Pobór mocy ponad wielkości określone w umowie ze sprzedawcą kosztuje firmę dziesięć razy więcej niż energia zakontraktowana.
Firmy, inaczej niż gospodarstwa domowe, zamawiają co roku w zakładach energetycznych moc potrzebną do prowadzenia działalności. Za przekroczenie zamówionej mocy trzeba słono zapłacić.
– Opłata za różnicę między mocą zamówioną a pobraną to dziesięciokrotność stawki stałej opłaty dystrybucyjnej – mówi Jacek Walski, prezes spółki Preda, która zajmuje się doradztwem energetycznym.
Z raportu firmy Verivox wynika, że najbardziej narażone na dodatkowe opłaty są małe i średnie firmy zaliczane do grup taryfowych C21, C22 i C23. Zwykle nie mają własnych służb, które pilnują zużycia prądu. Jest ich w Polsce około 40 tys. Verivox twierdzi, że wiele firm nie wie, że za przekroczenie mocy grożą sankcje.
Największe kary grożą odbiorcom na Lubelszczyźnie przyłączonym do sieci PGE Dystrybucja Lubzel, a najmniejsze klientom krakowskiego Enionu. Kary są wielokrotnością tzw. stałej opłaty dystrybucyjnej, z której energetyka pokrywa koszty utrzymania sieci. Energa Operator przyznaje, że w przeszłości kary wynosiły trzykrotność stawki. Obecnie, gdy mamy nadmiar mocy, ich wysokość trudno zrozumieć.
– Przekraczanie zamówionej mocy powinno być obwarowane sankcjami ekonomicznymi, bo inaczej w elektroenergetyce zapanowałby chaos. Wysokość kar zawsze będzie dyskusyjna. Teraz są duże, bo sądzę, że władze obawiały się deficytu mocy – mówi przedstawiciel firmy energetycznej.
O wysokości kar decydują minister gospodarki, który ustala sposób ich obliczania, i Urząd Regulacji Energetyki, który zatwierdza opłaty dystrybucyjne.
Odbiorcy grożą jednak kary nie tylko za nadmierne pobory mocy, ale też za zmniejszenie zamówień. Za darmo, bez sankcji, można to zrobić jesienią danego roku na rok następny. Zmiana w trakcie roku pociąga za sobą podwyżkę stawki dystrybucyjnej o 20 proc. za cały okres objęty zmianą.
– Nie widzę powodu, dla którego taką karą należałoby obarczać przedsiębiorców. To przepis przeciwdziałający oszczędzaniu prądu – mówi prezes Jacek Walski.
Regulator tłumaczy kary za nadmierny pobór mocy potrzebą hamowania przed pokusą przekraczania poborów. Uważa, że odbiorcom po prostu nie powinno się opłacać notoryczne przekraczanie mocy, bo inaczej mogłoby to skutkować przeciążaniem sieci i awariami.