Hamowanie gospodarki spowoduje spadek wpływów podatkowych o 46,6 mld zł wobec pierwotnego planu. Ministerstwo Finansów zakłada większe o 8,3 mld zł dochody niepodatkowe, o drugie tyle wzrosną dochody z Unii. Cięcia w wydatkach będą dotyczyć głównie rezerw, w tym solidarności społecznej.
Projekt nowelizacji budżetu, którym dziś ma zająć się rząd, uwzględnia korektę prognoz makroekonomicznych opracowaną przez Ministerstwo Finansów. Dotyczy to zwłaszcza planu dochodów: wyhamowanie tempa wzrostu PKB do 0,2 proc. z prognozowanych 3,7 proc. musiało się skończyć spadkiem wpływów z VAT i podatków dochodowych. W sumie dochody podatkowe będą mniejsze o 46,6 mld zł wobec zapisów starej ustawy budżetowej.
– Spowolnienie wyraźnie odbiło się na dochodach podatkowych. Projekt nowelizacji to potwierdza. Widać to we wszystkich typach podatków z wyjątkiem podatku od gier – mówi Remigiusz Grudzień z PKO BP.
Spadek wpływów podatkowych ma częściowo zrekompensować wzrost innych dochodów. Nowelizacja uwzględnia przedstawiane wcześniej plany zwiększenia wpływów z dywidend z zysków spółek Skarbu Państwa. W sumie mają one dać 5,3 mld zł. MF znacznie zwiększył też wartość wpływów w tzw. pozostałych dochodach niepodatkowych. Mają one wynosić 3,3 mld zł, a nie 785 mln zł, jak planowano w ustawie.
Resort postanowił też na nowo przeliczyć wartość dochodów z UE, stosując aktualny kurs euro. To oraz przeniesienie do tej kategorii środków, które MF pozyskał z UE wcześniej i trzymał je na rachunkach, spowodowało, że dochody unijne wzrosły aż o 8,1 mld zł.
– Przy konstruowaniu budżetu wpływy z Unii były przeliczane po dużo mocniejszym kursie złotego. Obecny ich wzrost jest więc w dużym stopniu efektem kursowym – mówi Remigiusz Grudzień.
– Realizacja tego planu, biorąc pod uwagę to, co działo się w poprzednich latach, będzie bardzo ambitnym zadaniem – dodaje ekonomista PKO BP.
Ubiegłoroczny plan dochodów z UE został wykonany w 43 proc.

Rząd tnie rezerwy

Nowelizacja konsumuje oszczędności, które rząd znalazł na początku roku. Łącznie z najnowszymi propozycjami uzbierało się tego 21,1 mld zł. Najwięcej resort finansów znalazł w rezerwach celowych, bo ponad 10 mld zł. Z tego najostrzejsze cięcie dotknęło rezerwę na wydatki związane z programami unijnymi. Po nowelizacji w państwowej kasie będzie na to 16,4 mld zł. W starej ustawie zapisano 23,4 mld zł.
Cięcie wydatków inwestycyjnych może mieć negatywne skutki dla tempa wzrostu gospodarczego.
– Silne ograniczanie wydatków może spowodować wyhamowanie dynamiki wzrostu PKB w tym i w przyszłym roku, choć trzeba powiedzieć, że trudno znaleźć jakiś inny sposób wyjścia z tej sytuacji. Dodatkowe zwiększenie deficytu mogłoby powodować problemy z jego finansowaniem – mówi Dariusz Winek z BGŻ.



