Zapadł pierwszy w Polsce sądowy wyrok w sprawie o zadośćuczynienie, będzie apelacja. Do ubezpieczycieli zwraca się mniej niż połowa uprawnionych – dotychczas 2 tys. roszczeń. Towarzystwa przewlekają postępowania, przyznając na początek najwyżej 30 tys. zł.
Zakończyła się pierwsza w Polsce rozprawa sądowa o zadośćuczynienie za śmierć osoby bliskiej. Wyrok, który zapadł, nie kończy jednak tej precedensowej sprawy.
– Sąd zasądził kwotę mniejszą, niż oczekiwaliśmy, więc po otrzymaniu pisemnego uzasadnienia będziemy wnosili apelację – zapowiada Jacek Gęga z kancelarii odszkodowawczej Kurier GC.
Wiele wskazuje na to, że sędzia przychylił się do argumentów przedstawicieli ubezpieczyciela, którzy podnosili głównie kwestię, że wysokość żądanego zadośćuczynienia jest zbyt wysoka w stosunku do ogólnej stopy życia społeczeństwa.
– Nie kwestionowali bólu i cierpienia rodziców czy jego skali – podkreśla Jacek Gęga.

Czekanie na decyzje

Niestety, na razie nie poznamy szczegółów orzeczenia, nie wyraża na to zgody rodzina osoby poszkodowanej. Sprawa dotyczy zadośćuczynienia za śmierć nastoletniego dziecka.
Chociaż nie mamy pełnych informacji, zdecydowaliśmy się poruszyć ten temat ze względu na jego wagę. To pierwszy wyrok w tego typu sprawie od czasu wejścia w życie rok temu przepisów pozwalających na żądanie zadośćuczynienia za śmierć osoby bliskiej.
Przedstawiciele kancelarii odszkodowawczych sugerują, że w innych toczących się procesach o zadośćuczynienie sędziowie odsuwają wydawanie wyroków, bo nie bardzo wiedzą, jakie kwoty orzekać. Czekali, aż jeden z nich podejmie decyzję. Choć nie obowiązuje u nas prawo precedensowe, to wszyscy będą zwracali uwagę na pierwsze tego typu decyzje – mogą one ukształtować praktykę na długie lata.
Mimo roku obowiązywania prawa spraw o zadośćuczynienie do sądów trafiło niewiele, bo najczęściej klienci, którzy występują z roszczeniem do ubezpieczyciela, nie dostają od niego żadnej odpowiedzi.
– Do tej pory trafiło do nas tylko osiem skarg związanych z wypłatami zadośćuczynień. Przy czym nie dotyczyły one przyznanych kwot, ale tego, że towarzystwa w ogóle nie reagują na składane roszczenia – mówi Krystyna Krawczyk z Biura Rzecznika Ubezpieczonych.
Przypomina, że zakład ubezpieczeń w ciągu 30 dni od zawiadomienia o szkodzie powinien wypłacić tzw. bezsporną część odszkodowania. Jeśli z jakichś powodów nie może zrealizować części lub całości wypłaty, powinien przynajmniej poinformować o powodach zwłoki. Przy wypłatach z OC komunikacyjnego (a z takich polis zadośćuczynienie będzie wypłacane najczęściej) oczekiwanie na wypłatę nie powinno trwać dłużej niż 90 dni. Tylko w wyjątkowych przypadkach, kiedy ubezpieczyciel sam nie może ustalić winy sprawcy i musi poczekac na wyrok sądu, może to trwać dłużej.
– Tymczasem w tych wypadkach zapada głucha cisza. Klient składa roszczenie i czeka miesiącami na odpowiedź – mówi Krystyna Krawczyk.



