Koncerny liczą na potężny zastrzyk gotówki z tytułu wykupu przez agencję rządową ich zapasów paliw. Tymczasem resort gospodarki zamierza rozłożyć ten proces na kilka lat.
Prawdopodobnie ponad 7 mld zł będzie trzeba wygospodarować w przyszłym roku z budżetu państwa na wykup interwencyjnych zapasów paliw od firm zobowiązanych obecnie do gromadzenia takich rezerw. Powołana specjalnie do tego celu ma być rządowa agencja. Zgodnie z planami Ministerstwa Gospodarki (MG) przejmie ona zapasy firm i będzie odpowiadać za ich fizyczne utrzymywanie na wymaganym poziomie. W zamian, za przeniesienie obowiązku tworzenia rezerw, rafinerie, producenci paliw oraz przedsiębiorcy sprowadzający ropę naftową i paliwa na terytorium Polski uiszczać będą określoną opłatę (nazwaną roboczo opłatą zapasową).

Decyzja w czerwcu

Przygotowywana zmiana ustawy o zapasach interwencyjnych spowodowana jest dyrektywą UE, nad którą trwają zaawansowane prace legislacyjne. To ona wymusi na Polsce zmianę zasad utrzymywania tych zapasów. 22 kwietnia Parlament Europejski przyjął już raport podsumowujący prace nad nowymi regulacjami. Teraz pozostaje już tylko przyjęcie dyrektywy przez Radę UE. Zdaniem Kamila Kliszcza, analityka DI BRE Banku, może to mieć miejsce już nawet za dwa tygodnie.
– Na szczycie zaplanowanym w dniach 6–11 czerwca tematem obrad mają bowiem być kwestie z rynku energii – wyjaśnia Kamil Kliszcz.
Według niego nowelizacja ustawy i radykalna zmiana zasad tworzenia oraz utrzymywania zapasów obowiązkowych jest bardzo dobrym krokiem z punktu widzenia firm paliwowych. Na obowiązujące od niespełna dwóch lat prawo skarżą się bowiem koncerny – pojemności magazynowych brakuje, a obciążenie obowiązkiem utrzymywania zapasów firm z branży ogranicza ich działalność operacyjną.
– Kluczowe dla wyceny Orlenu czy Lotosu będzie więc to, że przejęcie obecnych zapasów przez agencję pozwoli uwolnić ogromne zasoby gotówki – podkreśla Kamil Kliszcz.

Firmy chcą jednorazowo

Z danych Agencji Rezerw Materiałowych wynika, że na koniec 2008 r. zgromadzono 2,811 mln m sześc. zapasów paliw płynnych oraz 3,922 mln m sześc. ropy naftowej. Szacuje się, że ich wartość (wraz z zapłaconą akcyzą) to około 10,5 mld zł. Jak wyjaśnił nam Rafał Miland, do niedawna zastępca dyrektora Departamentu Ropy i Gazu w MG, na wykup tych zapasów potrzebne byłoby ponad 7 mld zł (wartość paliw bez akcyzy). Dla Orlenu i Lotosu, które od pół roku notują bardzo słabe wyniki finansowe, byłby więc to potężny zastrzyk. Koncerny mogą się jednak przeliczyć. Jak ustaliliśmy resort gospodarki chciałby bowiem przeprowadzić wykup i wdrożyć nowy system w ciągu kilku lat (na niemieckim rynku proces ten zabrał dziewięć lat). Tymczasem firmy paliwowe nie dopuszczają takiej możliwości.
– Nie chcemy, aby rozciągać to w czasie. Jesteśmy za jednorazowym wykupem zapasów i szybkim przejściem na nowy system – jasno przedstawia stanowisko branży Leszek Wieciech, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego.
Branża paliwowa, niezależnie od sposobu wykupu zapasów, poparła planowaną nowelizację. Zmiana zasad utrzymania obowiązkowych rezerw paliwowych w Polsce i zniesienie obowiązku fizycznego utrzymania zapasów przez przedsiębiorstwa w zamian za opłatę celową jest dobrym rozwiązaniem, ponieważ to państwo będzie odpowiadało za bezpieczeństwo, tak jak to się dzieje w cywilizowanym świecie. Nowelizacja gwarantuje również równe traktowanie podmiotów działających na rynku.

Wybór modelu

Nad nowelizacją ustawy o zapasach pracuje już specjalnie powołany zespół. Trwają również konsultacje z przedstawicielami i ekspertami przedsiębiorstw paliwowych. Nowe regulacje najwcześniej będą mogły wejść w życie prawdopodobnie pod koniec tego roku. Urzędnicy nie wykluczają jednak, że proces legislacyjny będzie trwał nieco dłużej i zakończy się w 2010 r.
– To duży projekt, trudny i przede wszystkim pociągający za sobą bardzo poważne obciążenia finansowe, związane m.in. właśnie z wykupem zapasów od przedsiębiorstw – tłumaczą w Departamencie Ropy i Gazu MG.
Jedną z kluczowych spraw jest również wybór modelu funkcjonowania nowego systemu zapasów. Wciąż nie wiadomo, czy finansowany będzie on przez przedsiębiorców w postaci opłat celowych, czy też przez klientów końcowych, kupujących paliwo na stacji. Zdaniem Rafała Milanda drugie rozwiązanie jest bardziej klarowne. Jego zdaniem są jednak argumenty, które mówią, że może być to jednak trudne do zrobienia.
– Gdyby był model, że na stacji benzynowej do ceny paliwa brutto doliczano by opłatę na utrzymywanie systemu zapasów, wówczas trzeba byłoby wymyślić rozsądny system zbierania tych pieniędzy ze stacji. To może być trudne, bo tych jest około 7 tys. Można zastanawiać się, czy to by było efektywne i czy nie lepiej wybrać model, gdy opłaty pobierane byłyby na wyższym poziomie, tj. na przykład hurtu – twierdzi Rafał Miland.
Przedsiębiorstw, które obecnie są zobowiązane do tworzenia i utrzymywania zapasów, jest niewiele ponad 140. Urzędnicy są zdania, że przy tak ograniczonej liczbie podmiotów łatwiej zapewnić efektywność systemu.
140 przedsiębiorstw jest zobowiązanych do tworzenia i utrzymywania zapasów paliw