Zwraca uwagę na dwie propozycje MF. Pierwsza to praktycznie rozwiązanie rezerwy solidarności społecznej, która miała być jednym z filarów programu walki z kryzysem. Gdy rząd tworzył ją pod koniec 2008 roku, podniósł akcyzę na alkohol. Po nowelizacji z ponad 1,1 mld zł w rezerwie zostanie 1 mln zł.
Drugi kontrowersyjny pomysł to radykalne obniżenie rezerwy na wzrost dotacji do świadczeń społecznych – w tym z Funduszu Alimentacyjnego. MF proponuje, żeby zostało w niej niespełna 65 mln zł zamiast 1,4 mld zł.
– Rząd chyba powinien podejmować działania, które pokazywałyby, że w czasach kryzysu zależy mu na solidaryzmie społecznym, że następuje transfer od bogatszych do biedniejszych. Jeśli nie będzie to akcentowane, może się skończyć poważnymi napięciami społecznymi – mówi Dariusz Winek.
Kolejne oszczędności, które mogą wywołać polityczną dyskusję, to cięcia w dotacjach do KRUS i FUS. W tym pierwszym przypadku MF proponuje ograniczenie dotacji o 69 mln zł. W drugim – o ponad 0,5 mld zł.

Mniejsze wydatki bieżące

Mniej sporne będą prawdopodobnie oszczędności na obsłudze długu krajowego. Tu resort finansów zapowiada, że jest w stanie ograniczyć wydatki z tego tytułu o 2,1 mld zł. MF znalazło też prawie 1,1 mld zł w budżetach wojewodów. Większość z tej kwoty, bo ponad 970 mln zł – to zmniejszenie wydatków bieżących.
Zaplanowane oszczędności w nowelizacji nie wystarczą, więc rząd – tak jak to wcześniej zapowiadali jego przedstawiciele – zwiększy deficyt do prawie 27,2 mld zł. To oczywiście spowoduje wzrost potrzeb pożyczkowych. Potrzeby netto – czyli wartość nowych emisji, niesłużących rolowaniu starego długu – mają wynosić 48,5 mld zł netto. W starej ustawie budżetowej zapisano, że będzie to o 10,7 mld zł mniej.
Wzrost potrzeb pożyczkowych nie wynika tylko ze zwiększenia deficytu. Wzrośnie też tzw. ujemne saldo rozdysponowania wpływów z prywatyzacji. Chodzi o to, że wydatków na zadania finansowane prywatyzacją jest znacznie więcej, niż dochodów z prywatyzacji. Ostatnio doszło kolejne – odpis na Fundusz Rezerwy Demograficznej. Zgodnie z projektem nowelizacji budżetu prywatyzacja powinna zapewnić sfinansowanie wydatków rzędu 19 mld zł. Tymczasem zaplanowane wpływy to 12 mld zł.
Jeśli rząd dziś zaakceptuje projekt nowelizacji, Sejm najprawdopodobniej zajmie się nim na posiedzeniu w przyszłym tygodniu.
OPINIA
STANISŁAW GOMUŁKA
ekonomista BCC, były wiceminister finansów
Z projektu nowelizacji budżetu wynika, że nawet po uwzględnieniu wyższych wpływów z dywidend ubytek dochodów podatkowych i niepodatkowych wyniesie 38,3 mld zł. To nowa informacja, bo z wcześniejszych przekazów wynikało, że dochody mają być niższe o 37 mld zł, a dywidendy miały je częściowo rekompensować. Nadal nie mamy też odpowiedzi na pytanie, ile będzie wynosił deficyt całych finansów publicznych. Informacja o deficycie budżetu centralnego to nie wszystko. Problemem jest np. sprawa finansowania FUS – nowelizacja zakłada zmniejszenie dotacji do FSU o 0,5 mld zł. Już pierwsza ustawa zmniejszała te dotację o 2 mld zł wobec ubiegłego roku. Tymczasem biorąc dużą różnicę między wzrostem wydatków FUS a zwiększeniem jego dochodów należałoby oczekiwać zwiększenia dotacji. Jeśli jest inaczej – to odpowiedź na pytanie, czy FUS będzie finansowany przez budżet, czy będzie musiał pożyczać jest ewidentna. Nie wiemy też, jak będą finansować się samorządy: pożyczkami, czy większą dotacją budżetową. Pamiętajmy, że ich dochody też będą niższe od planu.
Czego spodziewa się Ministerstwo Finansów / DGP