Zwycięski przetarg pogrąży bydgoskiego producenta - uważa konkurencja. PESA będzie zagrożeniem dla gigantów - twierdzą eksperci.
W piątek upłynie termin składania protestów na rozstrzygnięcie rekordowego w Europie przetargu. Chodzi o dostarczenie Warszawie 186 klimatyzowanych niskopodłogowych tramwajów. Zwycięzcę poznaliśmy 1 kwietnia, gdy na kilka minut przed godz. 22 Tramwaje Warszawskie poinformowały, że najlepsza oferta pochodzi od firmy PESA z Bydgoszczy. Pozostałe odrzucono z powodów formalnych. Pierwsze wagony mają dotrzeć do stolicy jesienią 2010 roku, a do Euro 2012 powinno ich już jeździć po stolicy 100.
Zwycięstwo dostawcy m.in. 15 tramwajów jeżdżących już po stolicy oraz 30 pociągów elektrycznych dla włoskich miast Bari i Mediolanu nie było niespodzianką. Po otwarciu kopert z cenami okazało się, że PESA złożyła najniższą ofertę. Propozycja bydgoskiej spółki - 1,5 mld zł - została ujawniona jako pierwsza. Wszystkie kolejne były wyższe. Tymczasem władze Warszawy przeznaczyły na inwestycję 1,8 mld zł.
- Czy powinniśmy zalicytować wyżej? Nie wiem. Oferta została przygotowana bardzo rzetelnie - mówił Jerzy Korycki, szef marketingu bydgoskiej firmy.
Szwajcarsko-niemiecki Stadler, który ma fabrykę w Siedlcach, zaproponował ponad 3,7 mld zł, a francuski Alstom Transport (wraz ze swoją polską fabryką Alstom Konstal) prawie 2,9 mld zł. Polsko-włoskie konsorcjum firm Newag i AnsaldoBreda zaproponowało 418 mln euro.
Konkurenci oficjalnie nie chcą komentować zaskakująco niskiej oferty polskiego producenta. Po zastrzeżeniu anonimowości mówią:
- Mogą być kłopoty z terminowym dostarczeniem tak potężnej partii tramwajów po zaoferowanej cenie. Takie zamówienia są dla wielkiej czwórki codziennością, a dla PESY to podróż w nieznane. Może sobie nie poradzić - mówią wysoko postawieni pracownicy zachodnich koncernów.
Europejska wielka czwórka to Bombardier, Stadler, Alstom oraz Siemens. Ci producenci zdominowali zachodni rynek taboru szynowego.
- PESA ma szanse na stałe dołączyć do europejskiej czołówki producentów tramwajów i pociągów. Będzie znaczącą konkurencją dla wielkiej czwórki i tego właśnie zachodnie koncerny boją się najbardziej - komentuje Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
Na razie jednak polski producent potwierdza zamiar zwolnienia 10 proc. załogi.
- Dramatycznie spadły zamówienia na naprawy taboru. Nie ma także zapowiadanych zamówień na nowe pociągi w województwach. Niewykluczone jednak, że gdy w przyszłym roku ruszy produkcja składów dla Warszawy, odbudujemy zatrudnienie - mówi Michał Żurowski z PESY.
Teraz PESA walczy w przetargach na dostawę tramwajów m.in. dla Helsinek, węgierskiego Szeged i niemieckiego Mainz.