Producenci stawiają na własne sklepy, bo dają szybszy zwrot kapitału, niż markety. Rekompensują też spadek popytu.
Sklepy firmowe to idealny sposób na zwiększenie sprzedaży własnych wyrobów - uważają zgodnie producenci żywności. Szczególnie w okresie spowolnienia gospodarczego, gdy Polacy wyraźnie ograniczyli zakupy w super- i hipermarketach.

Pomaga zwiększyć sprzedaż

Zgadza się z tym Zbigniew Grycan, producent lodów. Jak mówi, udział 70 własnych lodziarni w całkowitej sprzedaży wyrobów sięga już blisko 50 proc.
- Będziemy starali się go zwiększać. Do końca roku zamierzamy otworzyć jeszcze kilkanaście lodziarni. Spodziewamy się, że zapewnią nam one w tym roku 10-proc. wzrost sprzedaży - wyjaśnia Zbigniew Grycan.
Podkreśla, że własna dystrybucja to szybki zwrot zainwestowanego kapitału. W przypadku sprzedaży towaru za pośrednictwem sieci handlowej płatności mają miejsce nawet po miesiącu.
Dorota Piwowarska, kierownik marketingu w spółce Wawel, twierdzi, że sklepy firmowe są dobrym sposobem na zwiększenie rozpoznawalności marki. Dlatego Wawel do końca roku chce mieć 20 sklepów - teraz ma ich 13.
- Kryzys nie zmienił naszych planów. Uzgadniamy szczegóły umowy w jednym z większych miast południowej Polski - mówi Dorota Piwowarska.

Cukiernie i delikatesy

Firma A. Blikle otwiera kawiarnie i delikatesy. Sieć liczy 20 placówek, połowa jest w franszyzie.
- W tym roku otworzymy jedną lub dwie cukiernie - mówi Jadwiga Płodowska ze spółki A. Blikle.
Dodaje, że ze względu na rosnącą sprzedaż produktów delikatesowych (sery, wędliny, ryby, makarony, oliwy) firma myśli o uruchamianiu wysp z wyrobami w galeriach handlowych. Pierwsza powstała na warszawskim Targówku.
- Cukiernie to dominujący segment naszej sprzedaży. Ich udział wynosi 90 proc. Będziemy starali się to zmienić - informuje Małgorzata Blikle.
Jak dodaje, firma nie zamierza sprzedawać wyrobów w marketach.
- Wiązałoby się to z budową zakładu garmażeryjnego. Skupiamy się teraz na rozwoju oferty produktowej - uzupełnia Małgorzata Blikle.