Kilka tysięcy rolników z różnych krajów UE protestowało w poniedziałek w Luksemburgu przeciwko spadkowi cen skupu, zwłaszcza mleka, i próbowało wtargnąć do budynku, gdzie obradowali ministrowie rolnictwa "27".

"Od kilku miesięcy przeżywamy bardzo poważny kryzys, zwłaszcza w sektorze mleka, który został najciężej dotknięty. Musimy uzyskać natychmiastową odpowiedź od naszych ministrów rolnictwa - oświadczył Padraig Walshe z europejskiej konfederacji rolników Copa-Cogeca. - Jeśli nie zostaną podjęte natychmiastowe działania, przyszłość dostaw żywności dla Europy może być zagrożona. Rolnictwo na terenach górskich lub innych o trudnych warunkach, gdzie produkuje się 60 proc. unijnego mleka, może zniknąć na zawsze".

Na miejscu było 3-5 tys. protestujących, którzy rzucali jajkami, pustymi puszkami i plastikowymi butelkami w stronę oddziałów policji. Część z nich usiłowała wedrzeć się do centrum konferencyjnego, ale zostali usunięci przez policjantów. Nie ma informacji o rannych.

Producenci mleka protestowali w miniony czwartek i piątek także w Brukseli, gdzie trwał szczyt UE z udziałem 27 szefów państw i rządów. Po sparaliżowaniu głównych tuneli i ulic miasta przejazdami kilkuset traktorów, przekonali przywódców, by poświęcić ich problemom trzy linijki we wnioskach końcowych spotkania. Przywódcy wezwali KE do przedstawienia pogłębionej analizy rynku do września, by zobaczyć, jakie kroki trzeba podjąć, by ustabilizować ceny produktów mlecznych.

Rolnicy uważają, że wszystkiemu winna jest nadprodukcja mleka w UE. Dlatego mają jedno żądanie: odejście od całkowitej liberalizacji produkcji w UE w roku 2015 oraz obniżenie limitów produkcji (kwot mlecznych) o 5 proc. KE odmawia, bo uważa, że kryzys na rynku mleczarskim nie jest spowodowany nadmiernym kwotowaniem, ale spadkiem popytu.

"KE (...) nie ma pomysłu na rozładowanie sytuacji na rynku" - ubolewał minister rolnictwa Marek Sawicki. Podczas spotkania zaproponował "rozważenie wspólnie z innymi bogatszymi regionami świata wspólnego funduszu na rzecz państw potrzebujących", który służyłby wykorzystaniu nadwyżek produkcji żywności w UE.

"Jest na świecie miliard głodujących, a z drugiej strony UE nie potrafi sobie poradzić z kryzysem nadprodukcji" - uzasadnił. Pytany o możliwości finansowania tego funduszu, Sawicki wskazał na niewykorzystane środki na rolnictwo w budżecie UE, np. przeznaczone na interwencje rynkowe. Przyznał, że komisarz ds. rolnictwa Mariann Fischer Boel "nie zareagowała" w Luksemburgu na jego propozycję, wsparł ją natomiast rumuński minister rolnictwa.

"To problem do rozwiązania w szerszym gronie, nie tylko ministrów rolnictwa" - powiedział Sawicki.

KE odrzuca stanowczo postulat odejścia od kwotowania produkcji mleka, a także podkreśla, że nawet po decyzji o zwiększeniu kwot w tym roku o 1 proc. produkcja spadła, gdyż rolnicy reagują na gorszą sytuację na rynku i produkują mniej. Obecnie produkcja jest o ok. 5 proc. mniejsza od ogólnej kwoty.

Próbując uspokoić producentów mleka, KE utrzymuje przywrócone w styczniu m.in. na wniosek Polski dopłaty do eksportu przetworów mlecznych do krajów trzecich (masło, ser oraz pełne i odtłuszczone mleko w proszku), kontynuuje interwencyjny skupu masła i mleka w proszku oraz dopłaty do prywatnego magazynowania masła, co ma ograniczyć podaż. Zgodziła się też na inną formę wsparcia rolników - prawo do przyspieszonej, już w połowie października, wypłaty 70 proc. dopłat bezpośrednich za przyszły rok.