Elektroniczne wydania gazet są niewielkim źródłem przychodów większości wydawców, głównie dlatego, że sami przykładają zbyt małą uwagę do tego kanału dystrybucji.
Marek Nowak, 35-letni mieszkaniec Warszawy, w pracy czyta kilka dzienników i przegląda informacje w internecie. Co tydzień kupuje tygodnik Polityka oraz – na zmianę – Wprost albo News-week. Wszystkie tygodniki prenumeruje też w formie e-wydań. Podobnie postępuje z kilkoma magazynami hobbystycznymi.
– Lubię mieć własne archiwum. Poza tym wersje elektroniczne są zazwyczaj o połowę tańsze od papierowych – mówi nasz rozmówca.
Taki czytelnik to marzenie wydawców prasy: nie dość, że płaci za gazety w kiosku, to jeszcze zapewnia stały dochód z internetu. Gdyby było ich więcej, może spadająca sprzedaż egzemplarzowa mniej martwiłaby niektórych wydawców. Elektroniczne wydania gazet są jednak nadal niewielkim źródłem przychodów większości wydawców. Po części dlatego, że niektórzy wydawcy wciąż nie przykładają zbyt dużej uwagi do oferty elektronicznej, po części – z powodu wciąż kiepskich rozwiązań technologicznych.
– Jestem coraz bardziej niezadowolony. Zastanawiam się nad rezygnacją z prenumeraty Wprost, bo tygodnik ukazuje się w kiosku w poniedziałek, a ja dostaję jego wersję elektroniczną dopiero w środę. Poza tym dystrybutor zmienił format gazet na zwykły pdf., a to już nie to samo co poprzedni czytnik Zinio. Denerwuje mnie to, że ograniczona jest możliwość korzystania z e-wydań na komputerach Apple’a – mówi.
Bartłomiej Roszkowski, prezes NetPress Digital, właściciela Nexto.pl, zajmującego się dystrybucją e-gazet, którego klientem jest też Marek, tłumaczy, że większość klientów przyjęło odejście od Zinio bardzo dobrze. Przyczyn tego, że e-gazety nie podbijają rynku, upatruje gdzie indziej.
– Wydawcy przenoszą wprost ofertę z druku do on-line, ale w ten sposób nie oferują czytelnikowi niczego nowego. Do sugestii zmiany tej formy na treści dostosowane do czytania na monitorze podchodzą niechętnie, bo wiąże się z pewnymi inwestycjami po ich stronie. Na to wszystko nakłada się też coraz większa niechęć do płacenia za treści newsowe, skoro są za darmo w sieci – tłumaczy Bartłomiej Roszkowski.
Forma e-gazety dostępna dzisiaj na rynku – czyli żywcem przeniesione wydanie papierowe na ekran monitora – ma swoich zwolenników. Ale to nisza.
– Szacuję, że to nie więcej niż 1 proc. czytelników prasy – mówi Bartłomiej Roszkowski.
Mimo to, zdaniem szefa Nexto.pl, ten rynek wart jest dziś 8–9 mln zł. Pozwala utrzymać się trzem firmom: oprócz Nexto.pl, także eKiosk i E-gazety.
– Poszerzyliśmy jednak ofertę o e-booki i audiobooki, bo z samych e-gazet trudno było wyżyć – dodaje szef Nexto.pl.