Prowadzący płatny parking niestrzeżony może odpowiadać za ewentualne szkody lub kradzież pozostawionego u niego samochodu.
Większość działających w Polsce parkingów to de facto miejsca postojowe, a nie parkingi strzeżone. Znak drogowy z białą literą P na niebieskim polu nie obliguje do zapewnienia ochrony parkującym pojazdom. Obowiązek pilnowania aut nie wynika także z tego, że klient zapłacił nam za postój.
Jeśli prowadzimy parking strzeżony, powinniśmy spełnić kilka istotnych warunków. Przede wszystkim powinniśmy przy wjeździe zainstalować wyraźne oznaczenie parkingu jako strzeżonego. Gdy chcemy tylko użyczać miejsc postojowych, nie biorąc odpowiedzialności za ewentualne przyszłe szkody, brak takiego oznaczenia nie daje nam jednak gwarancji, że klient – np. w razie kradzieży pojazdu – nie będzie mógł skutecznie domagać się od nas odszkodowania.
Według Sądu Najwyższego (wyrok z 13 maja 2005 r., sygn. akt I CK 675/04) ulokowanie na terenie parkingu urządzeń, które pozwalają klientowi na ocenę, że samochody są cały czas pilnowane przez obsługę parkingu, a w efekcie chronione przed kradzieżą lub uszkodzeniem, równoznaczne są z informacją, że prowadzimy parking strzeżony.
Przyjęcie samochodu na parking strzeżony to w istocie zawarcie umowy przechowania rzeczy ruchomej. Przechowawca przy umowie przechowania odpowiedzialny jest, co do zasady, za błąd w nadzorze. Będzie odpowiedzialny zatem nie tylko za kradzież pojazdu lub jego uszkodzenie przez osobę trzecią, ale również za rzeczy w zaparkowanym aucie (chodzi zarówno o wyposażenie samochodu, jak i bagaż w nim przewożony).
Podstawą do roszczeń posiadacza pojazdu do właściciela parkingu jest umowa z oznaczeniem co najmniej marki i modelu oraz numeru rejestracyjnego. Wydanie więc kierowcy biletu z takimi danymi na parkingu niestrzeżonym będzie rodzić konsekwencje jak dla parkingu strzeżonego.