Mimo zastrzeżeń sejmowych ekspertów co do zgodności z konstytucją projektów ustaw dotyczących opcji walutowych, ich autorzy - PiS, Lewica i PSL nie spieszą się ze zmianami swoich propozycji i wskazują na potrzebę prac nad nimi. Po świętach wielkanocnych projekty będzie omawiać komisja ustawodawcza.

O ocenę projektów zwrócił się do sejmowej komisji ustawodawczej marszałek Bronisław Komorowski. Jej szef Wojciech Szarama (PiS) powiedział w piątek PAP, że eksperci sejmowi zarzucili projektom niezgodność z ustawą zasadniczą oraz to, że są napisane niezgodnie ze sztuką legislacji, tzn. zbyt ogólnie.

Eksperci wskazują, że sprzeczne z ustawą zasadniczą mogą być zapisy w projektach mówiące, że od umów na opcje walutowe można jednostronnie odstąpić.

"Może to być odczytane jako próba wprowadzania działania prawa wstecz. To jest zarzut niezgodności z artykułem 2 konstytucji, który mówi o tym, że Polska jest państwem prawa" - podkreślił Szarama.

Dodatkowo projekty Lewicy i PSL mogą być sprzeczne również z prawem UE. "Podstawowy zarzut jest taki, że utrudniają one przepływ kapitału" - zaznaczył poseł PiS. Nie wskazał jednak konkretnego zapisu, który miałby o tym świadczyć.

W czwartek po świętach komisja ustawodawcza zajmie się projektami. "To nie będzie pierwsze czytanie projektów" - zastrzegł Szarama i dodał, że marszałek Sejmu, w ramach swoich kompetencji, może skierować do komisji ustawodawczej każdy projekt ustawy, jeśli ma wątpliwości, co do zgodności z konstytucją lub prawem unijnym.

Na posiedzeniu komisji autorzy projektów mogą ustosunkować się do krytycznych opinii, przedstawić własne ekspertyzy, mogą też zmienić projekty. Po dyskusji odbywa się głosowanie nad stanowiskiem komisji.

Jeśli jest ono krytyczne, marszałek z reguły nie nadaje biegu projektom i trafiają one do kosza. Wówczas autorzy, jeśli chcą proponować określone rozwiązania muszą uwzględnić wymogi konstytucyjne.

"Projektodawcy na pewno będą bronić konstytucyjności swych projektów i być może znajdą na to argumenty. Nie jest wykluczone, że w dyskusji dojdziemy do wniosku, że te uwagi o niezgodności propozycji z konstytucją są niezasadne i że nie trzeba będzie nic zmieniać" - mówił Szarama.

Według "Dziennika", projekt PiS jest w opinii ekspertów lepszy niż projekty SLD i PSL, bo PiS zaproponowało jedynie możliwość zaskarżenia umowy o opcjach do sądu i wstrzymanie egzekucji do czasu decyzji sądu.

Zdaniem ekspertów to rozwiązanie również może być niekonstytucyjne; może godzić w zapis mówiący o równości wobec prawa i zakazie dyskryminacji.

Opinia ta dziwi wiceszefową PiS Aleksandrę Natalli-Świat. Jak podkreśliła w rozmowie z PAP, ten zarzut jest niezrozumiały - "jak wygląda bowiem równość, skoro obecnie jedynie banki mogą doprowadzić do zawieszenia egzekucji". Posłanka zaznaczyła, że nie jest prawnikiem, ale PiS dysponuje bardzo pozytywnymi opiniami prawnymi dot. projektu.

Natalli-Świat podkreśliła też, że projekt PiS zakłada jedynie możliwość zawieszenia egzekucji, o czym będzie decydował niezależny organ jakim jest sąd. Jak oceniła, w porównaniu do innych projektów w sprawie opcji jest to niezwykle łagodne rozwiązanie.

Według niej, możliwość zawieszenia egzekucji jest jednym z najważniejszych zapisów projektu, bo jeśli zawieszenia nie będzie, firmy będą upadać przed rozstrzygnięciami sądów - nawet jeśli te okazałyby się dla nich korzystne.

Szef klubu Lewicy Wojciech Olejniczak nie ukrywał, że jego ugrupowanie chce, aby prace nad propozycjami toczyły się, mimo zastrzeżeń do nich. "Chcielibyśmy, aby prace nad projektami ustaw o opcjach walutowych, pomimo zastrzeżeń prawników sejmowych, były kontynuowane w komisji sejmowej" - powiedział PAP Olejniczak.

Podkreślił, że niejednokrotnie zdarzało się, że eksperci uznawali, iż projekt jest niezgodny z ustawą zasadniczą, a później po niewielkich zmianach został przyjęty i "dobrze służył".

"Jestem zdania, że trzeba rozpocząć prace nad przygotowanymi projektami i doprowadzić w finale do tego, by były zgodne z konstytucją" - mówił.

Podobną opinię wyraził poseł PSL Mieczysław Łuczak. Jego zdaniem, niektóre umowy na opcje walutowe były oferowane niezgodnie z prawem, więc nie może być mowy o jego działaniu wstecz.

"Jest tylko jedno pytanie i to jest moja odpowiedź: czy opcje były sprzeczne z konstytucją? Odpowiedź jest prosta: były sprzeczne. Ktoś naruszył pierwszy prawo. Trzeba usunąć najpierw przyczynę, żeby można było mówić o skutkach" - oświadczył Łuczak.

Projekt PSL zakłada, że jeżeli w ciągu czterech miesięcy nie dojdzie do porozumienia między bankiem a firmą, albo sąd przy Komisji Nadzoru Finansowego nie rozstrzygnie sporu, strony będą mogły odstąpić od umowy.

Projekt Lewicy przewiduje, że jeżeli w ciągu trzech miesięcy od dnia wejścia w życie ustawy nie dojdzie do zawarcia ugody, firma będzie mogła - w terminie 30 dni - odstąpić od umowy.

Propozycje PiS nie zakładają odstąpienia od umowy w przypadku niezawarcia porozumienia. W uzasadnieniu do projektu partia informuje jedynie, że ewentualne spory sądowe dotyczące umów na opcje walutowe powinny być rozpatrywane w oparciu m.in. o znajdującą się w Kodeksie cywilnym klauzulę "rebus sic stantibus" (łac. "ponieważ sprawy przybrały taki obrót"), która pozwala na rozwiązanie umowy w wyjątkowych okolicznościach.

W okresie, gdy złoty umacniał się, przedsiębiorstwa sprzedające swoje usługi bądź towary za waluty obce, w obawie przed zmianami kursowymi, zawierały z bankami umowy o tzw. opcje walutowe. Firmy miały się w ten sposób zabezpieczyć przed ryzykiem kursowym. Gdy złoty się osłabił, banki skorzystały z możliwości kupna waluty w ramach opcji, co w wielu przypadkach postawiło firmy w trudnej sytuacji.