Kryzys sprzyja polskim sieciom gastronomicznym, zwłaszcza tym, które oferują jedzenie szybko i niedrogo. Do końca roku otworzą one w sumie ponad 50 nowych placówek.
Oszczędności w domowych budżetach zaczęły sprzyjać tańszym restauracjom typu fast food. I to nie tylko rozwijanym przez zachodnich graczy, takich jak McDonald’s, KFC czy Pizza Hut, lecz także polskie firmy. Mimo spowolnienia gospodarczego stawiają one na dynamiczny rozwój. Z szacunków wynika, że do końca roku w uruchomienie kilkudziesięciu nowych placówek zainwestują 25 mln zł.
– Wzrost liczby klientów odnotowują wszystkie lokale, które oferują możliwość zjedzenia obiadu w cenie poniżej 20 zł. Zasada: dobre jedzenie, szybko podane, za niewielkie pieniądze, zaczyna się sprawdzać – uważa Jan Kościuszko, prezes Grupy Kościuszko Polskie Jadło.
Dodaje jednocześnie, że liczba klientów w przydrożnych Gościńcach Polskie Jadło rozwijanych przez grupę sięga dziś 400–500 osób.
– Nasze restauracje osiągają rentowność już w pierwszym miesiącu działalności. To bardzo szybko, zważywszy na to, że do tej pory średni okres dochodzenia do rentowności wynosił od 6 do 12 miesięcy – zaznacza Marek Zuber, przewodniczący rady nadzorczej Kościuszko Polskie Jadło.
Wzrost liczby klientów notuje też sieć Szybki Kęs.
– Rosną też dochody – w tym roku są o kilkanaście procent wyższe niż przed rokiem – zauważa Dariusz Winiarski, prezes spółki Restauracje Polskie, rozwijającej sieć Szybki Kęs.
Podobnie jest w sieci pizzerii Da Grasso.
– Na przełomie 2008 i 2009 roku nasze restauracje zanotowały delikatny spadek klientów, ale już wszystko wróciło do normy – mówi Magdalena Piróg ze spółki Da Grasso.
Polskie fast foody planują w tym roku dalszy rozwój.
– Otworzymy na pewno 17 nowych placówek, każda to koszt około 200 tys. zł. Do końca roku chcemy podpisać kolejne 15 umów, z których część być może zostanie zrealizowana jeszcze w tym roku – informuje Magdalena Piróg.
Grupa Kościuszko chce do końca roku otworzyć co najmniej dwie restauracje pod marką Gościniec Polskie Jadło, których docelowo ma powstać 15–25, oraz nawet około 20 restauracji pod logo Sztuka Pieroga. Tych ostatnich ma być w przyszłości na rynku aż 200. Otwarcie jednej przydrożnej restauracji to koszt około 3,5 mln zł. Koszty związane z uruchomieniem punktu Sztuka Pieroga to koszt od 50 do 100 tys. zł.
– W tej chwili są one znacznie niższe niż jeszcze rok temu, kiedy na Gościniec Polskie Jadło trzeba było wydać około 5 mln zł – zauważa Marek Zuber.
Spadek kosztów to jeden z powodów, które mogą pomóc w szybkim rozwoju.
– Zastój w branży nieruchomości daje możliwość pozyskania ziemi na atrakcyjnych warunkach. Pierwsze półrocze wykorzystaliśmy na poszukiwania i zakup terenów inwestycyjnych – dodaje Jan Kościuszko.
Ambitne plany ma również firma Power Sun Eugeniusz Marszał, rozwijająca sieć Nasz Naleśnik.
– W tym roku chcemy otworzyć jeszcze przynajmniej cztery punkty, na pewno w Warszawie, Siedlcach i Gliwicach – mówi Barbara Knap, odpowiedzialna za rozwój sieci Nasz Naleśnik.