Płacąc rachunek za gaz lub prąd w oddziale banku, zapłacimy nawet 20 zł prowizji. Najtaniej zrobić to w sieci. Płacąc rachunki w sklepie lub w specjalnym punkcie, zapłacimy 1–2 zł prowizji.
Na 25 sprawdzonych banków 17 nie pobiera za przelewy internetowe żadnych pieniędzy.
– Bezpłatne przelewy internetowe to prawie standard rynkowy. W ten sposób banki zachęcają klienta do skorzystania z ich usług – mówi Bartłomiej Samsonowicz z Comperii.
Na razie jednak na 13,5 mln gospodarstw domowych w Polsce bezpośredni dostęp do internetu ma co trzecia rodzina. Zdecydowana większość jest więc nadal skazana na poszukiwanie innych sposobów płacenia rachunków. Zdecydowanie najdrożej można to zrobić w oddziale banku. W Noble Banku przelew kosztuje aż 20 zł.
– Banki mają bardzo różne strategie, a Noble Bank ma bogatszych klientów, na których nawet opłata w tej wysokości nie robi wrażenia – uważa Bartłomiej Samsonowicz.
W innych bankach przelew kosztuje najczęściej od 4 do 6 zł. Wyjątkiem jest Bank Pocztowy, który przy regulowaniu należności przez swoich klientów nie pobiera opłat, ale trzeba co miesiąc zapłacić 10 zł za utrzymanie rachunku. Jeśli nie mamy takiego rachunku i chcemy zapłacić rachunek za pośrednictwem Poczty Polskiej, to przelew do 1 tys. zł kosztuje nas 2,5 zł. Poczta ma jednak coraz więcej konkurentów.
– Najtańszy przelew w naszej firmie kosztuje 90 gr, a najdroższy 1,6 zł. Od września chcemy, by rachunki można było płacić także u naszych listonoszy – mówi Rafał Brzoska, prezes firmy InPost.
Bieżące rachunki można też płacić w sklepach. Na przesłanych nam blankietach najczęściej jest kod kreskowy, który zdecydowanie ułatwia całą operację zapłaty za usługę. W Żabce (Drobne Rachunki) kosztuje to mniej niż 1,5 zł. Można też skorzystać z usług firm przyjmujących płatności (np. Unikasa, TransKasa czy Moneti), które ściśle współpracują z bankami. Koszty przelewu sięgają tam kilku złotych.