Opustoszałe po kryzysie gazowym magazyny PGNiG trzeba zacząć zapełniać. Jeśli w maju Gazprom nie prześle nam dodatkowych ilości surowca, rezerwy na zimę mogą okazać się zbyt małe.
Jeśli w ciągu najdalej trzech tygodni do Polski nie popłyną dodatkowe ilości gazu, PGNiG nie zdąży napełnić nim przed zimą niemal pustych już magazynów. Chociaż Michał Szubski, prezes PGNiG, zapowiadał, że przygotowania do napełniania magazynów gazem na kolejny sezon powinny zacząć się na początku kwietnia, to spółce nie udało się do tej pory podpisać kontraktu z Gazpromem na brakujące dostawy 2,5 mld m sześc. surowca. Od początku tego roku dostaw nie realizuje już rosyjski RosUkrEnergo (RUE). Umowa powinna zostać zawarta jeszcze w kwietniu, by gaz mógł popłynąć do Polski z początkiem maja. Najpóźniej właśnie w maju PGNiG musi bowiem zacząć napełniać magazyny, aby zapewnić odpowiednie rezerwy na najbliższy sezon grzewczy.
Jak podkreśla Przemysław Wipler, dyrektor generalny Instytutu Jagiellońskiego (IJ), który jako urzędnik Ministerstwa Gospodarki odpowiadał za dywersyfikację dostaw surowców do Polski, magazyny w systemie gazowym pełnią rolę bufora, stabilizującego lokalne wzrosty zapotrzebowania na surowiec czy różnice w zużyciu między dniem i nocą.
- Brak odpowiednich rezerw zagraża bezpieczeństwu energetycznemu Polski - przekonuje Przemysław Wipler.
Jego zdaniem w przypadku srogich mrozów lub kolejnych problemów z dostawami surowca zostaniemy bez gazu.
- To, że zimą czeka nas kolejny kryzys gazowy, jest pewne. Ostatni konflikt między Ukrainą i Rosją zakończył się krótkotrwałym rozejmem. Ponowne wstrzymanie przesyłu, przy niewystarczających rezerwach, oznacza dla nas poważne ograniczenia w poborze gazu - tłumaczy.
Nie wiadomo, czy do końca miesiąca stronom uda się porozumieć. Mirosław Dobrut, wiceprezes PGNiG, nie wyklucza, że ostateczne uzgodnienia mogą się odbyć 27 kwietnia, na posiedzeniu rady nadzorczej EuRoPolGazu w Moskwie. Wicepremier Waldemar Pawlak twierdzi, że sfinalizowanie rozmów może nastąpić dopiero w czerwcu.
Negocjacje z Gazpromem nie są łatwe w sytuacji, gdy Rosjanie wiedzą, że Polsce zależy na jak najszybszym wznowieniu dostaw.
- Wielokrotnie mieliśmy przykłady, że przy okazji negocjowania krótkoterminowego kontraktu z RUE Rosjanie starali się ugrać coś więcej, choćby zmianę formuły cenowej w głównym, długoterminowym kontrakcie jamalskim - mówi Przemysław Wipler.
Jak dodaje, możemy mieć znów takie próby. Jeśli PGNiG kontraktu nie podpisze, to - według ekspertów - gazu zabraknie już w październiku.