Na początku XX wieku zakończyło się stulecie brytyjskiej dominacji w świecie. W ciągu kolejnych kilku dekad funt przestał pełnić funkcję globalnej waluty rezerwowej oraz głównej waluty, w której rozliczano płatności handlowe, tę rolę przejął dolar. Jednak geopolityczne centrum decyzyjne przesunęło się między podobnymi krajami, których elity kierowały się podobnymi wartościami. To właśnie te elity, pod przywództwem amerykańskim, sformułowały zasady konsensusu waszyngtońskiego, skrótowo określane jako stabilizuj, liberalizuj, prywatyzuj.
Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) stosował te zasady przez dekady, formułując rekomendacje dla polityki gospodarczej krajów, głównie gospodarek rozwijających się. Jednak w ostatnich kilku latach nawet w samym funduszu doszło do pewnej refleksji. Gdy byłem wiceprezesem NBP, wysoki przedstawiciel MFW powiedział mi, że chyba za dużą część sektora bankowego sprzedaliśmy inwestorom zagranicznym, ale od razu zastrzegł, że publicznie nigdy tego nie powtórzy. Jednak konsensus waszyngtoński cechowała podwójna moralność. Jeżeli kryzys występował w kraju rozwijającym się i groziło to recesją, to MFW rekomendował ograniczenie deficytu budżetowego przez obniżenie wydatków. Jednak gdy kryzys dotykał krajów rozwiniętych - jak na przykład obecny kryzys w USA - to wówczas właściwą receptą było zwiększenie deficytu budżetowego w celu uniknięcia recesji.
Na początku XXI wieku centrum polityczne i gospodarcze świata przesuwa się w kierunku Azji. Chiny mają coraz większy wpływ na globalny bieg spraw i nie można wykluczyć, że to właśnie kraj środka będzie za 20-30 lat pełnił rolę globalnego gospodarczego hegemona, rolę, którą obecnie jeszcze pełnią Stany Zjednoczone. Chiny bardzo skutecznie budują relacje z Afryką, co powinno prowadzić do powstania nowej osi wpływów, którą określiłem w swojej poprzedniej książce jako Chinafrica. Już dzisiaj widać zmianę sposobu finansowania biednych krajów, Chiny oferują o wiele większe pożyczki krajom afrykańskim niż Bank Światowy i na zupełnie innych zasadach, które nie mają nic wspólnego z konsensusem waszyngtońskim.
Wydaje się, że w odróżnieniu od minionych 200 lat, gdy jeden ośrodek gospodarczy i polityczny dyktował światu reguły poprawności polityki gospodarczej, najbliższe dekady będą świadkiem ścierania się różnych światopoglądów, różnych standardów prowadzenia polityki gospodarczej. Czas pokaże, czy chińska droga jest bardziej skuteczna od amerykańskiego konsensusu, a dotychczasowe sukcesy czterech tygrysów azjatyckich dają pewną wskazówkę. Ponadto nie ulega żadnej wątpliwości, że w XXI wieku skuteczna polityka gospodarcza musi uwzględniać kilka nowych czynników, takich jak: wysoka zdolność kraju do tworzenia nowych innowacyjnych produktów i usług, umiejętność skutecznego budowania kapitału intelektualnego, zdolność do stworzenia ambitnej wizji i strategii i skuteczne jej realizowanie. Niestety we wszystkich tych obszarach Polska znajduje się na jednym z ostatnich miejsc w Unii Europejskiej. Najwyższy czas to zmienić.