Rozmawiamy z ARTUREM RÓŻYCKIM, prezesem zarządu Enea Operator - Dystrybutorzy prądu chcą podwyżek cen. Enea Operator ocenia, że dopiero 20–30-proc. wzrost pozwoliłby za pięć, sześć lat na doprowadzenie sieci energetycznych do europejskiego poziomu. Inaczej niedługo nie będzie gdzie podłączać wytwórców i odbiorców prądu.
● Twierdzi pan, że energetyka wiatrowa zacznie sprawiać kłopoty północno-zachodniej Polsce. Dlaczego?
– W rejonach objętych sieciami Enea Operator i Energa Operator, czyli w północno-zachodniej Polsce, są najkorzystniejsze warunki pogodowe dla budowy farm wiatrowych. Szczytowe potrzeby klientów na naszym terenie to 3 tys. MW, a mamy wnioski o wydanie warunków przyłączenia dla źródeł odnawialnych, przede wszystkim wiatrowych, o mocy 18 tys. MW. Ta nowa moc naszym odbiorcom potrzebna nie jest, ale żeby ją przyłączyć, musielibyśmy wydać około 3,5 mld zł. To spowodowałoby wzrost cen dystrybucji o 15–20 proc. na naszym terenie, a nie ma powodów, żeby odbiorcy przyłączeni do naszej sieci płacili za dystrybucję więcej niż inni.
● Jakie rozwiązanie proponujecie?
– Koszty wynikające z przyłączania odnawialnych źródeł energii powinni ponosić w jednakowym stopniu wszyscy odbiorcy w kraju. Koszty przyłączeń tych źródeł do sieci powinny być przenoszone na odbiorców przez taryfę PSE Operator, a za jej pośrednictwem na ceny dystrybucji. Jeśli nie rozłożymy równomiernie kosztów przyłączenia źródeł odnawialnych, to dystrybucja u nas czy w Enerdze będzie droższa niż gdzie indziej. To by oznaczało pogorszenie warunków inwestowania w części Polski, co nie jest zasadne z punktu widzenia zrównoważonego rozwoju regionalnego.
● A przyłączacie farmy wiatrowe, czy rozmawiamy o teorii?
– Jak dotąd przyłączyliśmy około 150 MW, ale wydaliśmy warunki przyłączenia na około 2700 MW. Teraz zdarzają się już odmowy dla kolejnych inwestorów, bo w pewnych obszarach sieci nie ma już możliwości technicznych przyłączania nowych źródeł wytwórczych. Kierujemy te sprawy do regulatora, a tam trwają dyskusje, co z tym dalej zrobić.



● Chcecie też uwolnić się od ryzyka zakupu energii na pokrywanie strat przesyłowych. Dlaczego?
– Wiele mówi się o konieczności rozdzielenia biznesu sieciowego od obrotu energią. Tymczasem to właśnie dystrybutorzy są największymi klientami przedsiębiorstw obrotu ze względu na zakup energii na pokrycie strat sieciowych. Oznacza to ponoszenie przez operatorów ryzyka w obrocie energią, które wobec usilnych prób separacji dystrybucji od obrotu wydaje się irracjonalne. Dyskutujemy z regulatorem o tym, żeby dystrybutorów uwolnić od obowiązku zakupu energii na pokrycie strat przesyłowych i żeby ten obowiązek przypisać firmom sprzedającym energię. Proponowane rozwiązania wymagałyby jednak zmiany prawa.
● Co te zmiany oznaczałyby dla odbiorców prądu?
– Dla odbiorcy końcowego to byłoby bez znaczenia. Wysokość łącznych opłat by nie wzrosła, a tylko zmieniłaby się ich struktura. Odbiorcy więcej niż teraz płaciliby za energię, ale mniej za jej dystrybucję i w sumie prawdopodobnie wyszłoby na to samo.
● Bez pełnego uwolnienia cen energii w trudniejszej sytuacji znaleźliby się jednak sprzedawcy, a przecież chcecie podwyżek.
– Tu chodzi o rozwiązanie systemowe na przyszłość. Ale tak, chcemy więcej pieniędzy na dystrybucję i to w kryzysie, bo to jest najlepszy czas na odrobienie zaległości w inwestycjach. To jest trudne do przyjęcia dla URE, który reguluje ceny dystrybucji, bo np. dopiero 20–30-proc. wzrost cen pozwoliłby w ciągu pięciu, sześciu lat zbliżyć nasze sieci do europejskiego poziomu. Jednak jeśli tego nie zrobimy, to za kilka lat nie będzie gdzie podłączać ani odbiorców, ani producentów energii. Przy lokalizacji większych inwestycji problem zapewnienia zasilania i jakości zasilania zakładów jest kluczowy. I bywa, że inwestorzy rezygnują z budowy zakładów, bo już teraz nie zawsze da się im zapewnić oczekiwane parametry zasilania.
● Jak te podwyżki rzędu 20–30 proc. odbiłyby się na gospodarstwach domowych?
– Dla gospodarstw domowych oznaczałoby to wzrost opłat za dystrybucję o około 15 zł miesięcznie. Teraz za dystrybucję statystyczny odbiorca indywidualny płaci 80–100 zł na dwa miesiące.
● Artur Różycki
od lipca 2008 r. prezes Enea Operator. Absolwent Akademii Ekonomicznej w Poznaniu i Uniwersytetu w Tilburgu. Od 1993 roku w energetyce zawodowej. Jest prezesem Polskiego Towarzystwa Przesyłu i Rozdziału Energii Elektrycznej