Internetowe zakłady bukmacherskie powracają ze wzmożoną siłą przy każdej większej imprezie sportowej. Jak na razie polskie prawo zabrania tzw. e-hazardu. Jest to jednak zakaz tylko na papierze.
Kibice coraz chętniej korzystają z możliwości obstawiania wyników sportowych przez internet. Nie muszą iść do specjalnego punktu, gdzie przyjmowane są zakłady. Ponadto atrakcyjności zakładom przez internet dodaje fakt, że można nie tylko obstawiać same wyniki, ale i np. kolejne zdarzenia na boisku.

Zakazany owoc

Internauta może więc obstawiać przebieg gry w czasie rzeczywistym w trakcie danej rozgrywki. Ma możliwość postawienia np. na to, kto pierwszy wykona za chwilę rzut rożny czy zdobędzie punkt. Zakłady on-line stanowią więc ciekawą rozrywkę. Dlaczego więc są zakazane?
- Ustawa o grach i zakładach wzajemnych dokładnie precyzuje, jakie dokładnie warunki musi spełniać firma, która organizuje zakłady. Jednym z nich jest posiadanie siedziby na terytorium Polski. Ponadto zakłady te mogą odbywać się wyłącznie w punktach przyjmowania zakładów. Internet nie spełnia tych wymogów - wyjaśnia Witold Lisicki ze Służby Celnej.

Bezkarność organizatorów

Firmy, które organizują e-hazard są w zasadzie bezkarne. Witold Lisicki wyjaśnia, że dużym problemem w ściganiu takich przestępstw jest to, że serwery, które oferują taką rozrywkę, są zlokalizowane w krajach, gdzie e-hazard jest dozwolony.
Okazuje się, że firmy te zarejestrowane są właśnie w tych państwach, gdzie obstawianie zawodów sportowych przez internet jest legalne. Dlatego ściganie zarówno firm e-hazar- dowych, jak i polskich obywateli korzystających z ich usług jest niemal niemożliwe. Trudno bowiem liczyć na współpracę z organami ścigania z państwa, w którym obstawianie wyników w sieci jest legalne.
- Umowy o pomocy prawnej przewidują klauzulę, która mówi, że warunkiem udzielenia pomocy prawnej jest to, że dane działanie jest przestępstwem lub wykroczeniem także w drugim państwie. Oznacza to, że jeżeli w danym państwie prawo jest inne niż w Polsce, to taka pomoc nie zostanie udzielona - tłumaczy prokurator Maciej Kujawski z Ministerstwa Sprawiedliwości.
Dodaje, że gdyby polskie organy ścigania nawet przypadkiem natrafiły na osobę, w której komputerze byłyby ślady obstawiania wyników przez internet, jej skazanie byłoby mało prawdopodobne.

Plany rządu

Państwo zdaje sobie sprawę, że ludzie łamią przepisy, a ich ściganie jest bardzo trudne. Wie również, że brak legalizacji zakładów przez internet sprawia, że uciekają potencjalne wpływy do budżetu pochodzące m.in. z podatków od wygranych. Dlatego Ministerstwo Finansów planuje w 2009 roku tak zmienić przepisy prawa, aby e-hazard był w Polsce legalny.
- Trzeba się dokładnie zastanowić, jak rozwiązać tę sytuację. Zmiana regulacji w tym zakresie wymaga notyfikacji Unii Europejskiej - mówi Witold Lisicki.
Jego zdaniem trudności na tym się nie kończą, gdyż równolegle będzie trzeba zmienić także przepisy, np. prawa telekomunikacyjnego.
ZAKŁADY BUKMACHERSKIE W INTERNECIE
Kary za zakłady on-line
• Grzywna (120 stawek dziennych - wysokość stawki ustala sąd) grozi za udział w zakładzie, który jest prowadzony niezgodnie z prawem.
• Do trzech lat więzienia lub grzywna grozi za uczestniczenie w zagranicznych zakładach sportowych.
Prawo stanowi, że:
• Działalność w zakresie zakładów wzajemnych może być prowadzona przez firmę, która ma siedzibę w Polsce.
• Przyjmowanie zakładów jest możliwe wyłącznie w punktach przyjmowania zakładów wzajemnych.
• Nie wolno reklamować zakładów w Polsce.
• Reklama i informacja o zakładach może być tylko w ośrodkach gier i punktach przyjmowania zakładów.
Podstawa prawna
• Ustawa z 29 lipca 1992 r. o grach i zakładach wzajemnych (Dz.U. z 2004 r. nr 4, poz. 27 z późn. zm.).
• Ustawa z 10 września 1999 r. Kodeks karny skarbowy (Dz.U. z 2007 r. nr 111, poz. 765 z późn. zm.).