Nie znamy praw, jakim podlegają rynki finansowe, więc spora część prognoz i analiz opiera się na porównaniach z poprzednimi sytuacjami, przypuszczeniach i pobożnych życzeniach
W fizyce istnieją trzy prawa, które wyjaśniają 99 proc. sytuacji, w finansach potrzeba ponad 99 praw, żeby wyjaśnić 3 proc. To zgrabne zdanie wypowiedział profesor finansów Andrew Lo, a przypomniał je Emanuel Derman - fizyk, szef ryzyka w funduszu hedge, autor książki My Life as a Quant.
Derman w jednej z ostatnich prac zwraca uwagę, że ekonomiści mają tendencję do nadmiernego wykorzystywania matematyki w wyjaśnianiu zasad działania rynków. Jego zdaniem jest to o tyle bezsensowne, że w odróżnieniu od fizyki, której prawa można faktycznie wyjaśnić matematycznie, o tyle w ekonomii czy finansach nie ma jako takich praw. Są wyłącznie modele, które tylko czasami pozwalają wyjaśnić pewne zachowania rynków. Bez względu na to, jak złożone narzędzia matematyczne zaprzęgniemy do opisywania tych modeli, są one wciąż niedoskonałym opisem rzeczywistości.
W ostatnich tygodniach wielu analityków próbuje zrozumieć obecną bessę. To rozumienie to przede wszystkim próba znalezienia odpowiedzi na pytanie: kiedy bessa się skończy? W tym celu liczą, ile trwały dotychczasowe fale spadkowe. Jak wiele z poprzedzających fal wzrostowych one zabrały. Ile średnio zabierał rynek byka w przeszłości. Wszystkie te czynności mają na celu próbę okiełznania nieprzewidywalnego świata.
Bo właściwie, co wynika z faktu, że średni czas trwania bessy na naszym rynku to szesnaście miesięcy. Zwłaszcza jeśli bessa miała miejsce dotychczas cztery razy. Próbka jest na tyle niewiarygodna, że właściwie nie warto się nią zajmować. Średnio podczas rynków niedźwiedzia WIG spadał o 50,1 proc. Ale ze średnią sprawa jest trudna, przy czterech danych wystarczy nowa znacząco różniąca się od poprzednich, by średnia drastycznie uległa zmianie.
Przy swojej ogromnej powtarzalności rynki finansowe potrafią zaskakiwać nowościami. Nie znamy praw, jakim one podlegają, więc spora część prognoz i analiz opiera się na porównaniach z poprzednimi sytuacjami, przypuszczeniach i pobożnych życzeniach. Z tym że każdorazowo może pojawić się jakiś nowy element.
Najstarszy polski fundusz inwestycyjny - Pioneer Zrównoważony - jeszcze rok temu swojej największej historycznej straty (tzw. obsunięcie) doświadczył w 1998 roku i wyniosła ona 20 proc. Dziś jest to już 29 proc. i nie ma gwarancji, że nie będzie gorzej. Również po raz pierwszy w swojej historii ma największą stratę w okresie dwunastomiesięcznym. Nigdy wcześniej fundusz nie miał serii dziewięciu miesięcy strat. Czy można się było tego spodziewać, skoro wcześniej zdarzenie nie nastąpiło?