Kupno mieszkania to dobra i bezpieczna inwestycja wymagająca zamrożenia kapitału na pięć lat. Złoto może zdrożeć o 50–80 proc. w ciągu najbliższych kilku lat. Polisy strukturyzowane dadzą większy zysk przy opcji z niższą gwarancją braku straty kapitału.
To dobry moment na inwestowanie obliczone na dłuższy termin, czyli przynajmniej trzy, pięć lat. Z zebranych przez GP opinii ekspertów wynika, że w tej perspektywie najbardziej opłacalną i jednocześnie najmniej ryzykowną inwestycją mogą być nieruchomości – ich ceny mają wrócić do poziomu sprzed kryzysu. W tym segmencie pojawiają się zupełnie nowe formy inwestowania, jak propozycja firmy Wealth Solutions, która za pieniądze udziałowców specjalnej spółki chce kupować grunty rolne, licząc, że za dwa, trzy lata zostaną odrolnione, a następnie sprzedane pod budowę domów.
Okazji warto szukać na rynku dzieł sztuki, ale ten segment wymaga osobistego zaangażowania. Zdaniem analityków w przyjętym przez nas okresie co najmniej o połowę zdrożeje złoto.
Sporą niewiadomą jest natomiast rynek giełdowy. Eksperci radzą bardzo ostrożnie kupować akcje i fundusze inwestujące na giełdzie. Zyski zależą od tego, jak zachowa się rynek akcji. Na razie po gwałtownych spadkach mamy odbicie, ale analitycy nie są w stanie przewidzieć na jak długo. Ostrożne podejście znajduje odbicie także w ofertach tzw. polis strukturyzowanych. Choć wciąż dominują produkty, które dają 100-proc. gwarancję zwrotu wpłaconego kapitału, to coraz więcej jest takich z niższą gwarancją. To efekt zbiegu dwóch czynników: im większe prawdopodobieństwo zysków, tym mniejsza chęć do szukania pełnych gwarancji. Dodatkowo spadające stopy procentowe powodują, że trudno zbudować strukturę, która obieca dobre zyski, przy jednoczesnej pełnej gwarancji. Niskie stopy i ryzyko współpracy z bankami skłaniają też większość ubezpieczycieli do wycofywania się z tzw. polisolokat, które były hitem inwestycyjnym rok temu.
Kupno nieruchomości teraz, po dużych przecenach, to bardzo dobra inwestycja – zapewniają eksperci. W ciągu roku w wielu miejscowościach średnie ceny mieszkań spadły o kilkanaście procent.
– Kupno mieszkania, domu lub działki to inwestycje długoterminowe. Na pewno nie należy liczyć na szybki zysk w ciągu kilku miesięcy – mówi Aleksandra Szarek z Home Brokers.
Deweloperzy wstrzymali realizację wielu inwestycji mieszkaniowych, więc niemal na pewno pod koniec przyszłego roku zacznie brakować mieszkań na rynku. Jeśli poprawi się też sytuacja gospodarcza, ceny szybko powrócą do poziomu sprzed kryzysu.
– Indywidualny klient może u dewelopera uzyskać w tej chwili 10 proc. rabatu od ceny ofertowej. Nabywca pakietowy może dostać nawet 20 proc. rabatu – mówi Aleksandra Szarek.
Nie należy się spodziewać, że w najbliższym czasie ceny nieruchomości podwoją się. Możliwy jest wzrost cen o ok. 10 proc. rocznie. Eksperci radzą też inwestować w ziemię rolną w okolicach dużych miast. Po odrolnieniu działka może zdrożeć kilkakrotnie. W województwie mazowieckim hektar ziemi rolnej kosztuje ok. 18 tys. zł. Po odrolnieniu te same grunty mogą kosztować nawet 1 mln zł. To jednak ryzykowna inwestycja, bo nie ma pewności, że ziemia zostanie odrolniona.
W ciągu ostatnich miesięcy wzrosty na giełdach wyprzedziły oczekiwaną poprawę w gospodarce. Na razie jednak lepiej wstrzymać się z większymi inwestycjami lub stopniowo inwestować w akcje mniejsze kwoty.
– W perspektywie trzech, czterech lat warto inwestować w akcje. Nie sądzę, aby były wyceniane niżej niż obecnie. Jednak rajd cenowy z ostatnich miesięcy sprawia, że bałbym się wchodzić na polską giełdę – mówi Maciej Kossowski, prezes Wealth Solutions.
Wzrost cen akcji w następnych latach będzie zależał od tempa, w jakim po wyjściu z recesji będzie rozwijała się gospodarka m.in. USA. Jeżeli będzie to roczny wzrost PKB na poziomie 2–2,5 proc., ceny akcji na GPW mogą za trzy, cztery lata być o 100 proc. wyższe niż teraz. Jeśli będzie to wzrost na poziomie 0,5–1 proc., akcje będą notowanie wyżej, ale przy mniejszej skali wzrostu.
– Jeśli dane o PKB, bezrobociu i sytuacja na rynku nieruchomości w USA oraz rozwiniętych krajach strefy euro nie potwierdzą optymizmu inwestorów, w IV kwartale może dojść do spadków. Ceny akcji będą szukały nowego dna, ale nie sądzę, aby ściągnęły indeksy tak nisko jak w lutym. Będzie to jednocześnie najlepszy moment do kupowania akcji – mówi Mariusz Staniszewski, prezes Noble Funds TFI.
