Nie ma wątpliwości, że euro jako wspólna waluta przetrwa kryzys, nie wiadomo tylko w jakim kształcie i jakie będą tego koszty - wynika z opinii przedstawionych podczas piątkowej konferencji poświęconej gospodarce w 20 lat po upadku gospodarki socjalistycznej.

Eksperci zaproszeni na konferencję zorganizowaną przez NBP w Warszawie rozmawiali ponadto o problemach światowej gospodarki w dobie globalnego kryzysu.

Były premier, dyrektor w Międzynarodowym Funduszu Walutowym, prof. Marek Belka uważa, że sytuacja Polski zależy w dużej mierze od tego, jak z kryzysem poradzi sobie Europa Zachodnia i jak go przetrwa. Według niego nie ma wątpliwości, że euro jako waluta kryzys przetrwa. "Pytanie tylko w jakim kształcie" - zaznaczył.

Także prezydent Republiki Czeskiej Vaclav Klaus zauważył, że euro przetrwa kryzys, ale "będzie to bardzo kosztowne".

O perspektywach gospodarki mówił z kolei były wiceprezes banku centralnego Japonii Yutaka Yamaguchi. Wyraził opinię, że ekonomie poszczególnych krajów wracają do stanu z 2003 r., czyli okresu sprzed "bańki" finansowej, która wtedy zaczęła rosnąć. Według niego, nikt nie wie jak długo potrwa kryzys, ale do jego zakończenia konieczne jest "fundamentalne" rozwiązanie problemów finansowych w Stanach Zjednoczonych.

Jego zdaniem jest możliwe, że gospodarka światowa odrodzi się na bazie gospodarki chińskiej. Dodał, że chiński dług publiczny jest bardzo niski, wynosi tylko ok. 20 proc. PKB, a rząd chiński ma "wielki potencjał, jeśli chodzi o politykę fiskalną". Także dochód narodowy na głowę jest niewielki, wynosi ok. 3 tys. dol., co oznacza, że rząd ma "duże pole do popisu".

Prof. Alojzy Z. Nowak, przewodniczący Rady Naukowej NBP, zwrócił z kolei uwagę na dużą nadpłynność światowego sektora finansowego względem światowego PKB. Zgodnie z publikowanymi danymi ilość pieniądza w obiegu prawie dziesięciokrotnie przewyższa wartość PKB.

"Obecnie problem polega na tym, że nikt nie wie co sprzedaje i co kupuje. (...) Ani w USA, ani w UE problemy finansowe nie zostały rozwiązane" - uważa Nowak. W jego opinii, możemy mieć do czynienia z wariantem pesymistycznym wychodzenia z kryzysu. Sytuacja w Polsce będzie co prawda dobra, ale solidarność w Europie będzie maleć. Kraje w dobrej sytuacji będą budować własne sieci powiązań, a wzrost gospodarczy będzie napędzany czynnikami wewnętrznymi, a nie zewnętrznymi. "Kryzys nie skończy się dość szybko. Szansa na to nie jest zbyt duża" - prognozuje Nowak.

Według niego pomoc banków centralnych w walce z kryzysem jest znaczna, ale bez niej wiele instytucji finansowych upadłoby. "Pociągnęłyby za sobą całe gałęzie gospodarek, co spowodowałoby gwałtowny wzrost bezrobocia" - ocenił. Dodał, że należy spodziewać się, iż rządy będą chciały odsprzedać akcje firm, które teraz przejmują. Według niego potrzebna jest budowa trzech ośrodków, które kontrolowałyby światowe przepływy kapitału - w Europie, Japonii i USA.

Pytany o perspektywy rozwoju rosyjskiej gospodarki w kryzysie i wpływ cen surowców na jej kondycję dyrektor Instytutu Ekonomiki Transformacji, były premier Rosji Yegor Gaidar powiedział, że ostatni 10-cio letni wzrost gospodarczy w Rosji nie był napędzany cenami ropy.

"Promujemy politykę nadwyżek budżetowych, gdy cena surowców idzie w górę. (...) Było jasne, że ceny ropy spadną i nastąpi u nas spowolnienie gospodarcze" - powiedział.

Dodał, że obecnie Rosja stara się kontrolować wydatki budżetowe i inwestycyjne, stara się obniżać stopy procentowe. "W ciągu ostatnich pięciu miesięcy przypływ pieniądza w walutach obcych wyniósł około 20 mld dolarów" - poinformował.