Szef banku centralnego nie ukrywał, iż liczy, że uwolnione w ten sposób 3,3 mld zł trafią na rynek w postaci nowych kredytów dla firm i gospodarstw domowych. Jednak odpytywani przez GP bankowcy rozwiewają te złudzenia. Na większą aktywność kredytową banków w związku z obniżką rezerw nie ma co liczyć. Banki nie ukrywają też, że wydarte od NBP pieniądze ulokują m.in. w bezpiecznych papierach skarbowych emitowanych przez Ministerstwo Finansów. Więcej kredytów dla Kowalskiego więc nie będzie, ale z zakupu obligacji przez banki może się przynajmniej cieszyć minister Rostowski. Oznacza to bowiem spadek rentowności papierów skarbowych oraz stóp rynku pieniężnego, co ułatwi finansowanie deficytu państwa.