Coraz bliżej końca konfliktu o PZU między Eureko a resortem skarbu – takie zdanie pisałem już kilka razy w ciągu ostatnich lat. Wciąż jednak stronom nie udawało się porozumieć.
Teraz rozmowy trwają i to w zupełnej dyskrecji – żadna ze stron nie daje choćby sygnałów, jak daleko jest do porozumienia. To może być dobry znak, bo to znaczy, że choć strony się spierają, to widzą szansę na porozumienie. Porozumieniu może sprzyjać fakt, że obecnie Holendrzy mogą dostać nawet 15–19 mld zł – z dywidendy i sprzedaży udziałów. Jeśli rzeczywiście zależy im na pilnym zastrzyku kapitałowym, ten scenariusz może się udać. Jeśli mogą poczekać, będzie problem. Cały czas mogą liczyć na pozytywne rozstrzygnięcie postępowania arbitrażowego, którego pierwszy etap wygrali. Wtedy pieniądze z dywidendy i tak do nich trafią. Mogą też liczyć, że uda im się wywalczyć obiecane kolejne 20 proc. udziałów w spółce czy odszkodowanie za wstrzymanie się z ich sprzedażą.