Małe firmy nie tylko mają coraz trudniejszy dostęp do kredytów, ale też płacą nawet 468 zł rocznie więcej za konto firmowe. Tymczasem banki deklarują pozytywne podejście do małych firm.
Mimo pogorszenia sytuacji gospodarczej spłacalność kredytów małych i średnich firm jest wysoka. Jeśli banki zaostrzają politykę kredytową, to dlatego że obawiają się pogorszenia sytuacji gospodarczej i bankructwa małych firm.
- Jest większe prawdopodobieństwo, że mała firma upadnie, bo najczęściej nie ma oszczędności - przyznaje Jarosław Sadowski z Expandera.
Oficjalnie banki nie chcą wprowadzać restrykcji przy kredytowaniu małych przedsiębiorstw.
- Dla naszego banku małe i średnie firmy to bardzo ważny segment. Jeśli łączna skala kredytowania małych firm zmniejszyła się, to nie w wyniku złego traktowania przez banki, tylko pogorszenia się realiów funkcjonowania tych firm - mówi Wojciech Kaczorowski z Millennium.
Z drugiej strony bankowcy mają świadomość, że właściciel małej firmy jest znacznie bardziej zmotywowany, by spłacić zadłużenie. Najczęściej taka firma nie ma osobowości prawnej i przedsiębiorca ryzykuje majątek rodziny. Zawieszenie spłaty dla takiej osoby jest ostatecznością. Tymczasem według danych NBP 80 proc banków w anonimowej ankiecie przyznaje, że zaostrzyło kryteria i marże kredytowe dla małych i średnich firm. W I kwartale 60 proc. banków planowało dalsze zaostrzenie polityki kredytowej i raczej słowa dotrzymało.
- Kryzys finansowy jest odczuwalny w Polsce przede wszystkim poprzez utrudniony dostęp małych firm do kredytu. Nigdy nie było dobrze, ale teraz jest fatalnie - mówi prezes Związku Rzemiosła Polskiego Jerzy Bartnik, według którego przedsiębiorcy nie chcą o tym mówić, bo obawiają się reakcji banków.

Oprocentowanie do negocjacji

W ofercie kredytowej dla małych firm teoretycznie nie jest źle. Zrozumiałe, że na pożyczkę mogą liczyć przede wszystkim osoby, które dłużej prowadzą firmę, a najlepiej, gdy mają też w danym banku konto. W Nordei trzeba przez dwa lata prowadzić działalność gospodarczą. Zwykle jednak wystarczy rok, a czasem sześć miesięcy (BGŻ, ING BSK, Kredyt Bank, Pekao).
Oprocentowanie jest najczęściej zależne od stawek rynku międzybankowego, do czego trzeba jeszcze dodać marże i prowizje. To jest właśnie największa niewiadoma. Banki twierdzą, że ostateczna wysokość oprocentowania zależy od indywidualnych negocjacji i sytuacji firmy. Instytucje finansowe bardzo różnie do tego podchodzą. Marża może więc wynosić 0,5 proc., ale może też przekraczać 5 proc. Nieoficjalnie można usłyszeć, że oprocentowanie kredytów dla małych firm wynosi od 8 do 15 proc. Różnica jest bardzo duża i warto zadać sobie trud, by znaleźć najlepszą ofertę. Na niskie oprocentowanie mogą liczyć te firmy, których branże bankowcy oceniają jako odporne na kryzys. Na pewno są to sklepy spożywcze, apteki i produkcja żywności, czyli te dziedziny, których sprzedaż jest najbardziej stabilna. Najbardziej ryzykowne są obecnie budownictwo i transport. Przedstawiciele tych branż tylko w wyjątkowych okolicznościach mogą liczyć na pożyczkę w banku.
- Banki mają wewnętrzne regulacje dotyczące tego, jakie branże są postrzegane jako bardziej ryzykowne, a które mniej, ale tych informacji nie udostępniają - twierdzi Jarosław Sadowski.



Dodatkowe zabezpieczenia

Najwięcej kontrowersji wzbudzają jednak zabezpieczenia, których domagają się obecnie banki. To mogą być nie tylko lokaty, weksle czy nieruchomości, ale też czasem blokada pieniędzy na koncie czy zastaw na materiałach w firmowym magazynie. Dodatkowe zabezpieczenia nie dotyczą tylko nowych pożyczek, ale często renegocjowane są stare umowy kredytowe. Według ekspertów prawo dopuszcza cofnięcie kredytu, jeśli bank dojdzie do wniosku, że są przesłanki, które mogą zagrozić terminowej spłacie. Takie postanowienia są często w umowach kredytowych. Banki z takich zapisów coraz częściej korzystają.
- Z rozmów z małymi przedsiębiorcami wiem, że coraz częściej dochodzi do wypowiedzenia kredytu, żądania natychmiastowej spłaty albo zmiany oprocentowania ze względu na to, że wartość zabezpieczenia spadła poniżej wartości kredytu - mówi Jerzy Bartnik.
Oficjalne dane o wartości udzielonych kredytów w I kwartale poznamy w ciągu najbliższych kilku tygodni, ale eksperci spodziewają się, że akcja kredytowa w ostatnich trzech miesiącach zdecydowanie osłabła.
- Banki nie udzielają kredytów dla firm, bo czekają na zapowiedziany przez rząd system gwarancji kredytowych - uważa Marek Zuber, ekonomista z Dexus Partners.
Gwarancje mają zachęcić banki do udzielania pożyczek także małym firmom.
- Te gwarancje na pewno pomogą, bo jeśli bank nie będzie ponosił ryzyka, że straci na kredycie, bo państwo weźmie je na siebie, to tych kredytów dla firm będzie zdecydowanie więcej - uważa Jarosław Sadowski.
Pesymistą jest natomiast prezes Związku Rzemiosła Polskiego.
- Z poręczeń i gwarancji będą korzystały tylko duże firmy. Procedury uzyskania takich gwarancji będą na tyle długotrwałe i kosztowne, że mali przedsiębiorcy nie będą z nich korzystać - mówi Jerzy Bartnik.