Klub Lewicy będzie wnioskował, aby na pierwszym posiedzeniu po wakacjach odbyła się w Sejmie debata na temat rządowego planu prywatyzacji. W ocenie szefa SLD, przewodniczącego klubu Lewicy Grzegorza Napieralskiego, rząd chce dochodami z prywatyzacji wypełnić braki w budżecie.

"Taka polityka lombardowa może się źle skończyć" - mówił Napieralski na czwartkowej konferencji w Sejmie.

Ministerstwo Skarbu Państwa poinformowało w środę, że przychody z prywatyzacji mogą wynieść 36,7 mld zł do końca 2010 roku. MSP planuje m.in. sprzedać od 10 do 41 proc. swoich udziałów w KGHM i część swojego pakietu Grupy Lotos.

Zdaniem MSP, przyspieszona prywatyzacja oznacza również szansę na lepsze radzenie sobie z kryzysem przez sprywatyzowane firmy. Jednak - jak zapewnia ministerstwo - w rękach Skarbu Państwa pozostaną spółki strategiczne.

"Rząd zamierza przeprowadzić zabójczą, na wielką skalę prywatyzację majątku narodowego. Chce sprzedać "srebra rodowe", najlepszy i najwspanialszy dobytek, który udało się wypracować, zakłady pracy, które przynoszą dochody do budżetu państwa, dają tysiące miejsc pracy, firmy, które stanowią o naszym bezpieczeństwie" - powiedział szef SLD.

W jego opinii, jeśli rząd chce sprzedać w prywatne ręce na przykład KGHM Polska Miedź, nie chodzi tu tylko o kopalnię, ale "także o złoża - jedne z największych w Europie i na świecie". "Inwestor, który kupiłby ten zakład pracy, byłby właścicielem złóż, które są oceniane na 50 do 70 lat pełnego wydobycia" - dodał polityk Sojuszu.

"Sprzedajemy nasze "srebra rodowe" w najgorszym okresie"

"Sprzedajemy nasze "srebra rodowe" w najgorszym okresie, w czasie kryzysu. Premier nie ma pieniędzy, więc biegnie szybko do lombardu i za grosze sprzedaje majątek narodowy" - mówił Napieralski. W jego opinii, "taka polityka lombardowa może się źle skończyć".

"Donald Tusk, w swoim pędzie i zamiłowaniu do bycia prezydentem, rozprzeda majątek narodowy, byle tylko mieć trochę pieniędzy w budżecie państwa, w jakiś sposób zasypie dziurę budżetową, wygra być może wybory prezydenckie, ale potem będzie katastrofa" - uważa szefa klubu Lewicy.

Wniosek w sprawie debaty ma trafić do marszałka Sejmu na początku przyszłego tygodnia.