Niska cena wycieczki powinna budzić obawy klienta. Nawet największe biura podróży, jak TUI, notują spadek sprzedaży, a to zaburza ich kondycję finansową. Wielu grozi bankructwo.
Od maja biura podróży kuszą niezwykle atrakcyjnymi cenowo ofertami last minute. Zniżki są tak duże, że na tydzień do czterogwiazdkowego hotelu w opcji all inclusive w Egipcie można wyjechać już za 969 zł, a do Turcji do hotelu o podobnym standardzie za 850 zł. Eksperci przestrzegają, by uważać na tzw. hity cenowe. Niski koszt wycieczki powinien budzić raczej podejrzenie niż zachwyt, że udało nam się upolować okazję.
Po doskonałym dla branży 2007 roku kolejny, 2008, przyniósł wielu spółkom straty. W przypadku Orbis Travel sięgnęła ona w 2008 r. 5,8 mln zł, a Rainbow Tour 5,1 mln zł. Ze stratą rok zakończyło więcej firm, szczególnie w grupie mniejszych i średnich podmiotów, które nie chcą ujawniać wyników finansowych. W tym roku, na fali osłabienia gospodarczego, biura borykają się z załamaniem się popytu. Problem dotyczy nawet tych najlepszych. Jak dowiedziała się Gazeta Prawna, sprzedaż TUI od stycznia do maja zmalała o 51 proc. w porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego. Liczba klientów spadła o 49 proc., a wszystko to przy zachowaniu cen w euro na poziomie zbliżonym do roku poprzedniego. Spadki sprzedaży notują także inni touroperatorzy. Wielu zredukowało liczbę zarezerwowanych miejsc w hotelach i samolotach. Niektóre czartery, zwłaszcza z lotnisk regionalnych: Wrocławia, Gdańska, Poznania, zostały odwołane.
Eksperci ostrzegają, że niektórym już grozi utrata płynności finansowej. Chociaż bardzo trudno to sprawdzić, należy zachować ostrożność. Nadal działa metoda, że im większy, bardziej doświadczony organizator, tym mniejsze ryzyko kłopotów.
– Są organizatorzy, którzy 40 proc. miejsc sprzedają na tydzień przed planowanym wyjazdem. Dlatego trudno w tej chwili przesądzać o ostatecznych wynikach tego roku. Niewątpliwie ryzyko upadłości jest dużo większe niż w ciągu ostatnich lat, zwłaszcza wśród organizatorów o niewielkim zapleczu finansowym – uważa Beata Kalitowska z Europäische Reiseversicherung w Polsce, która ubezpiecza touroperatorów.
Niektórzy analitycy twierdzą, że jeszcze bardziej ryzykowny będzie 2010 rok, bo mniej klientów w tym roku oznacza jeszcze mniejsze zyski i większe trudności w przygotowaniu kolejnego sezonu. Dużym wyzwaniem dla organizatorów turystyki jest także ściągalność należności od pośredników.
– Brak bieżącej kontroli i mechanizmów szybkiego reagowania może być również przyczyną niewypłacalności – podkreśla Beata Kalitowska.
– Większa przejrzystość działających na rynku biur byłaby z korzyścią dla klientów. Biura podróży są jak banki. Klient, kupując wycieczkę, powierza touroperatorowi swoje pieniądze. Często nawet na kilka miesięcy, jeśli impreza jest rezerwowana z dużym wyprzedzeniem – uważa Jacek Dąbrowski, dyrektor finansowy w Triadzie.
W tym roku mamy już pierwsze przypadki odradzania się biur, które kilka miesięcy wcześniej złożyły wniosek o likwidację lub rozwiązanie spółki. Pegas Touristik, które w listopadzie 2008 r., jednym z najlepszych lat dla branży, złożyło wniosek o likwidację lub rozwiązanie spółki, w lutym tego roku pojawiło się znów na rynku jako Pegas Touristik Poland.
– Niebezpieczne jest rezerwowanie wakacji w nieznanych biurach średniej i mniejszej wielkości, które najczęściej najpierw sprzedają ofertę, a potem szukają miejsc w hotelach – tłumaczy Anna Zielińska z internetowego biura sprzedaży Fly.pl.