Stichting Particulier Fonds Greenrights nie zapłacił za majątek stoczni Szczecin i Gdynia. Minister Aleksander Grad liczy, że w transakcji zastąpi go katarski rządowy fundusz Quatar Investment Authority.
Fundusz Stichting Particulier Fonds Greenrights (SPFG), za którym miały stać katarskie banki QInvest oraz Qatar Islamic Bank, nie zapłacił za majątek Stoczni Szczecińskiej Nowa i Stoczni Gdynia, który wcześniej wylicytował za blisko 400 mln zł. Oznacza to, że nie ma już szans na obiecywane przez Aleksandra Grada, ministra skarbu państwa, wznowienie w stoczniach produkcji we wrześniu. Jednak rząd liczy, że transakcję uda się dopiąć i nadal nabywcy poszukuje w Katarze. Ma nim być rządowy fundusz Quatar Investment Authority.
– Rządowa agencja inwestycyjna Kataru rozpoczyna postępowanie, które może się zakończyć przejęciem projektu zakupu stoczni od dotychczasowego inwestora. Jeśli ocena projektu przez agencję będzie pozytywna, to jest ona w stanie do końca sierpnia sfinalizować transakcję – powiedział Aleksander Grad, minister skarbu państwa.
Ten termin ma znaczenie dla ministra, gdyż premier Donald Tusk zapowiedział, że jeśli do końca miesiąca majątek stoczni nie znajdzie nabywcy, minister Grad straci stanowisko. Wczoraj pytany, czy liczy się z dymisją, odparł, że cały czas jest do dyspozycji premiera.
Jednak głównym powodem, dla którego transakcja musi zostać zamknięta przed upływem sierpnia, jest fakt, że wtedy upływa okres, który Komisja Europejska wyznaczyła na sprzedaż majątku stoczni Szczecin i Gdynia. W razie niepowodzenia stocznie ogłoszą bankructwo, chyba że polskiemu rządowi uda się uzyskać w Brukseli zmianę terminu sprzedaży majątku stoczni. Minister Grad zapowiedział wystąpienie o taką zgodę do KE.
– Agencja Rozwoju Przemysłu i zarządca kompensacji mają być gotowi do przeprowadzenia ponownej sprzedaży stoczniowego majątku – powiedział minister Aleksander Grad.



Ze względu na złą koniunkturę gospodarczą i spadek przewozów drogą morską, wiele statków stoi bezczynnie w porcie. W tej sytuacji nikt nie zamawia nowych okrętów, co wpędziło stocznie w kłopoty. W rezultacie szanse na to, że majątek polskich stoczni przejmie inwestor branżowy, jest niewielki.
– Dzisiaj o branżowego inwestora jest bardzo ciężko, bo statków właściwie się nie buduje. Branża ma kłopoty. Niedawno upadła stocznia w Danii, problemy mają stocznie niemieckie, a także chińskie, japońskie czy koreańskie – mówi prezes Dariusz Zarzecki, właściciel firmy doradczej, która m.in. wyceniała majątek stoczni Gdynia na potrzeby sprzedaży.
W tej sytuacji coraz bardziej prawdopodobny jest scenariusz, że w końcu sprzedażą majątku stoczni Szczecin i Gdynia zajmą się syndycy masy upadłości.
– Zgodnie z tak zwaną specustawą stoczniową, jeśli nie dochodzi do sprzedaży majątku stoczni Szczecin i Gdynia, to prezes Agencji Rozwoju Przemysłu powinien umorzyć tak zwane postępowanie kompensacyjne, czyli zakończyć sprzedaż majątku wolnego od zobowiązań. W efekcie stocznie zostałyby postawione przez sąd w stan upadłości, a sprzedaż pozostałego ich majątku znalazłaby się w gestii syndyków w oparciu o przepisy ustawy – Prawo upadłościowe i naprawcze – mówi Monika Czekałowska z kancelarii Salans.
Sytuacja taka może już wystąpić na początku września, jeśli Komisja Europejska nie zgodzi się na powtórzenie procedury sprzedaży majątku stoczni. Realizacja takiego scenariusza oznaczałaby zapewne absolutny koniec produkcji statków w Szczecinie i Gdyni.
– Nasze prawo upadłościowe nie motywuje do szybkiej sprzedaży majątku. Syndycy, tak jak to oceniam, mają interes w tym, żeby przeciągać postępowania i upadłości trwają czasami latami – mówi prezes Dariusz Zarzecki.