Kluby polskiej Ekstraklasy zwiększają przychody od 10 do 30 proc. rocznie. Przybywa reklamodawców, rosną wpływy z transmisji w TV, inwestycje na Euro 2012 jeszcze zwiększą wpływy z reklam. Gdyby finanse klubów były bardziej przejrzyste, ich przychody mogłyby wzrosnąć nawet do ponad 320 mln euro.
Polska Ekstraklasa piłkarska, mimo wizerunku nadszarpniętego korupcją i wyczynami pseudokibiców, staje się coraz bardziej atrakcyjna dla reklamodawców. Pentagon Research szacuje, że tylko w pierwszej kolejce tego sezonu Ekstraklasy wartość reklam wykupionych podczas meczów wyniosła 4 mln zł, podczas gdy rok wcześniej było to zaledwie 1,2 mln zł. W całym poprzednim sezonie reklamodawcy przeznaczyli na taką promocję 170 mln zł.

Przybywa nowych marek

Na stadionach i na koszulkach pojawia się coraz więcej nowych reklamodawców. Obok producentów piwa, akcesoriów sportowych czy firm bukmacherskich w tym sezonie zobaczyć można było np. sieć przychodni lekarskich Lux Med, biuro podróży Triada czy producenta odzieży dla mężczyzn Bytom.
– Kibice piłkarscy to grupa konsumentów o ogromnym znaczeniu marketingowym i grupa docelowa wielu marek – tłumaczy Jacek Bochenek, dyrektor projektu Euro 2012 w Deloitte.
Ich biznesową atrakcyjność potwierdzają też opublikowane w ostatnich dniach raporty dużych firm konsultingowych na temat wartości polskiej ligi piłkarskiej. Według szacunków Ernst & Young łączna wartość przychodów ze sprzedaży klubów Ekstraklasy wyniosła w 2008 roku ponad 303 mln zł, czyli o 30 proc. więcej niż w 2007 roku. Z kolei według firmy Deloitte, przychody Ekstraklasy i I ligi wzrosły o ponad 10 proc. – do 226 mln zł. Firmy tłumaczą rozbieżności inną metodologią (Deloitte nie liczy np. wartości transferów).
Audytorzy obu firm są zgodni, że w polskiej lidze pieniędzy będzie przybywać.



– Przeciętne budżety klubów Ekstraklasy to już nie 5 czy 7 mln zł, lecz kwoty co najmniej trzykrotnie wyższe. Finały Euro 2012 mogą te procesy jeszcze bardziej zdynamizować – Krzysztof Sachs, partner w dziale doradztwa podatkowego Ernst & Young.
Obie firmy mają też dobre informacje dla firm, które chciałyby wykorzystać piłkę w strategiach reklamowych.
– Finanse klubów są coraz bardziej przejrzyste. Widać, że chcą zerwać z negatywnym wizerunkiem, który powstał z powodu korupcji – tłumaczy Jacek Bochenek.
Obecny wizerunek to według niego powód tego, że wartość polskiej ligi nie jest proporcjonalna do siły polskiej gospodarki.
– Gdyby była, to przychody Ekstraklasy mogłyby wynosić nawet ponad 320 mln euro, a dziś szacować je można na 65 mln euro – dodaje Jacek Bochenek.
– Właściciele i menedżerowie funkcjonujący w polskim futbolu coraz lepiej rozumieją, że w nowoczesnym biznesie uznanie zdobywa się również dzięki przejrzystości firmy – dodaje Krzysztof Sachs.
Za potwierdzenie zmian w dobrym kierunku uznać można pojawienie się nowych inwestorów w tej dziedzinie sportu. Najpierw zakup Legii przez Grupę ITI, a w tym roku Śląska Wrocław przez Zygmunta Solorza-Żaka, właściciela m.in. Grupy Polsat.
– Tą inwestycją udowodnimy, że polski klub piłkarski może przynosić zyski – powiedział Zygmunt Solorz w wywiadzie dla GP.

Wzrost dzięki euro

Rośnie też atrakcyjność piłki dla telewizji. Według Deloitte, przychody z transmisji telewizyjnych wyniosły w 2008 roku 79 mln zł, czyli o 61 proc. więcej niż rok wcześniej. Rosną też wydatki kibiców podczas meczów – na napoje czy przekąski.
– Na stadiony przychodzą całe rodziny, a skoro tak, to znaczy, że poprawia się bezpieczeństwo – dodaje Jacek Bochenek.
Zdaniem ekspertów poprawi się ono jeszcze bardziej dzięki Euro 2012 i kilkunastu nowym stadionom, które mają do tego czasu powstać. Jacek Bochenek przywołuje przykład ligi austriackiej, która dzięki mistrzostwom Europy w roku 2008 w ciągu ostatnich pięciu lat zwiększała średnio przychody o 10 proc.