Minister finansów Jacek Rostowski powiedział dziś, że w sporze z bankiem centralnym nie chodzi o pieniądze z rezerwy na wypadek zmian kursowych, a "o normalnie wypracowany zysk Narodowego Banku Polskiego". Jego zdaniem ten zysk może wynieść w tym roku kilkanaście miliardów złotych.

Rostowski podkreślił, że zysk NBP powinien być wpłacony do budżetu państwa. "Jest normalnym, że banki centralne wtedy, kiedy mają zyski, wpłacają je do budżetu. Taka jest ogólnie przyjęta zasada wszędzie na świecie, także w Polsce na zasadzie ustawy o Narodowym Banku Polskim" - podkreślił minister w programie "Kropka nad i".

Wyjaśnił, że w sytuacji osłabienia waluty powstają "niezrealizowany dochody, przychody z różnic kursowych" banku centralnego i w ten sposób tworzy się, oprócz rezerwy kursowej, "dodatkowa rezerwa".

"Nie mam nic przeciwko, żeby stworzyć taką rezerwę na wypadek zmian kursowych, ale według zasad, standardów Europejskiego Banku Centralnego, tworząc tą rezerwę powinno się uwzględnić te niezrealizowane różnice kursowe" - podkreślił.

"Tegoroczny zysk banku centralnego może wynieść nawet kilkanaście miliardów złotych"

Według szacunków ministra, tegoroczny zysk banku centralnego może wynieść nawet kilkanaście miliardów złotych. Zastrzegł jednak, że nie można przewidzieć, jaka to będzie dokładnie suma na koniec roku, bo zależy ona od kursu polskiej waluty.

W ubiegłym tygodniu po spotkaniu z prezydentem Lechem Kaczyńskim premier Donald Tusk powiedział, że przekazanie ponad 10 mld zł z prognozowanego zysku NBP za 2009 rok do budżetu jest jednym z rządowych pomysłów na uniknięcie podwyżki podatków w przyszłym roku. NBP odnosząc się do tego podał w komunikacie, że w 2009 roku jego wynik finansowy wyniesie zero, więc w 2010 r. nie będzie mógł zasilić budżetu swoim zyskiem.