W I kwartale 2009 r. torami przewieziono o 10 mln ton ładunków mniej niż rok wcześniej. Sytuacja na razie się nie polepszy, bo przedstawiciele branży nie widzą symptomów poprawy. Państwowe PKP Cargo walczy o klientów dumpingowymi stawkami – uważają firmy prywatne.
Najbardziej spektakularne spadki przewozów towarowych zanotowano w styczniu i w lutym – ilość przewożonych towarów koleją w krajach Europy Środkowej i Wschodniej stopniała średnio o 28 proc., a w Europie Zachodniej o 27 proc. Nadal przewozy spadają w Polsce, w Niemczech, Rosji, Czechach, na Słowacji oraz Ukrainie. Sytuacja jest tak zła, że 22 największych państwowych operatorów, w tym polskie PKP Cargo, zdecydowało się zaapelować do europejskich rządów o wsparcie finansowe, aby uchronić sektor przed upadkiem.
W kraju kryzys najbardziej uderzył w państwową firmę, spółkę PKP Cargo, której udziały w rynku według wartości przewiezionych ładunków spadły już poniżej 50 proc. Przewoźnik od 2008 roku przechodzi restrukturyzację, ale chcąc utrzymać płynność finansową, wiosną zaczął stosować agresywną politykę ofertową.
To dało początek wojnie cenowej, czego nie może mu darować prywatna konkurencja.
– Jak to możliwe, że spółkę dopiero przechodzącą restrukturyzację stać na zaoferowanie stawek nieosiągalnych dla dużo mniejszych, prężniejszych i lepiej zarządzanych podmiotów. Jeżeli rzeczywiście jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Po co PKP Cargo domaga się finansowego wsparcia od rządu? – mówi Krzysztof Sędzikowski, prezes CTL Rail, największej wśród prywatnych spółek wożących towary koleją.

Cargo gra na dwa fronty

Do krytyki państwowego przewoźnika chętnie dołączają się inni.
– Z jednej strony mamy PKP Cargo, które stosuje ceny dumpingowe, a z drugiej – Deutsche Bahn, kolejną firmę wspieraną przez państwowy budżet, która weszła ostatnio na polski rynek, przejmując PCC Rail. Może dojść do sytuacji, w której państwowi przewoźnicy za państwowe pieniądze doprowadzą do zaniku prywatnej konkurencji – mówi Rafał Milczarski, dyrektor zarządzający FreighlinerPL, jednego z najmniejszych graczy na rynku.
Prywatni przewoźnicy za wszelką cenę chcą więc zablokować 1,5 mld zł budżetowej dotacji dla PKP Cargo, o którą zabiegają posłowie z komisji infrastruktury (w tej sprawie wystosowali już dezyderat do rządu).
PKP Cargo, nawet bez zapowiadanych przez polityków i posłów pieniędzy, cieszy się uprzywilejowaną pozycją na rynku. Na skutek reform PKP rozpoczętych dziewięć lat temu państwowy przewoźnik zarządza większością terminali przeładunkowych. Jeśli jeden z prywatnych operatorów chce skorzystać z takiej stacji, wówczas z 30-dniowym wyprzedzeniem musi poprosić o to PKP Cargo.
W tej sytuacji przewoźnicy towarowi postanowili walczyć o uczciwą konkurencję. Na początku kwietnia siedmiu operatorów – CTL Logistics, Freightliner, Lotos Kolej, Pol-Miedź Trans, PTK Holding, Rail Polska oraz RCO – utworzyło Związek Niezależnych Przewoźników Kolejowych.
– Do tej pory w debacie o sytuacji na rynku kolejowych słychać było głównie głosy PKP Cargo, polityków i związków zawodowych – uzasadnia powstanie związku Krzysztof Sędzikowski.
PKP Cargo odpowiedziało wówczas wyrachowanym komunikatem: Spółka, działając zgodnie z zasadami wolnego rynku, wchodzi z konkurencyjnymi ofertami w obszary zdominowane dotychczas przez przewoźników prywatnych, co naturalnie budzi ich sprzeciw, objawiający się dyskredytowaniem spółki w oczach klientów i opinii publicznej.
W czasie gdy jednak posłowie rozpoczynali krucjatę o 1,5 mld zł dotacji dla towarowego przewoźnika, spółka sama naraziła się na złośliwe komentarze – pracownicy centrali otrzymali pokaźne nagrody – w sumie ponad 1 mln zł.
Ostatnie posunięcia PKP Cargo ostro krytykuje Tony Berkeley, szef Europejskiego Stowarzyszenia Kolejowego Transportu Towarowego.
– PKP Cargo stosuje dumpingowe ceny i jednocześnie oczekuje finansowego wsparcia rządu. Do tego jeszcze zapowiada akwizycję na niemieckim rynku! – grzmi Tony Berkeley, który w imieniu stowarzyszenia domaga się szerszego udostępnienia polskich terminali przeładunkowych w większości pozostających w rękach państwowej spółki oraz obniżenia stawek dostępowych do polskich torów, które dla pociągów towarowych w Polsce są niemal dwukrotnie wyższe niż w Niemczech.
– Przecież spółka na tym zarobi, więc dlaczego się temu sprzeciwia – pyta szef ESKTT.
Pomysł finansowego wsparcia dla PKP Cargo wspiera jednak Janusz Engelhardt, wiceminister infrastruktury odpowiedzialny za kolej.
– Nie jesteśmy ministerstwem jedynie państwowego przewoźnika, ale sytuacja jest na tyle poważna, że rozważyć trzeba nawet tak odważne kroki, jak finansowa pomoc dla PKP Cargo – mówi Janusz Engelhardt.



