Komisja Europejska dała we wtorek polskiemu rządowi więcej czasu na dokończenie sprzedaży stoczni w Gdyni i Szczecinie, ale nie sprecyzowała, ile. By wywrzeć większą presję, żąda comiesięcznych raportów z tego procesu i grozi sprawą przed unijnym trybunałem w Luksemburgu.

Decyzja KE oznacza, że polski rząd będzie mógł zorganizować nowy przetarg na sprzedaż stoczni po tym, jak nie doszła do skutku transakcja z Katarczykami.

Rzecznik MSP Maciej Wewiór powiedział we wtorek PAP, że resort jest bardzo zadowolony z decyzji KE. "To pozwala na przeprowadzenie nowego przetargu na główne części majątku stoczni Gdynia i Szczecin" - podkreślił Wewiór.

"Komisarz (ds. konkurencji) Neelie Kroes odpowiedziała na listy ministra skarbu Aleksandra Grada z 25 i 31 sierpnia oraz 2 września z prośbą o dodatkowy czas na przeprowadzenie sprzedaży aktywów stoczni. Akceptuje ona polską prośbę (...)" - głosi komunikat wydany przez rzecznika ds. konkurencji Jonathana Todda.

Komisarz Kroes przypomniała jednak, że początkowo wyznaczony termin sprzedaży stoczni minął już w czerwcu. "Komisja Europejska zastrzega sobie prawo do wszczęcia kroków prawnych przeciwko Polsce przed Trybunałem Sprawiedliwości, jeśli polskie władze nie doprowadzą do efektywnego wdrożenia decyzji z listopada 2008 r." - głosi komunikat.

Decyzja ta przewidywała sprzedaż aktywów stoczni w drodze specjalnej procedury uzgodnionej z polskim rządem, zapisanej w tzw. specustawie stoczniowej. Otwarte przetargi, których jedynym kryterium była cena, miały pozwolić na kontynuowanie działalności (niekoniecznie stoczniowej) i zachowanie jak największej liczby miejsc pracy, bowiem inwestor przejmowałby majątek bez obciążenia długami wynikającymi z konieczności zwrotu nielegalnej pomocy publicznej.

Komisarz Kroes przypomniała w liście do polskiego rządu, że "zakończenie sprzedaży aktywów w najkrótszym możliwym terminie leży w interesie pracowników czekających na wznowienie działalności gospodarczej w stoczniach w Gdyni i Szczecinie". Podkreśliła też, że niezależnie od tego, w jakiej procedurze odbędzie się sprzedaż majątku stoczni - także w razie zwykłej upadłości - przetargi muszą mieć charakter otwarty, przejrzysty i niedyskryminacyjny, a sprzedaż nie może prowadzić do zakłócenia konkurencji na rynku. Tylko wtedy KE zaakceptuje wznowienie działalności gospodarczej na majątku dawnych stoczni.

By upewnić się, że polski rząd przestrzega tych warunków, komisarz Kroes zażądała we wtorek przysyłania comiesięcznych raportów z postępu procesu sprzedaży. Szczegóły procedury przetargowej KE pozostawia polskiemu rządowi.

Źródła w KE przyznają, że jeśli nowy przetarg się nie uda, to nieuchronna będzie upadłość stoczni, bez gwarancji zatrudnienia dla stoczniowców. Decyzja KE z 6 listopada, nakazująca zwrot pomocy państwa uznanej przez KE za nielegalną, pozostaje bowiem w mocy, a stocznie nie mają pieniędzy, by zwrócić wielomilionowe wsparcie.

Mimo wyrażanego wcześniej zainteresowania, rządowa agencja Qatar Investment Authority ostatecznie nie wpłaciła pieniędzy za majątek stoczni w Gdyni i Szczecinie. Agencja ta może jednak wystartować w nowym przetargu. Wcześniej fundusz Stichting Particulier Fonds Greenrights, który wygrał przetarg na główne części majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie, nie wpłacił w wyznaczonym terminie pieniędzy za majątek zakładów.

Rzeczniczka Agencji Rozwoju Przemysłu Roma Sarzyńska powiedziała we wtorek PAP, że została zakończona procedura utraty wadium przez fundusz Stichting Particulier Fonds Greenrights, który nie zapłacił za wylicytowany majątek stoczni Gdynia i Szczecin.

"Zarządca kompensacji zakończył procedurę zatrzymania wadium za licytowany majątek stoczni Gdynia i Szczecin" - podkreśliła Sarzyńska. Ma ono pójść na zapłatę zobowiązań publiczno-prawnych wobec wierzycieli stoczni.

Zarządca kompensacji odpowiada za proces sprzedaży majątku stoczni, a Agencja go nadzoruje.

Na pytanie PAP, jakiej wysokości kar umownych może się spodziewać fundusz SPFG, rzecznik ARP powiedziała: "Ciągle trwają nad tym prace".