W ciągu ponad dwóch lat sprzedawcę prądu zmieniło tylko 1011 gospodarstw domowych. Odstrasza fakt, że zmiana sprzedawcy oznacza konieczność opłacania dwóch rachunków za prąd. Energetycy twierdzą, że nie walczą o klientów indywidualnych, bo jest to dla nich nieopłacalne.
Hurtowy handel energią elektryczną na przyszły rok zaczął się w tym roku wyjątkowo wcześnie, bo już wiosną, ale teraz niemal zamarł.
– Nie ma wielkich zakupów. Rynek czeka na decyzję Urzędu Regulacji Energetyki w sprawie uwolnienia cen dla odbiorców z grupy taryfowej G, obejmującej odbiorców indywidualnych, i informację o cenach węgla na przyszły rok – wyjaśnia Ireneusz Perkowski, prezes zarządu Enion Energia, która sprzedaje prąd do około 2,3 mln klientów indywidualnych.
Decyzja w sprawie cen dla odbiorców z grupy taryfowej G, która obejmuje przede wszystkim gospodarstwa domowe, będzie znana już wkrótce.
– Decyzja w sprawie uwolnienia cen dla odbiorców z grupy taryfowej G zostanie przedstawiona w pierwszej połowie września – mówi Mariusz Swora, prezes Urzędu Regulacji Energetyki.
Możliwość zmiany sprzedawcy prądu pojawiła się w połowie 2007 roku. Do tej pory skorzystało z niej zaledwie 1011 spośród 13 mln gospodarstw domowych. Powodem niechęci do zmiany dostawcy jest fakt, że cały proces jest mocno skomplikowany. Za te komplikacje w dużym stopniu odpowiada energetyka.
– Po to, żeby na rynku odbiorców indywidualnych zaczęła się prawdziwa konkurencja, potrzeba kilku rzeczy. Konieczne jest wprowadzenie standardowej generalnej umowy dystrybucyjnej na terenie całej Polski, możliwości wystawiania jednego rachunku za energię w sytuacji, gdy dochodzi do zmiany dostawcy, oraz trzeba uwolnić ceny dla odbiorców detalicznych – uważa Grzegorz Lot, dyrektor do spraw sprzedaży w Vattenfall Sales Poland.

Brak standardu umowy

Generalne umowy dystrybucyjne łączą sprzedawców energii z jej dystrybutorami. Bez takiej umowy sprzedawca prądu nie może go zbyć na terenie działania danego dystrybutora. Słowem, jeśli na przykład Energa Obrót nie miałaby generalnej umowy dystrybucyjnej z RWE Stoen Operator, to klient podłączony do sieci RWE nie mógłby kupić prądu od Energi, bo ta nie miałaby jak go dostarczyć. Zaraz po otwarciu rynku takich umów po prostu nie było. Teraz jednak sprzedawcy prądu mają już umowy ze wszystkimi dystrybutorami. Problem w tym, że w wielu przypadkach różnią się one od siebie.
– Mamy umowy ze wszystkimi dystrybutorami, ale różne, i to powoduje, że proces pozyskiwania klienta jest prowadzony za każdym razem na innych zasadach. To komplikuje zmianę sprzedawcy i podnosi jej koszty – mówi dyrektor Grzegorz Lot.
Brak standardowej, jednolitej umowy dystrybucyjnej w skali Polski dodatkowo – poza niskimi cenami – zniechęca więc sprzedawców do zajmowania się gospodarstwami domowymi.
Na dodatek, nie zapowiada się, żeby energetycy byli w stanie szybko się porozumieć w sprawie umów generalnych. Wprawdzie Towarzystwo Obrotu Energią, które reprezentuje sprzedawców, oraz Polskie Towarzystwo Przesyłu i Rozdziału Energii Elektrycznej, które działa w imieniu dystrybutorów, podjęły się przygotowania projektu takiej wzorcowej umowy, ale nie udało im się porozumieć w niektórych sprawach.
– W projekcie treści umowy są dwie–trzy niezgodności między dystrybutorami i sprzedawcami. Naszym zdaniem, czyli Towarzystwa Obrotu Energią, możliwości negocjacyjne zostały wyczerpane i regulator powinien rozstrzygnąć, jakie zapisy powinna zawierać taka umowa. Chodzi między innymi o to, kto powinien ponosić koszty odczytu liczników przy zmianie sprzedawcy – mówi Ireneusz Perkowski, prezes Enion Energia.
Jednak nawet ten dyskutowany projekt generalnej umowy dystrybucyjnej, nie mówiąc o obowiązujących obecnie porozumieniach między dystrybutorami prądu a sprzedawcami, nie daje jednak tym ostatnim prawa do zawierania w imieniu nowo pozyskanych klientów tzw. umów kompleksowych.



