Energetyka dostała 1,75 mld zł w wyniku rozwiązania kontraktów długoterminowych. Zwrot części tej kwoty przez elektrownie może obniżyć w przyszłym roku ceny prądu. Istnieje ryzyko, że co roku energetyka będzie dostawać więcej pieniędzy, niż powinna.
Elektrownie i elektrociepłownie dostały w 2008 roku około 1,75 mld zł. Ta kwota to zaliczka na poczet rekompensaty, jaką energetyka ma otrzymać w zamian za przedterminowe rozwiązanie kontraktów długoterminowych na sprzedaż prądu. Jednak, ponieważ – zgodnie z ustawą – wysokość rekompensaty zależy m.in. od wyników operacyjnych elektrowni, Urząd Regulacji Energetyki co roku ma sprawdzić, czy energetycy nie dostali zbyt dużych kwot. URE zweryfikował właśnie wysokość kwot przekazanych w 2008 roku. I okazało się, że elektrownie oraz elektrociepłownie będą musiały oddać część pieniędzy.
– Łączna kwota do zwrotu to nieco ponad 300 mln zł. Informacji o tym, kto i ile będzie musiał zwrócić, nie podam, bo sami zainteresowani nie otrzymali jeszcze decyzji. Byłoby niewłaściwe, gdyby dowiadywali się o kwotach z mediów – mówi Marek Woszczyk, wiceprezes Urzędu Regulacji Energetyki.

Opłata przejściowa

Kłopot w tym, że na owe 1,75 mld zł zrzucają się wszyscy odbiorcy energii. Suma ta pochodzi z tzw. opłaty przejściowej, wliczonej w cenę prądu.
Na podstawie stawek tej opłaty na 2009 rok Urząd Regulacji Energetyki oszacował, że w przypadku gospodarstw domowych opłata stanowi ok. 10 proc. kosztów dystrybucji prądu, a 4,8-4,9 proc. kosztów dystrybucji i samej energii łącznie.
Opłata przejściowa jest jeszcze bardziej dotkliwa dla przemysłu, bo w tym wypadku – jak oblicza regulator – stanowi około 15 proc. ceny dystrybucji. Jaki jest jej udział w łącznych opłatach, trudno ustalić.
Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu szacowało, że w przypadku odbiorców przemysłowych opłata przejściowa podnosi cenę prądu o około 20 zł na 1 MWh.

Oddać się nie da

Zwrot nadpłaconych 300 mln zł odbiorcom nie jest możliwy. Nie pozwalają na to przepisy. Zgodnie z prawem zwrócona przez elektrownie kwota powinna wpłynąć na konto Zarządcy Rozliczeń – instytucji specjalnie powołanej do rozliczeń związanych z rozwiązaniem kontraktów długoterminowych – do końca września tego roku.
Co potem stanie się z tymi pieniędzmi? Być może trzeba je będzie zwrócić energetyce, jeśli elektrownie zdecydują się na podważenie decyzji URE i skierują sprawę do sądu.
Inną możliwością jest przeznaczenie tych pieniędzy na zaliczki na poczet rekompensaty, jaką energetyka dostanie w roku 2010 (wysokość zaliczek na 2009 rok została już ustalona). To rozwiązanie byłoby najlepsze dla odbiorców prądu, bo wtedy mogłaby zostać obniżona opłata przejściowa, a co za tym idzie – także cena prądu. Ale nie ma wcale pewności, czy rzeczywiście do obniżki opłaty przejściowej dojdzie.



– Wpłaty z korekt ujemnych, czyli tak zwana nadwyżka, powinna pomniejszyć środki gromadzone od odbiorców energii w przyszłym roku. Jednakże na poziom opłaty przejściowej mają wpływ także inne czynniki, które będą znane w terminie późniejszym. Z tego względu jednoznaczna odpowiedź na pytanie o to, czy stawka opłaty przejściowej spadnie w 2010 roku, będzie znana dopiero na początku października – mówi Marek Woszczyk, wiceprezes Urzędu Regulacji Energetyki.
Wysokość dopłat zależy od wyniku operacyjnego wytwórcy i ma pokrywać koszty związane z rozwiązaniem kontraktów długoterminowych, niepokryte przychodami ze sprzedaży energii na rynku konkurencyjnym. Po konsolidacji energetyki elektrownie z grup energetycznych zyskały możliwości takiego ustalania cen, żeby mimo podwyżek cen dla odbiorców zaliczki im się należały. Wystarczyło odpowiednio tanio sprzedać prąd innej spółce grupy, która sprzedawała go dalej już po znacznie wyższych cenach.
Na dodatek wysokość zaliczek określają same elektrownie-beneficjenci systemu na 2010 rok. Na razie nie wiadomo, jakich pieniędzy zażąda energetyka, bo termin składania wniosków o zaliczki upływa z końcem sierpnia. Istnieje więc ryzyko, że elektrownie zażądają bardzo wysokich kwot i nie będzie można im odmówić ich wypłaty. Co najwyżej, po kolejnej weryfikacji będą musiały zwrócić część pieniędzy z odsetkami. I cała sytuacja może się powtarzać aż do wygaśnięcia przepisów, związanych z rozwiązaniem kontraktów długoterminowych.

Rekompensaty warte miliardy

Zgodnie z ustawą, cała energetyka ma dostać 11,5 mld zł z tytułu rozwiązania kontraktów długoterminowych. Harmonogram wypłat sięga aż 2025 roku, w którym wygasał ostatni kontrakt długoterminowy. To był kontrakt Polskich Sieci Elektronergetycznych z Zespołem Elektrowni Pątnów–Adamów–Konin. Największym beneficjentem ustawy jest zarazem największa polska firma energetyczna – Polska Grupa Energetyczna. Z owych 11,5 mld zł ma prawo do ponad 5 mld zł.
– Ustawa o rozwiązaniu KDT-ów została napisana nie tyle dla elektroenergetyki co dla PGE, czyli najbogatszej firmy energetycznej w Polsce – uważa osoba związana z energetyką, prosząca o zachowanie anonimowości.
Kontrakty długoterminowe w energetyce to były wieloletnie umowy sprzedaży prądu zawierane pomiędzy producentami i Polskimi Sieciami Energetycznymi. Gwarantowały one zbyt prądu po wysokich cenach, a tak się rozmnożyły, że momentami obejmowały nawet ponad 50 proc. rynku hurtowego. Po wejściu Polski do Unii Europejskiej powstał problem, bo okazało się, że te kontrakty to pomoc publiczna. Powstało ryzyko, że wybuchnie taki sam skandal jak w przypadku stoczni. Za zgodę Komisji Europejskiej powstała ustawa o rozwiązaniu tych kontraktów.
Rozliczanie zaliczek na pokrycie kosztów z tytułu przedterminowego rozwiązania umowy / DGP