Gałąź logistyczna

Mimo dramatycznej sytuacji finansowej i załamania na rynku prezes PKP Cargo Wojciech Balczun zapowiada, że celem firmy jest przekształcenie spółki w znaczącego operatora logistycznego. PKP Cargo chce rozpocząć z prywatnymi partnerami budowę i rozbudowę pięciu centrów logistycznych.
Te plany chwali Peter Howald, dyrektor Intermodal Services, zastępca dyrektora zarządzającego Hupac Intermodal, europejskiego giganta, który codziennie wypuszcza na europejskie tory ponad 100 składów. Zwraca uwagę, że powodzenie inetrmodalnego transportu w dużym stopniu zależy od nowoczesnej infrastruktury umożliwiającej łączenie różnych form przewozowych oraz otwartości rynku.
– Jak na razie Polska jest pod tym względem w Europie białą plamą – mówił w trakcie kwietniowego Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach Peter Howald.
Jasnym punktem pod tym względem jest Międzynarodowe Centrum Logistyczne Euroterminal w Sławkowie rozbudowywane przez Centralę Zaopatrzenia Hutnictwa, która jest właścicielem terminalu.
Według przedstawicieli branży trudna sytuacja na rynku przewozów towarowych koleją nie poprawi się prędko.
– Jakoś sobie radzimy, ale to zasługa szybkiego reagowania na problemy i odważnego cięcia kosztów – mówi Rafał Milczarski.

To jeszcze nie odbicie

– Ożywienie w naszej branży w dużej mierze zależne jest od rządowych inwestycji infrastrukturalnych, liczby przetargów rozpisywanych przez agencje rządowe. Największy wolumen przewożonych towarów bierze się z materiałów budowlanych potrzebnych do budowy dróg i autostrad. A tutaj niestety nie widać jakiegoś znaczącego ożywienia. Przetargi toczą się w sposób ślamazarny. Z tego powodu ożywienie może przyjść dopiero w 2010 roku – dodaje Rafał Milczarski.
Szefowie firm nieczuli są także na rosnący kolejny miesiąc wskaźnik PMI, który obrazuje aktywność przemysłu w strefie euro. Jego przygotowaniem zajmuje się Markit, firma opracowująca informacje gospodarcze, która zatrudnia na całym świecie ponad 1 tys. pracowników.
– Nawet jeżeli którykolwiek ze wskaźników osiągnie pułap 80 czy nawet 100 pkt, ożywienia nie będzie, jeżeli nie zaczną się wielkie budowy. Ciągle tylko słyszymy o nowych autostradach, ale budowy wcale nie ruszają. Jeżeli obecne tempo się utrzyma, to w tym roku wcale nie przewieziemy więcej kruszyw niż w kiepskim 2008 roku – mówi Krzysztof Sędzikowski.
OPINIA
Tadeusz Syryjczyk
minister transportu i gospodarki morskiej w rządzie Jerzego Buzka
Przewozy towarowe są wrażliwe na wydobycie węgla kamiennego, które zmniejsza się. Maleje też eksport, który generował długie trasy przewozów z kopalń do portów lub za granicę. Z czasem pojawią eksport wzrośnie i trasy wydłużą się, ale po drodze będzie dołek: elektrownie na południu spalają węgiel z południa, północne i wschodnie – z portu i z zagranicy, a długich przewozów nie ma. Przewozy kruszyw zależą od skali budownictwa autostradowego oraz poprawy stanu infrastruktury w pobliżu kamieniołomów – obie te kwestie są w ręku państwa.
Konkurencja wewnętrzna jest faktem nieodwracalnym, za to 1,5 mld zł dotacji z budżetu dla PKP Cargo raczej nierealnym marzeniem. Natomiast PKP Cargo może i powinno otrzymać wsparcie na koszty redukcji zatrudnienia (ponad 200 mln), które są nieuchronne i których inni przewoźnicy nie ponoszą, gdyż nie mają spadku po starym PKP.