Oszczędne towarzystwa

Z naszych szacunków (na podstawie sondy wśród dziesięciu największych towarzystw w segmencie ubezpieczeń OC, które kontrolują ponad 88 proc. rynku), wynika, że do tej pory do ubezpieczycieli trafiło nie więcej niż 2 tys. takich spraw. Szacunki są utrudnione, bo np. PZU nie prowadzi statystyk zgłoszonych roszczeń. Podaje za to dokładnie dane dotyczące spraw, w których przyznano wypłaty. Było ich do tej pory 180, dla 410 uprawnionych.
– Suma łącznie przyznanych zadośćuczynień to prawie 13 mln zł – mówi Agnieszka Rosa z PZU.
Dodaje, że średnia wysokość zadośćuczynienia przyznanego na jednego uprawnionego to około 28 tys. zł, przy czym ta wartość dotyczy kwot ostatecznie wypłaconych w sprawach zakończonych ugodą, a nie obejmuje tzw. kwot bezspornych, czyli proponowanych przez towarzystwo w pierwszej decyzji po zbadaniu sprawy.
Gdyby odnieść te wartości do udziału rynkowego PZU, w segmencie OC komunikacyjnego (prawie 42 proc.) można by oszacować, że do tej pory koszty sektora sięgnęły 31 mln zł, a zrealizowanych wypłat było około 430, dla około 1 tys. osób. Wydaje się jednak, że można te szacunki skorygować w dół, szczególnie jeśli chodzi o wysokość wypłat, bo inne towarzystwa zrealizowały ich mniej, niż wskazywałyby ich udziały rynkowe. Na przykład grupa Ergo (Hestia i MTU), która ma 12 proc. udziału w tym segmencie, wypłaciła dotąd 2,2 mln zł. Z kolei Compensa (3,6 proc.) wypłaciła około 590 tys. zł dla 108 osób, co oznacza przeciętnie nieco ponad 5 tys. zł.
– W naszym wypadku uznane świadczenia kształtowały się z reguły w przedziale 5–20 tys. zł, choć były pojedyncze przypadki, gdy kwoty były wyższe – mówi Marek Maciaś, rzecznik PTU.
Można więc oszacować, że łączne wypłaty w skali rynku nie przekroczyły do tej pory 20–25 mln zł. Dałoby to przeciętną wypłatę na poziomie około 20–25 tys. zł na uprawnioną osobę.

Oczekiwanie wypłaty

Wygląda na to, że mniej niż w co drugiej sprawie, która mogłaby się kończyć wypłatą zadośćuczynienia, rodziny i bliscy zmarłych w wypadkach zgłaszają się z roszczeniem. Wcześniejsze szacunki ubezpieczycieli mówiły o nawet 5 tys. możliwych roszczeń rocznie, bo przyjmuje się, że przeciętnie w takich szkodach jest dwóch uprawnionych. Być może to efekt tego, że to nowe uprawnienie wprowadzone nowelizacją kodeksu cywilnego na początku sierpnia 2008 r. i wciąż niewiele osób ma świadomość takich uprawnień. Po części to też pochodna obaw rodzin poszkodowanych, że usiłują wzbogacić się na śmierci najbliższych. Tym bardziej że pełnomocnicy żądają zwykle około 100–150 tys. zł dla najbliższej rodziny (np. szczególnie w przypadku śmierci dziecka) i kilkadziesiąt tysięcy złotych dla dalszej. Jeśli przyjąć, że kolejni sędziowie zdecydują się na zasądzanie zadośćuczynień w wysokości średniej wypłat towarzystw (czyli 20–25 tys. zł) z roszczeń pełnomocników, da to wypłaty rzędu 50–70 tys. zł na osobę. Przy około 10 tys. potencjalnych poszkodowanych dałoby to roczne wypłaty rządu 500–700 mln zł. Na razie jednak obciążenia są znacznie mniejsze, bo z roszczeniami zgłasza się tylko część uprawnionych, a i proponowane wypłaty są znacznie mniejsze. Wiadomość o pierwszym wyroku może rozwiązać worek z kolejnymi podobnymi orzeczeniami.



