W I kwartale 2009 r. w Polsce zamknięto prawie 200 stacji paliw. Eksperci szacują, że w ciągu najbliższej dekady może ubyć ich jeszcze 800. W 2013 roku problemy ze spełnieniem wymogów ekologicznych będzie miało 25 proc. stacji.
Dramatycznie spada liczba stacji paliw w Polsce. Tylko w ciągu pierwszych trzech miesięcy tego roku z rynku zniknęło niemal 200 obiektów tego typu. W tym czasie otwarto zaledwie 15 nowych placówek.
– To trend, który zaobserwowaliśmy w zeszłym roku. Jednak ze zjawiskiem zamykania stacji na taką skalę jak obecnie mamy do czynienia po raz pierwszy – mówi Krzysztof Romaniuk, dyrektor ds. analiz rynku w Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego (POPiHN).
Zamykane są stacje niedochodowe, niekorzystnie zlokalizowane, ale również te niespełniające wymogów ochrony środowiska.

Stacji ubywa

W Polsce działają 6753 stacje benzynowe. To o 100 mniej niż jeszcze z końcem grudnia ubiegłego roku. Z najnowszych danych POPiHN wynika, że przez 15 miesięcy sieć stacji w naszym kraju skurczyła się w sumie o 150 obiektów, zaś tylko w I kwartale 2009 r. zamknięto 116 stacji benzynowych. Jak podaje Andrzej Olechowski, pełnomocnik Polskiej Organizacji Gazu Płynnego, ubyło także 80 stacji autogazu.
Największe starty ilościowe zanotowali krajowi potentaci – Orlen i Lotos. Według ekspertów, jest to konsekwencja działań restrukturyzacyjnych w koncernach.
– Optymalizują one swoją sieć i pozbywają się najmniej rentownych stacji – tłumaczy Krzysztof Romaniuk.
PKN Orlen chce jeszcze w tym roku sprzedać lub zlikwidować kolejnych 14 stacji własnych. W ciągu ostatniego 2,5 roku jego polska sieć zmniejszyła się już o 140 obiektów i to pomimo uruchamiania kilkudziesięciu nowych stacji rocznie. Również w Lotosie liczba stacji w I kw. 2009 r. osiągnęła rekordowo niski poziom – 315 (dla porównania 2,5 roku temu było ich 403).
Analitycy spodziewają się, że kurczenie się rynku stacji będzie w Polsce stałym zjawiskiem. Szacuje się jednak, że obiektów tego typu ubywać może jeszcze więcej. Według raportu WoodMacKenzie do roku 2020 liczba takich placówek w naszym kraju może spaść poniżej 6 tys. Oznaczałoby to, że do tego czasu zniknie nawet co ósma stacja.



Problem ma połowa firm

Wcześniej, bo jeszcze w tym roku, działalność może wstrzymać co najmniej 100 kolejnych stacji.
– Orlen i Lotos kończą proces restrukturyzacji swoich sieci, czego jednym z elementów jest nieprzedłużanie tzw. umów patronackich – wyjaśnia Marcin Szczepański, ekspert z miesięcznika Stacja Benzynowa.
Jak mówi, oznacza to, że zamknięta może zostać nawet setka placówek w barwach Petrochemii Płock i kilkadziesiąt Rafinerii Gdańskiej. Pod takim logo działają odpowiednio stacje patronackie Orlenu i Lotosu.
Największa fala zamknięć stacji spodziewana jest jednak za niecałe cztery lata.
– Z początkiem 2013 roku zaczną obowiązywać zaostrzone warunki techniczne w zakresie ochrony środowiska. Wiele stacji nie spełni tych wymogów i w konsekwencji nie będzie mogło prowadzić działalności. To problem, który dotyczy połowy przedsiębiorców niezależnych działających w tej branży, czyli ponad 1,6 tys. obiektów. To niemal 1/4 wszystkich placówek tego typu w Polsce – mówi Marek Pietrzak, prezes Stowarzyszenia Niezależnych Operatorów Stacji Paliw (SNOSP).
Już dziś z tego powodu zamykanych jest wiele firm paliwowych.
– W tym roku kończy się termin ważności pierwszych, wydanych przed dziesięcioma laty koncesji na obrót paliwami. Część stacji, ze względu na wyższe wymagania techniczne, może nie otrzymać pozwolenia na dalsze prowadzenie działalności – wyjaśnia Marcin Szczepański.
Głównie z tego powodu maleją udziały operatorów niezależnych. Problem ten dotyka jednak też koncerny.
– Taki los spotkał ostatnio choćby kilkadziesiąt stacji Orlenu, którym nie przedłużono koncesji – dodaje nasz rozmówca.



Banki nie chcą pożyczać

Do prywatnych przedsiębiorców wciąż należy niemal połowa tego rynku w Polsce. Do nich też należało prawie 50 proc. stacji zamkniętych w I kwartale 2009 r. A wkrótce liczba zamykanych stacji niezależnych jeszcze wzrośnie.
– Aby przetrwać na rynku, właściciele stacji powinni inwestować w modernizację placówek, jednak nie stać ich na takie wydatki, a pozyskanie kredytu jest praktycznie nierealne. Banki nie chcą finansować bowiem inwestycji w branży detalicznej sprzedaży paliw – przekonuje Marek Pietrzak.
SZERSZA PERSPEKTYWA – ŚWIAT
W Unii Europejskiej działa grubo ponad 113 tys. stacji paliw. Z danych Europejskiego Stowarzyszenia Przemysłu Naftowego wynika, że niekwestionowanym liderem pod tym względem są Włochy. Działa tam 22,5 tys. obiektów tego typu, czyli około 3,5 razy więcej niż w Polsce. Nasi zachodni sąsiedzi mogą tankować na około 15 tys. stacji, Francuzi mają ich do dyspozycji około 2 tys. mniej. Stacje zlokalizowane tylko w tych trzech krajach stanowią 45 proc. wszystkich takich placówek w państwach UE. W rankingu tym Polskę wyprzedzają jeszcze Wielka Brytania, Hiszpania (po 9 tys.) i Grecja (ponad 8 tys.).
ZE STRONY PRAWA
Większość właścicieli stacji, którzy decydują się na zawieszenie prowadzenia takiej działalności, ze względów finansowych nie likwiduje obiektu, a jedynie go zamyka. To tańsze, choć tylko tymczasowe rozwiązanie.
Stacja paliw jest zlikwidowana, jedynie kiedy zostaje wykreślona z planów przestrzennych miejscowości. Likwidacja dochodzi do skutku, gdy próbki gruntu spełniają normy ochrony środowiska.
Pierwszy etap likwidacji to rozbiórka wiaty. Następnie demontuje się instalację technologiczną (m.in. dystrybutory i rury) oraz wykopuje zbiorniki z ziemi. Gdy stare zawory są przepełnione, dochodzi do skażenia gruntu. Wtedy trzeba utylizować odpady, na co likwidator powinien mieć pozwolenia (tzw. programy gospodarki odpadami). Zbiorniki należy oczyścić oraz wentylować. Proces likwidacji może trwać 4-6 miesięcy. Ceny likwidacji mogą często równać się kosztom budowy nowej stacji. Koszt rozbiórki i rekultywacji gruntu może wynieść nawet ponad 1,5 mln zł.