i jaki zastosowano spread.

Uwaga na dwie tabele

Przede wszystkim jednak nie jest określone, według jakich kryteriów banki ustalają swoje kursy sprzedaży i kupna waluty. W Getin Banku i Deutsche Banku są na przykład dwie tabele walutowe. Jedna informuje o kursach poszczególnych walut, a druga o kursach tych samych walut, ale w sytuacji szczególnej: gdy mamy do spłacenia kredyt walutowy. Nawet w kantorach jest mniejsza różnica między ceną kupna i sprzedaży walut.
- Klient nie ma możliwości negocjowania wysokości spreadu, dajemy natomiast możliwość negocjowania wysokości oprocentowania kredytu i prowizji - mówi Paweł Kubisz.
Niewiele polskich banków daje natomiast możliwość spłaty kredytu walutowego w walucie, w której kredyt został wzięty. Bank rezygnuje wówczas z dochodów związanych z przeliczeniem raty kredytu z franka szwajcarskiego na naszą walutę, więc decydują się na to bardzo rzadko.
Różnice kursowe przy kredytach hipotecznych / DGP
Różnica między kursem, po jakim bank przeliczył kredyt w momencie jego udzielania, a kursem jego spłaty, w Dom Banku sięga nawet 9 proc. W ubiegłym roku za dodatkowe koszty spreadu kredytobiorcy zapłacili 230 mln zł. W całym okresie spłaty kredytu koszt spreadu może przekoczyć 20 tys. zł. / ST