TOWARZYSTWA O ROSZCZENIACH O ZADOŚĆUCZYNIENIE
● PZU – przyznano zadośćuczynienia w 180 szkodach, dla 410 uprawnionych. Wypłacono 13 mln zł (w tym kwoty bezsporne), średnia wysokość zadośćuczynienia (tylko ostatecznie wypłaconych) 28 tys. zł, wypłaty od 5 tys. do 150 tys. zł
● Ergo Hestia i MTU – wpłynęło około 300 roszczeń. Łączne wypłaty bezsporne sięgnęły 2,2 mln zł
● Warta – około 100 roszczeń
● HDI Asekuracja – zgłoszono 100–200 roszczeń. Realizowane wypłaty w graniach 5–15 tys. zł
● Uniqa – zgłoszono 83 roszczenia
● Generali – zgłoszono około 50 roszczeń, zrealizowano wypłaty dla 20 proc. przypadków. Przeciętna wartość to 10–30 tys. zł
● Compensa – roszczenia zgłosiło około 200 osób, z których 108 już otrzymało łącznie 590 tys. zł
● PTU – zgłoszono około 40 roszczeń, dla 75 uprawnionych. Zrealizowano dla około 60 uprawnionych. Przeciętnie 50–20 tys. zł.
SZERSZA PERSPEKTYWA – ŚWIAT
Polscy ubezpieczyciele wypłacają zadośćuczynienia poszkodowanym przez polskich kierowców obcokrajowcom. Na przykład w Wielkiej Brytanii zadośćuczynienie to około 10 tys. funtów na osobę, przyznawane zwykle tylko partnerom życiowym. W Czechach to około 10 tys. euro, również na rzecz dzieci czy rodziców, ale np. na Litwie wypłaty to około 500 euro. Różna jest też kategoria osób, którą w poszczególnych krajach sędziowie uznają za uprawnione do zadośćuczynienia. Jedno z towarzystw miało np. szkodę w Grecji, gdzie zginęła 80-letnia kobieta mieszkająca w małej wiosce. Z roszczeniami wystąpiła cała wieś, a nie tylko członkowie rodziny. Sąd uznał, że staruszka była charyzmatyczną osobą, każdemu służyła radą i była autorytetem moralnym. Po jej śmierci mieszkańcy stracili duchowe przywództwo, więc wszystkim należało się zadośćuczynienie.



GP RADZI
Czy roszczenie o zadośćuczynienie za ból i cierpienie po śmierci osoby bliskiej będzie przysługiwało tylko najbliższej rodzinie, tzn. na przykład dzieciom po śmierci rodziców i odwrotnie?
Nie
O prawie do zgłoszenia roszczenia nie decyduje pokrewieństwo, ale faktyczne związki i relacje ze zmarłą osobą. Potwierdzają to wyroki Sądu Najwyższego, wydawane w podobnych sprawach o stosowne odszkodowanie za śmierć osoby bliskiej (art. 446 par. 3). Na przykład w wyroku z 3 kwietnia 2005 r. (sygn. akt IV CK 648/04) sąd orzekł, że pokrewieństwo nie stanowi podstawowego ani też wyłącznego kryterium zaliczenia do najbliższych członków rodziny. W innym wyroku (z 18 listopada 1961 r. – sygn. akt II CR 325/61) sędziowie stwierdzili, że art. 166 kodeksu zobowiązań operuje pojęciem rodziny w szerszym znaczeniu, akcentującym raczej faktyczny układ stosunków rodzinnych, a nie formalną kolejność pokrewieństwa. Na przykład macocha może być uznana za osobę będącą najbliższym członkiem rodziny zmarłego, uprawnioną do zadośćuczynienia przewidzianego w art. 166 k.z., gdy opiekowała się nim jak swoim synem. Dlatego zadośćuczynienie będzie przysługiwało też np. osobom żyjącym ze zmarłym w tzw. wolnym związku. W wyroku z 18 kwietnia 1967 r. (sygn. akt II PR 99/67) znajdziemy też wskazówkę, że stosowność odszkodowania z art. 446 par. 3 k.c. uzależniona jest od konkretnych okoliczności, dotyczących każdego indywidualnie.
Czy prawdą jest, że na odwołanie od decyzji ubezpieczyciela o wypłacie zadośćuczynienia mam 30 dni?
Nie
Termin podany w decyzji nie ma znaczenia z punktu widzenia klienta. W większości wypadków rodziny osób zmarłych w wyniku czynów niedozwolonych termin przedawnienia roszczeń będzie sięgał nawet 20 lat od zdarzenia. W tym terminie przedawniają się roszczenia dotyczące szkód wynikających ze zbrodni lub występku, a w tej kategorii mieszczą się zwykle wypadki komunikacyjne, które nie wynikały z winy samego poszkodowanego. W przypadku osób małoletnich w momencie zdarzenia termin przedawnienia upływa nie później niż w ciągu dwóch lat od uzyskania pełnoletności. Oznacza to, że jeśli tylko nie została zwarta ugoda z ubezpieczycielem, to nawet w przypadku wypłaty przez ubezpieczyciela tzw. wypłaty bezspornej można zwracać się o dodatkowe wypłaty.