Przedsiębiorcy sygnalizują firmom zajmującym się wynajmem i zarządzaniem samochodami chęć wymiany floty. Oznacza to, że tę branżę, której kryzys do tej pory nie dotknął, czeka wzrost popytu.
Menedżerowie firm z branży CFM, czyli zajmującej się wynajmem i zarządzaniem autami, spodziewają się zwiększonego popytu na swoje usługi i auta.
– W I półroczu, w stosunku do końca 2008 roku przybyło firmom z tej branży około 7 tys. aut – mówi Katarzyna Pydych z firmy Keralla monitorującej ten rynek.
Z jej danych wynika, że łącznie firmy z tej branży miały prawie 131 tys. aut. Wzrosła też liczba klientów branży CFM, z niecałych 12,5 tys. do niemal 14 tys.
– Aż 3/4 ankietowanych firm odnotowało wzrost liczby aut, a tylko 1/4 spadek – mówi Katarzyna Pydych.
Ten wzrost nie zawsze oznaczał zakup nowych aut.
– W ostatnim okresie widać było większe zainteresowanie ofertą na wynajem w krótkich terminach, do 12 miesięcy, góra na 24 miesiące, samochodów używanych – mówi Grzegorz Łozowski, prezes Armada Fleet Management.
W ten sposób firmy obniżały koszty, jednocześnie nie wiążąc się z firmą trzyletnim kontraktem na wynajem. Inną metodą było przedłużenie umowy najmu. Zarządzający spodziewają się, że teraz, gdy kryzys nie okazał się aż tak dotkliwy, firmy zaczną kupować nowe auta.
– Ci, którzy pod koniec ubiegłego roku i na początku tego przedłużali umowy wynajmu, teraz zaczynają podejmować decyzje o wymianie floty – mówi Paweł Partycki, szef działu sprzedaży w Arval.
Dodaje, że początku podpisywania konkretnych umów spodziewa się już we wrześniu, kiedy zaczyna się fala obniżek i promocji na auta, zarówno dla klientów indywidualnych, jak i firm.
– Euro na poziomie 4 zł lub niżej oznaczać będzie obniżki cen nowych aut. Spodziewamy się wzmożonych zakupów i nowych kontraktów leasingowych – mówi Ireneusz Tymiński z KBC Autolease Polska.
Decyzjom o wynajmie sprzyjają też niskie stopy procentowe.
– Efekt tego jest korzystny dla klienta, bo miesięczna rata stała się jeszcze bardziej atrakcyjna w porównaniu z ratą kredytu – mówi Grzegorz Łozowski.
W tych warunkach zarządzający spodziewają się, że ci, którzy do tej pory wstrzymywali się z decyzją o wymianie samochodów, teraz ją podejmą. To oznacza, że na rynku może pojawić się więcej samochodów używanych: tych po wynajmie, jak również tych sprowadzonych przy coraz niższym kursie euro. Taka sytuacja mogłaby spowodować obniżkę cen tzw. wartości rezydualnej, czyli tej, którą firma spodziewa się uzyskać przy sprzedaży aut. A im ona niższa, tym większe ryzyko wzrostu rat leasingowych.
– Nie obawiamy się wzrostu rat leasingowych, gdyż w końcówce roku będzie on łagodzony obniżkami cen nowych aut – uspokaja Ireneusz Tymiński.