Przy tworzeniu studium wykonalności terminalu LNG nie wzięto pod uwagę innych sposobów odbioru skroplonego gazu. Można to zrobić taniej i szybciej - przekonują niektórzy eksperci.
Autorzy studium wykonalności wdrażanego projektu terminalu LNG nie ustosunkowali się do innych opcji dostaw skroplonego gazu. Chodzi o możliwość zastosowania nowych technologii - o budowę tzw. pływającego terminalu oraz regazyfikację LNG na pokładzie statku (metanowca), a nie w porcie. Eksperci są zdziwieni, gdyż to co najmniej sześcio-, siedmiokrotnie tańsze opcje. Ponadto budowa infrastruktury do odbioru gazu tą drogą byłaby znacznie łatwiejsza niż w przypadku lądowego terminalu. Według Andrzeja Piwowarskiego, eksperta ds. przemysłu gazowniczego, istnieją metody dostaw gazu ziemnego drogą morską mniej uciążliwe pod względem administracyjnym, szybsze do wdrożenia i bardziej przyjazne dla środowiska. Jak podkreśla, problem w tym, że przy projekcie LNG nie pracowano nad wszystkimi jego ogniwami (np. źródłami dostaw, sposobami transportu, rodzajem terminalu), a cały wysiłek skupił się głównie na gazoporcie, z którego zrobiono cel sam w sobie.
- Instalacja LNG w Świnoujściu nie ma żadnego podłoża biznesowego. Studium wykonalności projektu powstawało bardzo szybko, na zamówienie polityczne - mówi niezależny analityk Andrzej Szczęśniak.
Okazało się, że Świnoujście nie jest najlepszą lokalizacją, m.in. ze względu na utrudnienia administracyjne, konieczność budowy falochronu, gazociągu i zmagania się z inwestycją na obszarze Natura 2000.
- Termin oddania gazoportu już przesuwano w czasie i trzeba być przygotowanym, że znów będą opóźnienia - zaznacza Andrzej Szczęśniak.
Grzegorz Pytel, ekspert Instytutu Sobieskiego, uważa jednak, że najważniejsze, iż terminal LNG w ogóle powstaje.
- Metanowce z opcją regazyfikacji rzeczywiście są ciekawą alternatywą. Mogą znaleźć się opcje lepsze i tańsze, ale na tym etapie nie warto już nad tym debatować - przekonuje Grzegorz Pytel.
Od 2005 roku na świecie możliwe stały się dostawy LNG przy użyciu terminalu importowego na morzu, a także floty metanowców z instalacją regazyfikacji na pokładzie (statki te łączą funkcję transportu morskiego i terminalu LNG). Oba sposoby polegają na powtórnym zgazyfikowaniu skroplonego gazu ziemnego jeszcze na morzu i przesłaniu go pod ciśnieniem do gazociągu podmorskiego lub bezpośrednio do sieci lądowej. W przypadku terminalu LNG odbierany jest gaz w postaci skroplonej i dopiero na lądzie jest regazyfikowany. Potrzeba zatem np. wybudować droższe zbiorniki do magazynowania LNG. Terminal LNG w Polsce ma być uruchomiony w 2014 roku.