Osobom, które chcą rozpocząć inwestowanie w fundusze, w tym momencie poleca stopniowe wchodzenie w fundusze, akcyjne, z pominięciem funduszy pośrednich, np. mieszanych lub stabilnego wzrostu.
– Najlepszą taktyką jest teraz stopniowe przesuwanie wolnych środków zgromadzonych na depozytach lub funduszach pieniężnych do funduszy akcji. Polecam podział środków między fundusze akcji inwestujące na GPW i na giełdach rozwijających się krajów azjatyckich, głównie Indii i Chin. Można rozważyć inwestycję w fundusz obecny w Turcji, choć to już rynek o podwyższonym ryzyku – dodaje.
– Zaobserwowaliśmy nieznaczne ożywienie zainteresowania produktami inwestycyjnymi, które utrzymywało się w kolejnych miesiącach ostatniego półrocza – mówi Maciej Maciej Szwarc, prezes Zarządu AXA Polska.



To efekt nieco lepszej koniunktury na rynku akcji. Należy pamiętać, że jeśli nie wybierzemy funduszu gwarantowanego, to ryzyko ewentualnych strat obciąża nasze konto. Dla tych, którzy chcą gwarancji, że nie stracą kapitału, towarzystwa we współpracy z bankami wprowadzają tzw. polisy strukturyzowane, obliczone na dwa, cztery lata.
– Częściej pojawiają się oferty struktur z obniżoną gwarancją kapitału, ale za to z wyższym potencjałem zysku – mówi Marcin Krasoń, analityk Open Finance.
Zdarza się, że dostajemy kilka propozycji tego samego rozwiązania: np. ze 100-, 90- i 80-procentową ochroną kapitału.
W tych ofertach taki sam jest sposób wyliczania zysku, aktywa bazowe, daty subskrypcji itd. Oprócz gwarancji kapitału różnią się one tylko potencjałem zysku – im niższa gwarancja, tym wyższa szansa na zysk.
W marcu 2008 r. cena złota przekroczyła 1000 dol. za uncję. Cena kruszca po kilku korektach nadal utrzymuje się na wysokim poziomie. Teraz uncja złota kosztuje ok. 960 dol., a do zakupów przyczyniają się obawy przed inflacją. Złoto zawsze zyskiwało, kiedy inwestorzy chcieli się zabezpieczyć przed utratą wartości pieniądza.
– Gigantyczne programy stymulacyjne, jakie zostały zaaplikowane największym gospodarkom, będą miały swoją cenę. Będzie nią wysoka inflacja, która może pojawić się już w końcu 2010 roku. Niewykluczone, że w perspektywie kilku lat uncja złota będzie warta nawet 1500–1800 dolarów. Niestety, nie oznacza to, że krajowy inwestor zarobi te kilkadziesiąt procent. Trzeba pamiętać o kursie dolara w relacji do złotego. Wzrost wartości dolara sztucznie podbił w zimie wyceny kruszcu w Polsce i teraz tak samo będzie je szybko zaniżał – mówi Marek Rogalski, analityk DM BOŚ.
Cena złota inwestycyjnego uzależniona jest od cen kruszca na giełdzie londyńskiej i od notowań dolara. Z powodu ogromnego zadłużenia USA w ciągu najbliższych trzech lat dolar może być jedną z najsłabszych walut i spaść nawet do poziomu 2 zł. Osoby, które mimo to chcą zainwestować w złoto, mogą skorzystać z oferty zamkniętych funduszy inwestycyjnych, które lokują aktywa w kontrakty terminowe na złoto. Takich jest na polskim rynku niewiele. Można inwestować w fundusze otwarte działające na rynku surowców, te jednak często inwestują w firmy zajmujące się wydobyciem kruszcu, a na ich wyniki wpływa koniunktura na rynkach akcji.
– To dobry moment na szukanie okazji. Można je znaleźć zwłaszcza w kategorii sztuki współczesnej, która w ciągu ostatnich miesięcy najbardziej odczuła kryzys. Jednak im młodsza sztuka i młodszy artysta, tym trudniej samemu dokonać właściwego wyboru – podkreśla Juliusz Windorbski, prezes Desy Unicum.
Godne polecenia inwestorom o niewielkim portfelu są dzieła (obrazy, rzeźby, grafiki, fotografie) najmłodszych twórców. Na aukcjach można je kupić w cenach od 500 zł do 5 tys. zł.
– Na początek trzeba wydać 20–30 tys. zł na kilka dzieł – mówi Juliusz Windorbski.
Taka strategia pozwala na dywersyfikację ryzyka. Jeśli młody twórca znajdzie uznanie na rynku, zysk w ciągu kilku lat może sięgnąć kilkuset procent. To też dobry moment na szukanie okazji wśród dzieł znanych i uznanych twórców. Wprawdzie ten segment rynku nie odczuł znaczącej korekty cen, ale w czasach kryzysu właściciele wybitnych obiektów sztuki decydują się czasem na ich spieniężenie. W konsekwencji na rynku pojawiają się dzieła, które w czasach prosperity nie byłyby do kupienia. Kolekcjonerzy poruszają się obecnie głównie w przedziale 20 tys. – 100 tys. zł i preferują zakupy kilku tańszych dzieł niż jednego droższego.
Złoto / DGP
Polisy inwestycyjne / DGP
Fundusze inwestycyjne / DGP
Nieruchomości / DGP
O ile staniały mieszkania / DGP