Prawie 60 proc. firm nie planuje w ciągu najbliższych sześciu miesięcy zmian w liczbie zatrudnianych osób. 85 proc. pracodawców deklaruje zaś, że nie będzie obniżało stawek wynagrodzeń zasadniczych.
Na zlecenie firmy Randstad TNS OBOP dwukrotnie, najpierw pod koniec listopada 2008 r., a następnie pod koniec lutego 2009 r., przeprowadził badanie wśród 300 pracodawców z całego kraju odnośnie do ich planów kadrowych oraz płacowych w najbliższym półroczu.
Blisko 60 proc. respondentów zadeklarowało zamrożenie wszelkich zmian kadrowych związanych z liczbą zatrudnianych osób. Co siódmy przyznał, że zamierza zwalniać ludzi, a co szósty - przyjmować nowych pracowników. Wzrost zatrudnienia deklarowały najczęściej duże przedsiębiorstwa liczące powyżej 250 pracowników. Pracodawcy ze średnich firm (od 50 do 249 osób) najrzadziej deklarowali chęć rekrutacji nowych osób - jedynie 8 proc.
- W porównaniu z ostatnim kwartałem 2008 r. istotnie zmniejszyła się liczba firm planujących zwiększenie zatrudnienia. W listopadzie więcej niż co czwarty pracodawca planował zatrudnienie nowych osób, a w lutym 2009 r. odsetek ten spadł już o 16 proc. - porównuje Kees Stoomer, menedżer z firmy Randstad. Jego zdaniem wynika to ze wzrostu niepewności pracodawców co do kierunku zmian na rynku pracy. W lutym 2009 r. co dziesiąty pracodawca nie potrafił powiedzieć, czy pogłębi się recesja, czy też nastąpi szybkie odbicie gospodarcze. W ten ostatni wariant wierzy jedynie 9 proc. badanych.

Rekrutowanie z asekuracją

- W czasie dekoniunktury gospodarczej sytuacja zmienia się dynamicznie, a decyzje kadrowe zostaną podjęte, gdy przedsiębiorcy poznają realny wpływ obecnego kryzysu gospodarczego na sytuację ich firmy - przyznaje Przemysław Gacek, prezes zarządu Grupy Pracuj, do której należy portal Pracuj.pl.
Dodaje, że w I kwartale 2009 r. liczba ofert pracy w portalu Pracuj.pl utrzymywała się na średnim poziomie ponad 12 tysięcy ogłoszeń miesięcznie. Pracodawcy zatrudniali głównie w tych działach, które bezpośrednio zwiększają przychód firmy, stąd np. 46 proc. wszystkich ofert w marcu 2009 r. stanowiły ogłoszenia z działów sprzedaży. Najwięcej ogłoszeń w ubiegłym miesiącu zamieściły firmy z branży handlowej i - co ciekawe - bankowej.

Eldorado dla agencji

Zdaniem Keesa Stoomera niechęć pracodawców do podejmowania decyzji kadrowych może spowodować większe zainteresowanie usługami agencji pracy tymczasowej. Podobnie uważa też Barbara Drabich ze Związku Agencji Pracy Tymczasowej. Jej zdaniem pracodawcy, którym zaczyna się trochę lepiej powodzić, chcieliby zatrudniać nowe osoby, ale boją się wiązać sobie ręce, bo sytuacja w gospodarce jest dynamiczna i w każdej chwili może się zmienić.
Do tego dochodzą również zapowiedzi związków zawodowych, które walczą o to, aby umowy na czas określony trwały nie dłużej niż 18 miesięcy. Po tym okresie pracownicy musieliby być zatrudnieni już na umowy stałe. To wszystko powoduje, że od miesiąca widać zauważalny wzrost zainteresowania usługami agencji pracy tymczasowej.
Trend ten potwierdzają również badania. Ponad 80 proc. firm zadeklarowało, że nie zmniejszy liczby zatrudnionych pracowników tymczasowych.
Wiesław Łagodziński, rzecznik prasowy Głównego Urzędu Statystycznego (GUS), dodaje z kolei, że firmy rozpoczęły też bardzo dynamiczne zatrudnianie pracowników sezonowych.
- Dzięki dobrej pogodzie roboty w rolnictwie i ogrodnictwie, ale także budownictwie ruszyły już w kwietniu, a nie, jak się spodziewano, w maju. To oznacza pracę dla co najmniej kilkudziesięciu tysięcy ludzi - szacuje Wiesław Łagodziński.
Rzecznik GUS zdradza też, że z nieupublicznionych jeszcze badań wynika, że pracodawcy wykorzystali kryzys m.in. do tego, aby wymienić swoich pracowników na młodych, powracających z Zachodu emigrantów zarobkowych.
- Naszym pracodawcom bardzo spodobało się obeznanie tych ludzi ze światem, językami obcymi i nowinkami technicznymi - komentuje Wiesław Łagodziński.

Obniżek pensji nie będzie

Interesujące, na co zwraca uwagę raport TNS OBOP, są też dane płacowe. Aż 85 proc. pracodawców nie zamierza zmniejszać w kryzysie wynagrodzeń (chodzi o płace zasadnicze). Ponad 12 proc. deklaruje, że je podwyższy, ponad 70 proc., że utrzyma na dotychczasowym poziomie, a jedynie 7 proc. planuje obniżki.
Dla Kazimierza Sedlaka z krakowskiej firmy badającej wynagrodzenia Sedlak & Sedlak wyniki te nie są zaskoczeniem.
- Przez ostatnie dwa lata wynagrodzenia w Polsce rosły bardzo szybko, ale niewspółmiernie do wydajności pracy. Wydajność płacom nie dorównywała, dlatego pensje teraz wyhamują - ocenia Kazimierz Sedlak.
Jego zdaniem prognoza ta odnosi się szczególnie do kontraktów kadry menedżerskiej, która była mocno w Polsce przepłacana.