Dwie umowy po zmianie

Umowy kompleksowe umożliwiają odbiorcom rozliczanie się ze sprzedawcami jedną fakturą za prąd i dystrybucję. Ma je znakomita większość odbiorców, bo nie zmieniali sprzedawcy. Jednak ci, którzy na taką zmianę się zdobyli, muszą się liczyć ze zmianą.
– Nie ma na dzisiaj możliwości, aby sprzedawca zawarł umowę kompleksową dla odbiorcy z grupy taryfowej G z dystrybutorem spoza własnej grupy energetycznej. Klient, zmieniając sprzedawcę, musi rozdzielić umowę kompleksową i zawrzeć umowę na sprzedaż z nowym sprzedawcą, i umowę dystrybucyjną – mówi Ireneusz Perkowski.
W praktyce efekt jest taki, że odbiorca przed zmianą sprzedawcy rozlicza się jedną fakturą, a po zmianie dwiema.
– Klienci nie chcą mieć dwóch faktur, bo to kłopotliwe i kosztuje. Ten, kto ma możliwość stosowania umowy kompleksowej, ma więc przewagę. Powinno pojawić się rozwiązanie umożliwiające klientom rozliczanie się jedną fakturą po zmianie sprzedawcy – twierdzi Grzegorz Lot.
Ale na taką, pozytywną dla klienta zmianę na razie się nie zanosi. URE chciał rozwiązać ten problem dzięki odpowiednim zapisom w nowelizowanym prawie energetycznym, jednak poniósł porażkę.
– W trakcie prac nad projektem zmiany przepisów postulowaliśmy wprowadzenie możliwości rozliczenia odbiorcy jedną fakturą po zmianie sprzedawcy. Pomysł nie został uwzględniony z uwagi na bariery wynikające z przepisów prawa finansowego, na co zwrócili uwagę przedstawiciele Ministerstwa Finansów – wyjaśnia prezes Mariusz Swora.

Nie chcą walczyć o klientów

Na problemy formalno-prawne nakłada się kwestia opłacalności pozyskiwania klientów indywidualnych. Chodzi o to, że nawet gdyby sprzedawcy porozumieli się z dystrybutorami i odbiorcom byłoby łatwiej zmieniać sprzedawców, to bez uwolnienia cen prądu nikt nie będzie walczył o tę część rynku.
– Dzisiaj podstawowe koszty akwizycji gospodarstwa domowego, czyli bez reklamy oraz marketingu, wynoszą ok. 200–400 zł. Nikt na to nie wyda pieniędzy, bo sprzedaż energii gospodarstwom domowym jest niedochodowa i koszty akwizycji mogłyby się nigdy nie zwrócić – mówi proszący o zachowanie anonimowości przedstawiciel firmy energetycznej.
UPROSZCZENIE PROCEDURY ZMIANY SPRZEDAWCY
W lipcu 2008 r. prezes URE, zatwierdzając nowe Instrukcje Ruchu i Eksploatacji Sieci Dystrybucyjnej, dokonał zmian uproszczających procedury zmiany sprzedawcy. Instrukcje przewidują, iż proces zmiany nie przekroczy 30 dni w przypadku pierwszej zmiany i 14 dni w przypadku kolejnej zmiany sprzedawcy (wcześniej w przypadku pierwszej zmiany było to 60, a nawet do 90 dni, przy drugiej i kolejnej zmianie – 30 dni). Podane terminy obejmują jednak dystrybutorów, a to znaczy, że w praktyce zmiana sprzedawcy może potrwać dłużej. Aby zmienić sprzedawcę, trzeba bowiem wypowiedzieć umowę obecnemu sprzedawcy, a okres jej wypowiedzenia może być dłuższy niż 14 czy nawet 30 dni. Natomiast nie ma już ograniczeń w liczbie zmian sprzedawcy. Wcześniej gospodarstwa domowe i małe przedsiębiorstwa mogły dokonywać nieodpłatnie zmiany sprzedawcy dwa razy w ciągu 12 kolejnych miesięcy.
Mariusz Swora, prezes URE Fot. Wojciech Górski / DGP