Samorządy, do których należy kolejowy przewoźnik, zamiast zabrać się za reformowanie spółki, podzieliły się na dwa skłócone obozy.
Jerzy Kriger, od 7 kwietnia tymczasowo pełniący obowiązki prezesa spółki PKP Przewozy Regionalne, pożegnał się ze stanowiskiem. Na jego miejsce rada nadzorcza powołała Tomasza Moraczewskiego, dotychczasowego dyrektora ds. handlowych.
– Spółka będzie się dynamicznie rozwijać, ale nie zapomnimy o zmianie złego modelu funkcjonowania – zapowiada Tomasz Moraczewski.
Jerzy Kriger obronił stanowisko przewodniczącego rady nadzorczej.
Wybór na stanowisko prezesa PKP PR Tomasza Moraczewskiego oznacza zwycięstwo koncepcji, według której samorządowa spółka powinna skutecznie rywalizować z PKP Intercity w połączeniach na długich trasach. Żaden z popierających wojnę z komercyjnym przewoźnikiem nie chce tego powiedzieć pod nazwiskiem, ale ma to być odwet za przejęcie najlepszego taboru przez IC podczas usamorządowienia spółki, bez względu na koszty.
– Czasy monopolu już się skończyły. To potrzebne mieszkańcom połączenia – uzasadnia pomysł uruchomienia kilkunastu pociągów InterRegio Zbigniew Szczygieł, wicemarszałek Dolnego Śląska.
To nowa marka tanich połączeń dla pasażerów, którzy bardziej od wygody i czasu przejazdu cenią sobie własną kieszeń. Na przykład bilet na podróż z Poznania do Olsztyna kosztuje 38,5 zł, czyli co najmniej dwa razy taniej niż w PKP Intercity. Pasażerowie są więc zadowoleni. Jak jednak pokazują szacunki spółki, nowe połączenia są w 20 proc. deficytowe.
Jerzy Kriger od początku był jednak niechętny uruchamianiu nowych połączeń. Dla niego oznacza to zerwanie umowy z rządem na przekazanie spółce 7,5 mld zł na nowy tabor.
– Warunkiem zapisania pieniędzy było zaprzestanie konkurowania z IC na długich trasach. Co będzie, jeśli pieniądze zostaną nam odebrane? – pyta Jerzy Kriger.