Znów rośnie zużycie gazu w zakładach chemicznych. Zimą PGNiG może ograniczyć im dostawy. Przedsiębiorstwa chcą pozyskiwać surowiec z krajowych źródeł, ale dopracowanie technologii zajmie jeszcze kilka lat.
Zakłady chemiczne znów mogą zostać pozbawione części niezbędnego gazu ziemnego. To efekt wciąż niewystarczającej wielkości dostaw surowca ze Wschodu oraz gróźb Rosji, że jeśli Ukraina nie zapłaci za paliwo – tranzyt do Europy może ustać już pod koniec czerwca lub na początku lipca.
Choć Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG) zapewnia, że podpisana w poniedziałek umowa z Gazpromem zlikwiduje część kłopotów, to powodów do optymizmu nie ma. PGNiG liczyło bowiem, że mniejsze dostawy gazu do Polski nie będą odczuwalne z uwagi na spowolnienie gospodarcze, a w efekcie mniejszą produkcję firm chemicznych.
– Paradoksalnie kryzys nam sprzyja. Zużycie gazu w kraju spadnie o 800 mln m sześc. – mówi Mirosław Dobrut, wiceprezes PGNiG.
Spółka spodziewa się mniejszego zapotrzebowania przede wszystkim ze strony ZA Puławy, ZCh Police, Azotów Tarnów czy ZA Kędzierzyn. Jednak według Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego (PIPC) poziom zapotrzebowania tych przedsiębiorstw na gaz nie będzie wcale niższy od ubiegłorocznego.
– Zakłady azotowe potrzebują dziś więcej gazu, niż zużywały go jeszcze pięć miesięcy temu – tłumaczy Jerzy Majchrzak, dyrektor PIPC.
Jak podkreśla, przez lato i jesień produkcja firm chemicznych powinna utrzymać poziom z 2008 roku.
– Najlepiej jest – zarówno ze względów technologicznych, jak i ekonomicznych – gdy instalacje te pracują z pełnym obciążeniem. Chemia nie może sobie dowolnie zmniejszać i zwiększać produkcji – dodaje Jerzy Majchrzak.
Zakłady chemiczne poszukują alternatywnych źródeł zaopatrzenia. Możliwości kupienia gazu, omijając PGNiG, nie ma żadnych, więc polskie zakłady chemiczne, chcąc uniknąć ryzyka wstrzymania dostaw, przygotowują się do realizacji projektów, które zastąpią dotychczasowe kierunki zaopatrzenia. Udało się to już zakładom z Tarnowa, które korzystają z pobliskich złóż gazu z dużą zawartością azotu. Spółka zapewniła sobie w ten sposób 40 proc. dostaw gazu.
– Do 2012 roku chcemy osiągnąć poziom ponad 50 proc. – zapowiada Jerzy Jurczyński, rzecznik Azotów Tarnów.
– Jednym z wariantów, nad którym pracują firmy z Puław i Kędzierzyna, jest też zgazowanie węgla w kierunku gazu syntezowego – mówi dyrektor PIPC.
W ten sposób Kędzierzyn mógłby uniezależnić się od surowca kupowanego od PGNiG. Puławy planują zastąpić w ten sposób gaz ziemny w 50 proc., ale uruchomienie technologii zgazowania węgla planowane jest najwcześniej w 2013 roku.