Spółki górnicze bronią się przed przyjęciem związkowych propozycji podwyżek płac. Inne postępowanie byłoby nieodpowiedzialne, bo popyt na węgiel spada, a w kosztach działalności operacyjnej górnictwa udział płac i obciążeń z nimi związanych przekracza 50 proc.
Podwyżek płac żądają związkowcy we wszystkich największych spółkach górniczych: Kompanii Węglowej, Jastrzębskiej Spółce Węglowej i Katowickim Holdingu Węglowym. Skala oczekiwanych podwyżek jest różna. W Kompanii związki chcą około 9 proc. podwyżki, a firma godzi się na około 4,7 proc. Gdyby kondycja firmy na to pozwoliła, to realizacja propozycji spółki oznaczałaby wzrost płacy o 3 tys. zł brutto na jednego zatrudnionego rocznie.
- Deklarujemy, że co kwartał będziemy analizować sytuację finansową spółki pod kątem możliwości finansowych i to przy współudziale firmy zewnętrznej, żeby nie być posądzonym, że coś ukrywamy - mówi Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej, która ocenia, że na niezbędne inwestycje potrzebuje do 2015 roku aż 9 mld zł.

Trudny rok

Pierwsze miesiące pokazały, że to nie będzie łatwy rok dla górnictwa. Już w styczniu było wiadomo, że mogą być duże kłopoty ze zbytem węgla, bo wydobycie i sprzedaż były mniejsze niż rok wcześniej, a zapasy rosły w kopalniach i elektrowniach. W szczególnie trudnej sytuacji znalazła się Jastrzębska Spółka Węglowa (JSW), której głównym źródłem przychodów jest sprzedaż węgla koksowego. Dramatycznie zaczął spadać popyt na ten węgiel i jego ceny. W styczniu 2009 r. kopalnie w Polsce sprzedały aż około 77 proc. mniej węgla koksowego niż w styczniu 2008 r. Teraz JSW sprzedaje węgiel koksowy prawie po kosztach produkcji, a plan na ten rok stale koryguje.
- Plan traktujemy bardzo ramowo, reagujemy elastycznie na sytuację gospodarczą i co miesiąc jest korygowany. Wydobycie chcemy utrzymać na ubiegłorocznym poziomie, czyli około 13,6 mln ton. Węgiel koksowy sprzedajemy właściwie po kosztach produkcji, a energetycy przestają odbierać zakontraktowane ilości węgla energetycznego - mówi Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzecznik JSW.

Temat drażliwy

Żądania podwyżek płac nie ustają. Zarządy na razie nie uginają się, ale to skutkuje sporami zbiorowymi, na końcu których są strajki. Płace są tematem drażliwym w górnictwie, bo od ich poziomu zależy w dużej mierze efektywność dzisiejszego górnictwa. W 2008 roku udział wynagrodzeń, ubezpieczeń społecznych i innych świadczeń dla pracowników w kosztach działalności operacyjnej górnictwa, wyniósł 50,3 proc., a samych wynagrodzeń 39,7 proc. Za tymi procentami kryło się odpowiednio około 7,8 mld zł i około 2,1 mld zł, co znaczy, że wynagrodzenia w górnictwie kosztowały ponad 9 mld zł. I była to zdecydowanie największa pozycja kosztowa, bo drugie pod względem wartości koszty usług obcych stanowiły około 18,1 proc. kosztów działalności operacyjnej. W styczniu tego roku udział kosztów wynagrodzeń w kosztach działalności operacyjnej górnictwa wynosił 44,8 proc. wobec 47,8 proc. w styczniu 2008 r.
- Roszczenia płacowe w górnictwie to dla mnie smutne potwierdzenie, że państwowa forma własności jest najgorsza, bo pozwala na oderwanie się od rzeczywistości. To jest ultraegoistyczna postawa, bez żadnego wyjaśnienia przyczyn - uważa Wojciech Roman z firmy doradczej Deloitte.